Aktualności 12 kwietnia 2024

Juventus i Raków to dopiero początek… “Taka sytuacja podnosi rozpoznawalność marki”

Fintech zondacrypto został założony w 2014 roku w Polsce i aktualnie jest największą platformą kryptowalutową w Europie Środkowo-Wschodniej, licencjonowaną w Estonii, we Włoszech, na Litwie, Słowacji oraz w Kanadzie. Firma jest sponsorem m.in. Juventusu oraz Rakowa Częstochowa. Przemysław Kral, CEO zondacrypto w specjalnym wywiadzie dla SportMarketing.pl opowiedział o sportowych współpracach i dynamicznym rozwoju międzynarodowej platformy, która coraz mocniej angażuje się też w polski sport. – Przy ostatniej interwencji Szczęsnego podczas meczu z Fiorentiną, która zapewniła Juventusowi trzy punkty, cały świat mógł zobaczyć logo zondacrypto w tle. To niesamowite uczucie, móc wspierać takie gwiazdy i docierać z naszym przekazem do praktycznie całego świata – powiedział nasz rozmówca.

Jakub Kłyszejko, redaktor naczelny SportMarketing.pl: zondacrypto od lutego jest sponsorem Juventusu. Dlaczego postawiliście akurat na ten klub?

Przemysław Kral, CEO zondacrypto: – W biznesie ważni są godni zaufania partnerzy. Współpracujemy tylko z firmami, które podzielają nasze wartości. Juventus jest jedną z nich – to klub, który od wielu lat sięga po krajowe i międzynarodowe trofea dzięki ciężkiej, systematycznej i wytrwałej pracy. Podobnie jest w naszym zespole – jako zondacrypto wytrwale pracujemy nad tworzeniem narzędzi finansowych nowej generacji.

Ponadto Juventus ma globalny zasięg. Kibicują mu osoby z całego świata. To bezprecedensowa okazja do zapoznania ich z naszą marką oraz ze światem kryptowalut.

Jak oceni pan pierwsze miesiące współpracy?

Bardzo dobrze. Odnotowujemy znaczące wzrosty ruchu na naszej stronie i w aplikacji, wzrosły też zasięgi naszych postów w mediach społecznościowych. Nie ukrywam też, że osobiście jestem bardzo dumny z naszego brandingu na stadionie. Przy ostatniej interwencji Szczęsnego podczas meczu z Fiorentiną, która zapewniła Juventusowi trzy punkty, cały świat mógł zobaczyć logo zondacrypto w tle. To niesamowite uczucie, móc wspierać takie gwiazdy i docierać z naszym przekazem do praktycznie całego świata.

Widzicie znacznie większy wzrost zainteresowania waszym produktem we Włoszech? Czujecie, że jesteście utożsamiani z tym klubem?

Na rynku włoskim jesteśmy licencjonowani od prawie dwóch lat. Włochom bardzo zależy na bezpieczeństwie podczas korzystania z kryptowalut czy innych narzędzi finansowych nowej generacji. My doskonale wpisujemy się w te oczekiwania jako podmiot regulowany przez włoskiego regulatora. Widzimy wzrost rejestracji kont na naszej platformie – nie tylko z Włoch. Do bycia utożsamianym z Juventusem pewnie nam daleko, ale systematycznie pracujemy, aby iść w tym kierunku.

To, że jesteśmy oficjalną giełdą kryptowalutową tego klubu, na pewno potwierdza naszą wiarygodność. Juventus przeprowadza niezwykle rygorystyczną weryfikację swoich partnerów. Gdybyśmy mieli stracić licencję na działanie we Włoszech, Juventus zakończyłby z nami partnerstwo. Z tego względu partnerstwo z Juventusem ma też inny wymiar – jest dla wszystkich potencjalnie zainteresowanych użytkowników potwierdzeniem, że jesteśmy stabilnym podmiotem, działającym w pełnej zgodności z przepisami prawa.

Obecność dwóch Polaków: Wojciecha Szczęsnego i Arkadiusza Milika w Juventusie miała znaczenie przy wyborze klubu, z jakim chcieliście rozpocząć partnerstwo?

Był to jeden z czynników decydujących, ale niejedyny. Zdecydowanie taka sytuacja podnosi rozpoznawalność marki również w Polsce, wśród polskich kibiców, a także zaufanie do nas, co tym samym przekłada się na pobudzenie zainteresowania sektorem kryptowalutowym. Pokazujemy, że można być giełdą działającą zgodnie z przepisami prawa i że nowoczesne finanse mogą być na równi z tymi tradycyjnymi. Zresztą podczas ostatniej edycji Invest Cuffs, jednej z największych konferencji inwestorskich w Polsce, nasz branding znalazł się między brandingiem dwóch uznanych polskich banków.

Ostatnio wysłaliśmy jednego z dziennikarzy z polskich mediów do Turynu na półfinał Coppa Italia, a niedługo będziemy mogli się podzielić ciekawą współpracą łączącą Juventus z polskim sportem.

Wybór był trudny? Mieliście jeszcze inne kluby na oku?

Analizowaliśmy różne możliwości. W sumie wciąż analizujemy, ponieważ nie ograniczamy się tylko do piłki nożnej, co pokazuje m.in. nasze partnerstwo z Tour de Pologne. Badamy inne pola do rozwoju, negocjujemy kolejne kontrakty. Myślę, że ciekawych ogłoszeń u nas nie zabraknie.

Jesteście oficjalną giełdą kryptowalut Juventusu. W jaki sposób tutaj sport łączy się z biznesem?

Kryptowaluty od dawna są obecne w świecie sportu, czy to za pośrednictwem NFT, czy fan tokenów. My na giełdzie mamy np. fan token Juventusu, który umożliwia kibicom wspieranie klubu. Planujemy również inne wspólne działania.

Ale sport łączy się z biznesem również na inne sposoby, tak jak wspomniałem wcześniej. Partnerstwa ze znanymi klubami sportowymi to przede wszystkim ekspozycja marki i potwierdzenie jej wiarygodności oraz stabilności. A to istotne w świecie kryptowalut, które – niestety – są kojarzone raczej dość negatywnie.

Byliście sponsorem ostatniego pucharowego meczu Starej Damy. Jakie są wasze marketingowe możliwości działań z klubem?

Możemy sponsorować mecze lub składy na dane mecze, nasze logo pojawia się na rękawku koszulki, na stadionowych bandach, a w planach mamy również wspólne kampanie digitalowe oraz innego rodzaju współprace. Będziemy mocno zaznaczać naszą obecność na rynku włoskim.

Jesteście mocno widoczni na stadionie, na rękawku koszulki i w wielu innych miejscach. Jakie macie plany na kolejne miesiące współpracy z klubem?

Kampanie digitalowe, współprace różnego rodzaju… Nie mogę jeszcze zdradzać konkretów, ale nie zamierzamy siedzieć bezczynnie. Możliwość współdziałania z gwiazdami europejskiego futbolu jest bezcenna.

zondacrypto mocno wspiera również mistrza Polski, drużynę Rakowa Częstochowa. Co może pan powiedzieć o dotychczasowych miesiącach współpracy?

To była nasza pierwsza większa współpraca w zakresie sportowym i zdecydowanie się nie rozczarowaliśmy. Na koszulkach Rakowa pojawiliśmy się w momencie, gdy drużyna walczyła o udział w Lidze Mistrzów. Chociaż ostatecznie skończyło się na Lidze Europy, to całą drogę wszyscy śledzili (również my w zondacrypto) z wypiekami na twarzy. Po drodze zrealizowaliśmy kilka ciekawych wspólnych inicjatyw (np. ekran LED-owy na stadionie pokazujący kursy kryptowalut podczas meczów domowych), w zanadrzu mamy jeszcze kilka pomysłów.

Biznesowo, analogicznie, jak w przypadku Juventusu, odnotowaliśmy wzrosty w liczbie nowych kont. Podczas finałowego meczu eliminacji do Ligi Mistrzów na stadionie w Sosnowcu naszą marką zaczęli się interesować się nawet Azjaci. To pokazuje globalny zasięg piłki nożnej. A wspierając kluby piłkarskie, wspieramy również społeczności, w których działają. I to też jest ważne.

Dla nas ta współpraca była ważna również pod kątem reputacji. Kryptowaluty w Polsce kojarzą się negatywnie. Gdy ogłoszono nas jako nowego sponsora strategicznego, było sporo szyderczych komentarzy, że nie przetrwamy nawet całego sezonu. Wiele z nich nawiązywało do przypadku klubu piłkarskiego, który musiał zerwać kontrakt z kryptowalutowym sponsorem z powodu jego niewypłacalności. Cieszę się, że możemy udowadniać, że ten sektor nie jest taki zły, a my jesteśmy poukładaną, stabilną firmą.

Kibice Rakowa mogą płacić za bilety także w kryptowalutach dzięki bramce płatniczej zondacrypto pay. Widzicie, że chętnie korzystają z tej opcji?

Uczciwie przyznam, że póki co ten procent biletów kupowanych w kryptowalutach nie jest wysoki. Ale dla nas to działanie edukacyjne, nienastawione na zysk. Nie pobieramy od Rakowa prowizji za transakcje dokonane w ramach tej bramki, więc tego zysku byśmy nie mieli nawet gdyby tych transakcji było bardzo wiele. Bardzo wiele osób na świecie zaczyna płacić kryptowalutami w różnych miejscach. Chcemy pokazać, że są takie możliwości i że mogą one być całkiem proste w obsłudze. A Polacy są generalnie otwarci na nowości płatnicze, co pokazuje m.in. rozwój BLIK-a.

“zondacrypto to spółka, która urosła od lokalnej do międzynarodowej i podobnie jak Raków, ma międzynarodowe aspiracje i wielką ambicję, by stale się rozwijać” – mówił Piotr Obidziński w momencie podpisywania umowy. Widzi pan wiele podobieństw między wami?

Zdecydowanie. Jak wspominałem, partnerów dobieramy, kierując się tym, czy są godni zaufania i czy współdzielimy wartości. Raków to doskonały symbol tego, jak wielkie rzeczy mogą się wydarzyć, jeśli zespół stale pracuje i się rozwija. Awans z najniższej ligi na szczyty tabeli Ekstraklasowej, do poziomu walki o Ligę Mistrzów – to niesamowity rozwój w niesamowitym tempie. Gdy ogłaszaliśmy umowę z Rakowem, wspominałem, że podobną ścieżkę rozwoju przeszła branża kryptowalut – od bycia niszą po stanowienie fundamentu nowoczesnych narzędzi finansowych. A przed nami przecież jeszcze wiele – zarówno przed Rakowem, jak i kryptowalutami.

Na jakie wasze wspólne działania, akcje, mogą liczyć kibice Rakowa? Myślicie już o przyszłym sezonie?

Powoli myślimy. Będziemy chcieli pojawić się zarówno w Ekstraklasie, jak i Pucharze Polski. I oczywiście, w drodze do Ligi Mistrzów.

Umowa jest podpisana na dwa lata. Jest duża szansa, że zostanie kontynuowana?

Mam ogromną nadzieję, że owszem. Współpraca z Rakowem to przyjemność, zarówno w kontekście emocji sportowych, jak i czystego biznesu.

Oprócz piłki nożnej jesteście coraz mocniej widoczni też w innych sportach. W najbliższym czasie możemy spodziewać się kolejnych dobrych, sportowych wieści z waszym udziałem?

Zdecydowanie. Niestety, konkretów nie mogę jeszcze zdradzać. Ale na pewno nie będziemy się ograniczać do piłki nożnej i kolarstwa (niedawno ogłosiliśmy sponsoring 81-tej edycji Tour de Pologne).

Futbol i kryptowaluty mają sporo cech wspólnych? Dlaczego właśnie przez tę dyscyplinę chcecie docierać do nowych klientów?

Trochę na to pytanie odpowiedziałem już wcześniej, więc dodam tylko, że skuteczni inwestorzy kryptowalutowi i piłkarze odnoszący sukcesy mają – wbrew pozorom – całkiem sporo wspólnych cech, związanych ze strategicznym działaniem, wyczuciem chwili i innymi kwestiami, które decydują o sukcesie lub porażce. A przede wszystkim obie grupy posiadają coś, co można nazwać „mindsetem zwycięzcy”. Wiemy, że osiągniemy sukces i się nie poddajemy pomimo przeszkód po drodze.

Sport cały czas jest najlepszą reklamą?

Będziemy stopniowo próbować innych aktywności. Przykładowo, w tym roku pojawimy się na szeregu konferencji branżowych w Polsce. Jednak z naszych dotychczasowych statystyk wynika, że zdecydowanie opłaca się inwestować w sport. O niektórych czynnikach, które na to wpływają, już wcześniej wspominałem. Najważniejsze jednak jest to, że kibice drużyn stoją za swoimi ulubionymi klubami murem. Doceniają firmy, które wspierają te kluby i umożliwiają im grę na jeszcze wyższym poziomie. Takie współprace to win-win dla obu stron.

Rok 2024 to czas Euro 2024 i igrzysk olimpijskich. Możemy spodziewać się waszej aktywności związanej w trakcie trwania tych imprez?

Niestety, nie możemy zaprzeczyć ani potwierdzić. Wszystko jeszcze przed nami.

Sport sprawia, że satysfakcja z sukcesów firmy jest jeszcze większa?

W zasadzie tak. Gdy na stadionie Juventusu przeżywam emocje sportowe z logiem zondacrypto w tle, to dla mnie spora satysfakcja. Ponadto, biznesowo działamy w tym roku intensywnie. W ciągu ostatnich miesięcy opublikowaliśmy pierwszy etap nowego produktu (platforma ZND upraszczająca inwestycje w kryptowaluty), przebudowaliśmy procesy rejestracji i logowania, przed nami nowa aplikacja mobilna i nowa strona internetowa. W zanadrzu mamy jeszcze kilka produktów.

Napływ nowych użytkowników potwierdza, że działamy w słusznym kierunku. To mnie osobiście bardzo cieszy, bo jeszcze kilka lat temu wiele osób w branży kryptowalutowej twierdziło, że tworzenie podmiotu działającego w zgodzie z regulacjami prawnymi jest bez sensu. Jak się okazuje – istnieje popyt na takie giełdy. A niedługo działanie w zgodzie z prawem będzie wręcz obowiązkowe ze względu na rozporządzenie unijne MiCA, które wchodzi w życie z końcem bieżącego roku. Ludzie są zainteresowani kryptowalutami, co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że wartość bitcoina nieustannie szybuje w górę. Ale kryptowaluty to technologia trudna do zrozumienia, a dodatkowo kojarzona z różnego rodzaju cyberprzestępczością. Tutaj potrzebne są narzędzia proste, intuicyjne. I takie też staramy się dostarczać. A sport to świetne medium do pokazywania, że kryptowaluty mogą być proste i przyjemne.

Jakie ma pan plany związane z rozwojem zondacrypto w kolejnych miesiącach?

Pozyskiwanie nowych licencji, wypuszczanie nowych produktów, nowa wersja strony i aplikacji mobilnej, rozwój naszej bramki płatniczej zondacrypto pay… Rzeczy na liście zadań jest sporo. Myślę, że większość z nich zrealizujemy jeszcze w tym roku. Mamy ten komfort, że jako giełda funkcjonująca w pełni zgodnie z przepisami prawnymi możemy się skupić na rozwoju biznesu. Nasi konkurenci ten rok poświęcą na gorączkowe, szybkie dostosowywanie się do przepisów wynikających z dyrektywy unijnej. A mało która giełda w Europie je spełnia, oprócz nas. Jesteśmy w tym zakresie pionierami.

Co można powiedzieć o rynku kryptowalut w Polsce? Pewne rzeczy zmierzają w dobrym kierunku, czy jednak potrzeba jeszcze trochę czasu?

Na pewno świetną wiadomością jest to, że polski regulator zaczął dostrzegać kryptowaluty w kontekście nowoczesnych finansów. Szkoda, że to zainteresowanie zostało pobudzone dopiero przez unijną dyrektywę, ale jak to mówią – lepiej późno niż wcale. Do tej pory kryptowaluty w Polsce nie były oficjalnie regulowane. Teraz w ciągu najbliższych miesięcy z pewnością zostaną wypracowane pewne przepisy. Braliśmy udział w konsultacjach przeprowadzanych przez regulatora zarówno z ramienia Fintech Poland, jak i Związku Banków Polskich. Wierzę, że wypracujemy satysfakcjonujący konsensus, który będzie dobry zarówno dla klientów, jak i firm działających w branży.

Za ile lat Polska może być ważniejszym, mocniejszym graczem na tle Europy, jeżeli chodzi o kryptowaluty?

Sporo będzie zależeć od wypracowanego kształtu regulacji oraz podejścia regulatora. Rynek kryptowalutowy będzie nadzorowany przez Komisję Nadzoru Finansowego, która do tej pory nie uznawała jego istnienia, a nawet wydawała ostrzeżenia w temacie kryptowalut. To, w połączeniu z zaproponowanym wstępnym kształtem regulacji, budzi wątpliwość, czy podejście regulatora i nadzorcy do firm funkcjonujących na rynku będzie partnerskie.

W Estonii obowiązują bardzo surowe regulacje, znacznie surowsze niż unijna dyrektywa MiCA. Jeszcze kilka lat temu było inaczej, ale od kiedy zaczęło się zacieśnianie przepisów, liczba podmiotów kryptowalutowych licencjonowanych w Estonii spadła z ok. 1400 do ok. 50 teraz. To drastyczny spadek, który pokazuje, jak wiele firm nawet nie podjęło próby działania w zgodzie z przepisami prawa. A z naszych doświadczeń ze współpracy z estońskim regulatorem – bo posiadamy licencję na działanie w Estonii – wynika, że podchodzą do tematu naprawdę partnersko. Nie traktują nas jako zło konieczne, a jako rynek, który ma potencjał do tworzenia innowacji.

I patrząc na Estonię jako całokształt, można śmiało stwierdzić, że podejście tego kraju do innowacji, objawiające się m.in. cyfrowym obywatelstwem, pozwala mu budować gospodarkę, wyróżniać się na arenie międzynarodowej. W Litwie również dzięki otwartości lokalnego regulatora działa sporo fintechów na licencji litewskiej. Polska ma ogromny potencjał – już teraz staje się fintechowym hubem Europy Środkowo-Wschodniej. Ale żeby ten kierunek rozwoju się urzeczywistnił, kraj musi być otwarty na nowe technologie – niezależnie od ich formy. I tutaj to, czy to się wydarzy, zależy wyłącznie od regulatora i nadzorcy nad Wisłą. Bo może być też tak, że zostaną wprowadzone nieprzyjazne regulacje, które zniechęcą jakąkolwiek firmę blockchainową do działania w Polsce i zmuszą ją do ubiegania się o licencje za granicą. To oznaczałoby exodus talentów, ale również potencjalnych wpływów do krajowego budżetu czy miejsc pracy. Byłoby jednak trochę szkoda.