Aktualności 20 marca 2024

Grzegorz Lato bohaterem muralu w swoim mieście. “Cieszę się, że tego doczekałem”

autor: Miłosz Marek
Legenda reprezentacji Polski uhonorowana w rodzinnym mieście. Grzegorz Lato, najpierw został patronem stadionu, a teraz ma także swój mura. Król strzelców piłkarskich mistrzostw świata z 1974 roku został wyróżniony przez STS w ramach akcji “Pamiętajmy o sportowcach”. – Cieszę się, że dożyłem takich wyróżnień – mówi w rozmowie z portalem SportMarketing.pl.

Firma bukmacherska STS kontynuuje swoją akcję i przygotowuje murale z wybitnymi postaciami piłkarskiej reprezentantami Polski. Do tej pory powstały malowidła upamiętniające dokonania Kazimierza Górskiego, Włodzimierza Lubańskiego oraz Włodzimierza Smolarka.

Do tego grona dołączył Grzegorz Lato, którego mural odsłonięto przy ulicy Kusocińskiego 15 w rodzinnym Mielcu.  – Dostałem propozycję i zapytałem, jak to ma wyglądać. Poprosiłem o projekt. Przestawili mi go, obejrzałem go spokojnie i powiedziałem, że jest elegancki i zgadzam się – zdradza kulisy Lato.

Wróciły wspomnienia. Górna część muralu, gdzie jest młoda twarz i rozwiane kłaki, jak to nazywam – to młodość. Część, gdzie idę z piłką – to już końcówka mojej kariery. Człowiek zastanowił się, popatrzył i pomyślał, jak czas szybko minął, ale piękne wspomnienia zostały – opowiada król strzelców mistrzostw świata z 1974 i dodaje: – Podoba mi się. Wszystkim się podoba

Jak podkreślił wybitny reprezentant Polski, który w kadrze narodowej zagrał aż 100 razy, jest bardzo zadowolony, że mógł być częścią takiego upamiętnienia. – Mogę się cieszyć, że dożyłem takiego uhonorowania. W Mielcu byłem wybierany najlepszym piłkarzem, co było też olbrzymią zasługą moich kolegów: Henryka Kasperczaka, Jana Domarskiego, Zygmunta Kukli, Włodzimierza Gąsiora, Witolda Karasia. Cieszę się, że dożyłem, bo u nas utarło się, że dekoruje się pośmiertnie. Uważam, że warto upamiętnić ludzi jeszcze za życia, bo po śmierci… – mówi.

Mam trochę żal do Stal Mielec, że odmówili uczestnictwa. Nie mieli czasu, ale to ich decyzja. Nie roztrząsam tego. Nie jestem obrażalski. Trochę żal, bo praktycznie byli wszyscy moi znajomi, nauczyciele i młodzież ze szkoły sportowej mojego imienia – kończy.

Miłosz Marek