Aktualności 11 lutego 2024

Skrzydełkowa obsesja w Ameryce. Ogromne pieniądze na stole

Finał ligi NFL to nie tylko wielkie sportowo-marketingowe święto, ale też dzień, w którym mieszkańcy USA pochłaniają ogromne ilości jedzenia, szczególnie skrzydełek kurczaka.

Najwięcej jedzenia Amerykanie pochłaniają w Święto Dziękczynienia, kiedy na stole lądują pieczone indyki, ale dzień, w którym rozgrywane jest Super Bowl, jest drugi na tej liście.

To jest narodowe święto, więc co roku całe rodziny i olbrzymie grupy przyjaciół spotykają się w pubach, albo zasiadają przed telewizorami w domach. A, że mecz, przerywany reklamami jest długi i jeść się chce, to trzeba coś przekąsić. Oczywiście, można zamówić pizzę, zrobić żeberka, kupić chipsy, ale obowiązkowo trzeba się zaopatrzyć w skrzydełka.

Amerykanie pochłaniają ich tego wieczoru ogromne ilości. Narodowa Rada ds. Kurczaków (National Chicken Council) szacuje, że w 2024 r., przy okazji starcia Kansas City Chiefs z San Francisco 49ers, kupią ich około 1,45 miliarda, czyli mniej więcej tyle, ile przed rokiem i wydadzą na nie około 1,25 miliarda dolarów.

Z komunikatu, przygotowanego przez NCC można się dowiedzieć, że:

  • na każdego dorosłego i dziecko w USA wypada średnio po cztery skrzydełka,
  • gdyby trener Kansas City Chiefs Andy Reid jadł dziennie po 50 skrzydełek, to pochłonięcie 1,45 mld zajęłoby mu 79 452 lata,
  • gdyby ułożyć skrzydełka obok siebie, to zajęłyby 1/3 drogi z Ziemi na Księżyc.

Do tego trzeba doliczyć 138 tys. ton awokado, które Amerykanie użyją do przygotowania sosu guacamole podawanego ze skrzydełkami. Ogromna większość tych owoców pochodzić z regionu Michoacan. Szacuje się, że w okolicach Super Bowl z Michoacan co siedem minut wyjeżdża ogromna ciężarówka, wyładowana po brzegi awokado – każda ma na pokładzie towar wart około 80 tys. dolarów.

Ta miłość zaczęła się kilkadziesiąt lat temu i trwa do dziś. Kiedyś skrzydełka nie były zbyt popularne i przez kucharzy traktowane raczej jako nieprzydatne do przyrządzenia smacznej potrawy. Wszystko miało się zmienić, kiedy pani Teresa Bellissimo musiała na szybko przyrządzić coś dla głodnych synów, którzy wpadli do baru Anchor razem z kolegami. Zostały jej tylko skrzydełka, więc podała je z ostrym sosem. Tak im smakowało, że następnego dnia przepis pojawił się w menu dla klientów, a historia Ameryki weszła na nowe tory. Skrzydełka stały się tak popularne, że weszły też do sprzedaży w wielkich sieciach fast food: McDonald’s, KFC, Domino’s Pizza.

Każdy ma swój ulubiony przepis. Mogą być klasyczne, albo z czosnkiem i parmezanem, z czosnkiem i chilli, „po koreańsku”, z sosem BBQ, owinięte plastrami bekonu, z kimchi, z dodatkiem miodu, z imbirem, z jalapeno, chimichurii – do wyboru, do koloru. Każdy znajdzie coś dla siebie i chyba jest to jeden z powodów sukcesu skrzydełek, bo na jednym talerzu i podczas jednego pieczenia można przyrządzić różne warianty.

Dla Amerykanów dobra wiadomość jest taka, że ceny nie szaleją. Świeże skrzydełka w styczniu kosztowały średnio po 3,26 dolara za funt, czyli około 5 proc. mniej niż rok temu, a za napoje gazowane w 2-litrowych butelkach trzeba zapłacić średnio 2,11 dolara, czyli 0,8 proc. niż przy okazji poprzedniego Super Bowl.

A ten, komu się nie chce samemu stać w kuchni, może kupić prawie gotową potrawę do odgrzania w mikrofalówce, albo zamówić jedzenie z restauracji – dla tej branży Super Bowl to także złote żniwa.

Sieć Hooters, która ma około 250 restauracji w całych Stanach Zjednoczonych, zachęca do składania zamówień z wyprzedzeniem i ma też specjalną ofertę. Zachęca do przyjścia na kolację także w Walentynki. Bo przecież nie tylko sportem żyje człowiek, a jedzenie jest potrzebne na każdą okazję.

fot. Nationalchickencouncil.org