Ze świata 21 stycznia 2012

Ukraina obawia się Euro

Euro 2012 do którego zostało pięć miesięcy napędzi gospodarkę Polski i Ukrainy. Według oficjalnej strony UEFA na bilety znalazło się 12 milionów chętnych.

Jest jednak jedno miejsce, gdzie pozytywne emocje zamienić się mogą w zmartwienia nadspodziewanie szybko. To miejsce, to Ukraina.

Prócz oczekiwanych zysków, wyczekiwana przez wszystkich sympatyków futbolu impreza kosztować może Ukrainę aż 8 miliardów dolarów. Te dane, przygotowane przez Da Vinci Analytic Group w Kijowie wywołują szok i oburzenie społeczeństwa.

– Początkowo planowano, że głównym inwestorem Euro 2012 będą firmy prywatne. Okazało się, że kraj musiał sięgnąć po własne środki w budowę obiektów sportowych i infrastruktury – stwierdził szef analityków, Andrij Kolpakov.

– Powrót turystów do naszego kraju po turnieju nie jest przewidywany. Podobnie będzie z użytecznością wybudowanych z tej okazji obiektów. W ogólnym rozrachunku jest to impreza nieopłacalna – dodał Kolpakov zaznaczając, że Stadion Olimpijski w Kijowie nigdy się nie spłaci.

Gospodarka Ukrainy ma się coraz gorzej. Chwilowy wzrost PKB związany z przygotowaniami do rozgrywek może odbić się temu państwu czkawką. Kolpakov uważa, że nastąpi to natychmiast po Euro, kiedy Ukraina nie będzie mogła liczyć na zyski z turystyki.

Kraj ciągle obawia się kolejnej fazy kryzysu gospodarczego, a po nieudanych próbach zaciągnięcia pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego na kwotę 15 miliardów dolarów potęguje się nieciekawa sytuacja państwa.