Aktualności 1 lutego 2024

Małysz: musimy być przygotowani, że zabraknie następców mistrzów [WYWIAD]

Adam Małysz w rozmowie ze SportMarketing.pl odniósł się do aktualnego stanu polskich skoków narciarskich. – Musi być dwieście procent zaangażowania oraz wiedza o tym, że chce się to robić za wszelką cenę. Trzeba poświęcić wszystko, żeby dojść na szczyt – przyznał prezes Polskiego Związku Narciarskiego.

Jakub Kłyszejko, redaktor naczelny SportMarketing.pl: – Z każdym kolejnym rokiem emocje przy organizacji Pucharu Świata w Zakopanem są tak samo duże?

Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego: – Zawsze emocje są. Tym bardziej, kiedy Puchar Świata jest u nas w Polsce. Zawsze serducho ściska wtedy mocniej. Corocznie przyjeżdża mnóstwo kibiców i to pokazuje, że nasze konkursy są wyjątkowe. Nie tylko polscy zawodnicy to doceniają. Pozostali z innych krajów również.

Większe nerwy są teraz, czy były w trakcie kariery?

– Myślę, że teraz. Nawet, gdybym chciał pomóc tym chłopakom, to jedynie mogę stać na dole i nie jestem w stanie na nic wpłynąć. Denerwujemy się zdecydowanie więcej. Obojętnie, czy wygrywają, czy jak w tym roku skaczą słabiej. Nerwy zawsze są.

Sama organizacja PŚ zaczyna się znacznie wcześniej. Co trzeba zrobić na ostatnią chwilę, aby wszystko dobrze zagrało?

– Wszystko po trochę. Grono osób ma wiele obowiązków. Trzeba odśnieżyć trybuny, bo śniegu było sporo. Należy ustawić trybuny, które przyjechały specjalnie na ten weekend. Tak naprawdę oprócz samej skoczni wszystko zostało zbudowane.

Jeżeli chodzi o samą Wielką Krokiew, to ona z roku na rok raczej nie zaskakuje naszych skoczków?

– Dokładnie tak. Nie mamy wpływu natomiast na warunki. Bardzo często to one wypaczają końcowe wyniki.

Tegoroczne Zakopane może być momentem przełomowym w tym sezonie?

– Myśleliśmy, że tak będzie w Szczyrku. Niewiele tam zabrakło, aby dokończyć konkurs. Nasi zawodnicy radzili sobie tam bardzo dobrze. Szczyrk miał być magiczny, ale tak się nie stało. Nie wierzę w cuda, że zaraz nasi skoczkowie będą ot tak wygrywać. Zależy nam na postępie, na miejscach w czołowej dziesiątce.

W trakcie kariery zawsze powtarzał pan, że liczy się każdy kolejny skok. W tym momencie sezonu chyba należy doceniać te pojedyncze, mniejsze sukcesy.

– Cały czas jesteśmy z tymi samymi zawodnikami. Potrzebujemy trochę świeżości oraz tego, żeby młodsi zaczęli atakować. Mamy program Orlenu, który powoduje, że tej młodzieży jest bardzo dużo. Potrzebujemy przyspieszenia w ich starszym wieku. Stąd stworzyliśmy bardzo szerokie kadry juniorskie, które pracują w Szkołach Mistrzostwa Sportowego. Zaczyna to powoli przynosić efekty, jednak musimy jeszcze trochę poczekać na sukcesy.

Który moment w potencjalnej karierze skoczka jest najważniejszy, żeby nie przepaść, a stopniowo wchodzić na najwyższy poziom?

– Jeśli jesteś wyjątkowym juniorem, to już w młodym wieku możesz być w seniorskiej kadrze. Jednym z najtrudniejszych momentów jest czas między 17 a 20 rokiem życia. Tam ucieka nam najwięcej młodzieży. To wymagający sport i każdy, jeśli nie dojdzie do pewnego momentu, nie widzi iskierki, to zaczyna się zastanawiać, czy to dobra droga. Teraz mamy szeroką grupę i chcielibyśmy, żeby odeszło jak najmniej młodzieży. Kluczowe jest jednak to, aby oni skupili się na tym, co mają robić, a nie na wszystkim dookoła. Robimy wszystko, aby wychować następców Dawida, Kamila, czy Piotrka.

Co jest najtrudniejsze w odpowiednim oszlifowaniu narciarskiego diamentu?

– Trudno jest powiedzieć, bo z roku na rok to się zmienia. Trenerowi czasami ciężko stwierdzić, na czym dany zawodnik musi się skoncentrować w stu procentach. Zawsze najwięcej zależy od samego skoczka. To on musi wykonać ciężką pracę i czasami dać z siebie nawet więcej niż sto procent. Sport jest wspaniały, ale też wymagający.

Kiedy kończył pan karierę, stał pan na podium razem z Kamilem Stochem. Nie obawia się prezes, że za jakiś czas zabraknie następców mistrzów i kolejne lata będą bardziej ubogie?

– Musimy się na to przygotować. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jak będzie. Ciężko jest o takie talenty, jak Kamil. Możemy powiedzieć, że kilku chłopaków ma talent, jest podobnych, ale nie zawsze talent wystarcza. Musi być dwieście procent zaangażowania oraz wiedza o tym, że chce się to robić za wszelką cenę. Trzeba poświęcić wszystko, żeby dojść na szczyt. Sport stety albo niestety jest nieobliczalny, ale też bardzo piękny. Jak wygrywasz, to przeżywasz piękne chwile. Trzeba jednak dużej konsekwencji i dążenia do celu.