Wywiady 15 września 2022

Anna Krupka: W piłce nożnej nie mamy dobrych menadżerów, zarządców, ale problem dotyczy też polskich trenerów

Tym razem w cyklu wywiadów "Kobiety w Sporcie i Biznesie" mieliśmy okazję porozmawiać z Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki, Anną Krupką. Przekrój tematów rozmowy był bardzo szeroki, ponieważ omówiliśmy m.in. takie tematy jak rozwój infrastruktury na przykładzie konkretnych programów ministerialnych, lekcje Wychowania Fizycznego, Program Wsparcia Mistrzów dla klubów piłkarskiej Ekstraklasy, czy walka z dopingiem. Zapraszamy do lektury wywiadu. 

Bartosz Burzyński (Sport Marketing): W ostatnich latach w Ministerstwie Sportu mieliśmy różnego rodzaju przekształcenia i reaktywacje. Pomimo tego działa Pani w tym Ministerstwie od końca 2018 roku, pełniąc wówczas funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki w rządzie Mateusza Morawieckiego. Czy wszystkie te przekształcenia nie wpłynęły negatywnie na ciągłość Waszej pracy?

Anna Krupka (Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki): W ostatnich latach dochodziło do wielu zmian w strukturze zarządzania sportem. W 2018 roku zostałam powołana na funkcję wiceministra w Ministerstwie Sportu i Turystyki. Tak wówczas to ministerstwo się nazywało i taką miało formułę. Później po wyborach parlamentarnych w 2019 roku zadecydowano, że turystyka jako dział administracji państwowej powinna znaleźć się w ministerstwie rozwoju, a my staliśmy się Ministerstwem Sportu.

W 2020 roku, na skutek zmian w rządzie, a także łączenia ministerstw, co było wywołane również pandemią koronawirusa, Ministerstwo Sportu zostało przyłączone do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pierwotnie zamysłem było, aby Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu sprawowało pieczę nad obszarem sportu poprzez nadzór nad specjalnym urzędem narodowym o nazwie Centrum Sportu. Jednak ustawa o wyodrębnieniu konkretnych działów administracji publicznej, tzw. ustawa działowa została zawetowana przez pana prezydenta Andrzeja Dudę i taki urząd nie powstał.

W 2021 roku uznano jednak, że Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu nie spełnia wymagań, które powinno – w zakresie zarządzania działem sportu. I stąd zostało wyodrębnione Ministerstwo Sportu i Turystyki. Ponownie pozyskaliśmy do ministerstwa turystykę, która została odpowiednio wyróżniona. Dziś jest na uprzywilejowanej pozycji. Wcześniej w Ministerstwie Rozwoju była jednym z bardzo wielu działów i kwestii, które minister właściwy do spraw rozwoju musiał koordynować. I jak się później okazało nie spełniało to zadania. Stąd turystyka jest dzisiaj u nas w Ministerstwie Sportu i Turystyki, co uważam za bardzo pozytywną zmianę, ponieważ turystyka jest ważnym elementem budowy gospodarki naszego kraju. Potrzebuje odpowiednich impulsów, by się rozwijać.

Zmieniały się nazwy, ale ludzie działający przy sporcie byli ci sami?

Tak naprawdę mogę powiedzieć trochę żartem, że jedynym elementem, który na przestrzeni lat w tym ministerstwie się nie zmienił od listopada 2018 roku jestem ja, gdyż faktycznie nieprzerwanie pełnię funkcję wiceministra w randze Pierwszego Sekretarza Stanu odpowiadając za sport od 2018 roku. Pomimo różnych przekształceń, o których mówiliśmy, w zarządzaniu sportem jestem stałym elementem, który się nie zmienia.

Czyli problemów większych w związku z przekształceniami nie było?

Trudno mi teraz analizować, aż tak cofając się w przeszłość, ale zespół ekspertów oraz urzędników na czele ze mną nie ulegał zmianie. Stąd my, jako osoby, w których kompetencjach znajduje się sport cały czas zajmowaliśmy się nim i z naszego punktu widzenia te zmiany nie były odczuwalne. Mówię tutaj tak o sobie, jak i o ministrze, który zajmował się sportem nieprzerwanie i gwarantował ciągłość organizacyjną tych wszystkich zmian, ale także o moim zespole. O zespole wspaniałych, kompetentnych urzędników ministerstwa, który praktycznie przez ten czas się nie zmieniał.

Na pewno nie zmieniły się przez ten czas również dwa najważniejsze departamenty, czyli Departament Infrastruktury Sportowej i Departament Sportu dla Wszystkich. Oczywiście pewne zmiany zaszły w Departamencie Sportu Wyczynowego, ale także z perspektywy czasu i przede wszystkim oceniając obecną panią dyrektor, uważam że były to dobre zmiany.

Ustaliliśmy zatem, że przy sporcie jest Pani nieprzerwanie od prawie czterech lat. Z czego jest Pani najbardziej dumna, co udało się zrobić w tym czasie?

Bardzo wiele udało się zrobić. Po pierwsze cieszę się z tego, czego dokonaliśmy w walce z dopingiem w polskim sporcie. Jesteśmy dzisiaj wzorem i inspiracją dla państw regionu, które uczą się od nas jak wprowadzać rozwiązania, gwarantujące skuteczną walkę z dopingiem w sporcie. To jest chociażby sprawnie działająca Polska Agencja Antydopingowa, ale także cały system.

Wprowadziliśmy do naszego polskiego prawodawstwa odpowiednie rozwiązania, które są nam rekomendowane przez Światową Agencję Antydopingową. Ostatnim zastosowanym rozwiązaniem było przekazanie  kompetencji ministra właściwego do spraw kultury fizycznej w zakresie nadzoru nad polskim laboratorium antydopingowym, Ministrowi Zdrowia. Zmiana ta zapewnia niezależne funkcjonowanie tego laboratorium i realizuje zalecenie Światowej Agencji Antydopingowej, aby laboratorium antydopingowe nie podlegało ministrowi do spraw sportu. Szczególnie chodzi tu o sport wyczynowy, ponieważ w starym wydaniu dochodziło do pewnego rodzaju konfliktu interesów.

A jak Pani oceni rozwój infrastruktury sportowej?

Bardzo wiele przez ten czas udało się zrobić na tym polu. W przeciągu ostatnich siedmiu lat na rozwój infrastruktury sportowej przekazaliśmy blisko 3,5 mld złotych i ta kwota pozwoliła na budowę, przebudowę, remont ponad 7 100 obiektów sportowych w całej Polsce. To są często sale gimnastyczne w gminach, które do tej pory takich obiektów nie posiadały. Tak więc jest to również ogromny skok cywilizacyjny. Rozszerzyliśmy także sieć basenów. Stawiamy na baseny w powiatach, w których nie było pełnowymiarowej pływalni, a niestety takie jeszcze istnieją w naszym kraju.

Chcemy rozwijać ogólnodostępną infrastrukturę sportową, ponieważ dostęp do niej gwarantuje rozwój sportu dzieci i młodzieży. Oczywiście rozwijamy także infrastrukturę sportową dla potrzeb treningowych w sporcie wyczynowym, ponieważ to również jest bardzo ważne, aby najlepsi sportowcy mogli ćwiczyć na odpowiednich obiektach.

W tym roku przeznaczymy na infrastrukturę sportową i jej rozwój 577 mln złotych, co w porównaniu do budżetu z 2015 roku oznacza wzrost aż o 50%. Wtedy było to około 383 mln złotych. Rekordowo wzrastają środki, które przeznaczamy na sport powszechny, dzieci i młodzieży, także na promocję sportu w różnych grupach wiekowych. Wszystko po to, by aktywizować społeczeństwo.

Rekordowe środki przeznaczamy także na bardzo ważne programy ministerialne cieszące się ogromnym powodzeniem, jak chociażby Sportowe Wakacje z budżetem ponad 50 mln zł czy program Sport dla Wszystkich z budżetem wynoszącym w tym roku 60,5 mln zł. W ramach tych akcji stowarzyszenia czy fundacje mogą starać się o środki na organizację obozów, turniejów i zajęć sportowych. Wszystkiego dzięki czemu możemy wspierać aktywność fizyczną, zwłaszcza w małych miejscowościach – tam gdzie dostęp do sportu jest nadal ograniczony. Wspieramy także takie projekty, jak program KLUB, czyli dofinansowania małych i średnich klubów sportowych. To są często kluby w miastach powiatowych, gminach wiejskich, gdzie dzieci rozpoczynają swoją przygodę ze sportem. Można powiedzieć, że to takie 500+ dla klubów sportowych. Kluby bardzo chętnie o te środki się ubiegają. Mogą je bowiem przeznaczyć na sprzęt, ale także chociażby na opłacenie trenera. Po krótce to nasze największe sukcesy, z których jestem najbardziej dumna.

Skoro jesteśmy przy infrastrukturze, chciałbym się cofnąć nieco w czasie. W 2019 roku premier Mateusz Morawiecki spotkał się z klubami Ekstraklasy i stwierdził, że do końca roku rząd sfinansuje kilkanaście hal piłkarskich. W dalszym terminie miało to być nawet 100 boisk w całej Polsce. Podczas tego spotkania mówiła Pani wówczas „To jeden z poważnych problemów polskiej piłki. Wspieramy najpopularniejszą dyscyplinę sportu, jaką jest piłka nożna. Staramy się wyeliminować jej sezonowość”. Zgadzam się z tym w zupełności, ale ostatecznie tego planu nie udało się zrealizować. Dlaczego?

W wyniku naszego spotkania, mojego i pana premiera Mateusza Morawieckiego z klubami Ekstraklasy w maju 2019 roku został skonstruowany plan, który realizowaliśmy. Chodzi o pilotażowy program dofinansowania do zadaszeń hal sportowych. Ten program, oczywiście oparty na bazie konkursu, został rozstrzygnięty w maju 2020 roku. Pomimo pandemii, dość szybko zabraliśmy się tutaj za pracę i w wyniku tego konkursu dofinansowanie uzyskało 12 podmiotów. Były to głównie samorządy, które złożyły wnioski o dofinansowanie zadaszeń boisk piłkarskich albo też o boisko wraz z zadaszeniem. Część takich inwestycji powstała, z niektórymi niestety samorządy nie poradziły sobie, ponieważ nie zdołały uzbierać wkładu własnego.

Plan częściowo upadł z winy samorządów?

My stworzyliśmy możliwość, aby samorządy i inne organizacje zgłaszały się i realizowały takie inwestycje. Teraz po pandemii, po tym trudnym czasie – również dla samorządów – wracamy z programem hal łukowych, które także będą eliminowały sezonowość w polskiej piłce nożnej. Oczywiście my w takich sytuacjach nie jesteśmy inwestorem. Możemy jedynie na bazie naszych programów i konkursów dofinansowywać takie inwestycje. Inwestorem powinien być samorząd. Oczywiście on musi także dysponować wkładem własnym, aby móc takie zadania realizować.

Ministerstwo Sportu i Turystyki realizuje programy wsparcia rozwoju infrastruktury sportowej – niektóre z nich zapewniają środki na zadaszenia boisk piłkarskich. Zachęcam zatem wszystkie organizacje, wielkie kluby sportowe, być może także te mniejsze i samorządy do tego, aby o takie środki się starać. Nasze wspólne działania mogą wyeliminować sezonowość w piłce nożnej, co jest jej ogromnym problemem. Niestety w Polsce cały czas borykamy się z problemem braku odpowiedniej infrastruktury treningowej czy też innego rodzaju infrastruktury, która pozwoli uprawiać daną dyscyplinę przez cały rok.

Zatrzymajmy się na chwilę przy piłce nożnej. Krytykowany jest Program Wsparcia Mistrzów w ramach, którego kluby Ekstraklasy mają otrzymać w ciągu trzech lat z rządowych środków 700 mln zł. Ma to pomóc w rozwoju infrastruktury i przygotowaniu polskich klubów do eliminacji europejskich pucharów. Polskie kluby rokrocznie kompromitują nas w tych rozgrywkach. Najgorsze w tym jednak jest to, że regularnie –mówiąc kolokwialnie – przepalają pieniądze na zagranicznych kiepskich piłkarzy. Problemem polskiej piłki nie jest brak pieniędzy. Czy zatem nie ryba, a wędka powinna do nich powędrować?

Oczywiście problem jest bardzo złożony, związany z wieloma czynnikami. W piłce nożnej nie mamy dobrych menadżerów, zarządców, ale problem dotyczy też polskich trenerów. Jakość szkolenia w polskiej piłce nożnej nie jest na odpowiednim poziomie, ale to akurat nie zależy od Ministerstwa Sportu i Turystyki, a odpowiedniego Związku w danej dyscyplinie.

Problemem także jest wspomniana infrastruktura, dlatego powstał Program Wsparcia Mistrzów. Program ten będzie głównie lub wyłącznie koncentrował się na tym, by kluby inwestowały te środki w rozwój infrastruktury sportowej. Wiele klubów Ekstraklasy nie ma swoich centrów treningowych, a te są bardzo potrzebne. Czasami piłkarze trenują na boiskach należących do danego miasta. Nie zawsze ta infrastruktura spełnia potrzeby, standardy i wymogi, które są oczekiwane w przypadku sportu wyczynowego. Liczę, że ten program wzmocni infrastrukturę sportową.

Często skupiając się na piłce nożnej zapominamy, że w innych dyscyplinach także odnosimy sukcesy. Ich synonimem są chociażby starty polskich drużyn, takich jak Łomża Industria Kielce w europejskich rozgrywkach piłki ręcznej, ZAKSA w siatkówce, czy ETS Siarkopol Tarnobrzeg – drużyna naszych mistrzyń w tenisie stołowym. Trzeba o tych sukcesach mówić i czerpać z nich wzorce, jeśli chcemy stworzyć zdrowe środowisko także wśród klubów piłkarskich.

Myślę, że jeśli chodzi o siatkówkę i piłkę ręczną, to nikt nie krytykowałby takich programów wsparcia dla polskich klubów. Natomiast jeśli chodzi o piłkę nożną, to wydaje mi się, że problem leży w tym, iż większość tych pieniędzy trafi do klubów TOP 4, które grają w europejskich pucharach. Owszem, pieniądze z tego programu mają pomóc w rozwoju infrastruktury, ale także w przygotowaniu klubów do walki o europejskie puchary. Jak ta walka od lat wygląda doskonale wiemy, dlatego Pani minister chyba także nie dziwi się kibicom, którzy po prostu irytują się, że do klubów idą kolejne miliony, a efektów z tego nie ma?

Jestem posłem z Kielc i doskonale rozumiem kibiców innych dyscyplin. Mają prawo czuć irytację, ponieważ nie zawsze traktujemy równo wszystkie dyscypliny, ale to wynika z wielu czynników. W moim regionie cały czas trwa dyskusja o tym, jakie powinny być proporcje wspierania Korony Kielce i Łomży Industria Kielce, czyli drugiej drużyny w Europie, która w ostatnim sezonie Ligi Mistrzów była bardzo blisko, aby wygrać te rozgrywki. Korona na szczęście w tym roku powróciła do Ekstraklasy, ale dyskusja ciągle trwa. Kibice piłki ręcznej w Kielcach uważają, że potrzebne są większe środki na ich ukochaną dyscyplinę, ponieważ jest to topowa drużyna, która reprezentuje miasto na arenie międzynarodowej.

Mają rację?

Jako kibic chciałabym, żeby wszystkie dyscypliny sportu miały odpowiednie warunki do rozwoju, ale niestety wszystkiego na raz nie jesteśmy w stanie zrobić. Pracujemy jednak, by każda zawodowa dyscyplina sportu miała wszystko, co potrzebne do rozwoju.

7 października 2021 została Pani wybrana do Rady Fundacji Światowej Agencji Antydopingowej. Proszę powiedzieć z czym wiąże się ta funkcja?

Jako minister – ekspert zostałam wybrana przez Radę Unii Europejskiej jednogłośnie. Jest to wielkie wyróżnienie dla Polski, bo tym samym jestem reprezentantem wszystkich państw Unii Europejskiej. Od czasu nominacji brałam już udział w dwóch posiedzeniach zarządu Światowej Agencji Antydopingowej, gdzie zajmowaliśmy się kwestiami dotyczącymi sankcji, które zostały nałożone na Rosję jeszcze przed wojną, w 2020 roku przez prezydenta Światowej Agencji Antydopingowej Witolda Bańkę.

Oczywiście także wojna i najazd Rosji na Ukrainę jest przedmiotem naszych rozmów. Stąd bardzo ważne było kolejne posiedzenie zarządu Światowej Agencji Antydopingowej w Kairze w maju tego roku, podczas którego dyskutowaliśmy o skutkach wojny i o jej wpływie na światowy system antydopingowy. Rezultatem rozmów są planowane wzmocnienia Ukrainy, w której na skutek wojny instytucje antydopingowe mają trudności w działaniu.

Wcześniej nadzorowała Pani Polską Agencję Antydopingową. Wszyscy jako kibice pamiętamy o aferach dopingowych z naszymi zawodnikami. Jak to obecnie wygląda?

W 2016 roku ogromne kontrowersje wzbudziło to, co się wydarzyło na Igrzyskach w Rio de Janeiro. Od tego czasu system walki z dopingiem w Polsce bardzo się zmienił. Oczywiście to zasługa ówczesnego Ministra Sportu i Turystyki, obecnie prezydenta Światowej Agencji Antydopingowej Witolda Bańki, który od razu po igrzyskach w Rio zaczął wdrażać konkretne procedury, dzięki którym dzisiaj ta walka z dopingiem w sporcie jest skuteczna.

Rok temu na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio wykryliśmy stosowanie dopingu u polskich paraolimpijczyków, parakolarzy i niestety w tym przypadku także konieczne było wszczęcie procedury antydopignowej. To też pokazuje, że nasz system walki z dopingiem i wykrywania go jest skuteczny. Wykrycie wspomnianych przypadków było możliwe dzięki Polskiej Agencji Antydopingowej i Polskiemu Laboratorium Antydopingowemu. Można mieć nadzieję, że dzięki takiemu zapleczu, a co za tym idzie większej skuteczności naszych działań sportowcy zastanowią się kilka razy zanim skorzystają z dopingu. Będą uważali, że skoro nasze działania w wykrywaniu niedozwolonych substancji są tak skuteczne, to po prostu nie opłaca się ryzykować. W tym sensie skuteczność naszego systemu ma także rolę odstraszającą.

Doping wśród paraolimpijczyków był dla mnie szokujący i jeszcze bardziej rozczarowujący, niż jeśli chodzi o zdrowych sportowców. Jak Pani to odebrała?

Byłam w szoku, ponieważ paraolimpijczycy kojarzą mi się z herosami, którzy pomimo przeciwności losu walczą o swoje. Walczą w duchu fair-play. Tutaj niestety tak się nie stało, ale mam również nadzieję, że więcej takich przypadków nie będzie.

Sportowcy często tłumaczą się, że zażyli doping przez przypadek. Może zatem potrzebne są także akcje edukacyjne?

To jest wbrew pozorom bardzo rzadkie. Oczywiście część sportowców broni się w ten sposób. Znamy przypadek niepełnoletniej łyżwiarki figurowej z Rosji, która zdobyła złoty medal w Pekinie. Już po wywalczeniu medalu wykryto u niej stosowanie dopingu. Stwierdziła wówczas, że napiła się ze szklanki po dziadku, który brał leki. Rzadko to wynika z niewiedzy, a częściej stanowi wymówkę dla sportowców już po tym jak zostali złapani. Oczywiście kampanie edukacyjne, przygotowywane przez Polską Agencję Antydopingową, za co jej serdecznie dziękuję i gratuluję, są potrzebne. Mam na myśli tutaj kampanie promujące czysty sport.

Tylko sport bez dopingu odzwierciedla nasze faktyczne i realne umiejętności. Doping także wiąże się z ryzykiem uszczerbku na zdrowiu sportowców. Walczmy więc w duchu fair-play, ponieważ jedynie taki sport może przynieść korzyści społeczne.

29 kwietnia spotkała się Pani z Evis Kushi – Minister Edukacji, Sportu i Młodzieży Republiki Albanii. Tematem spotkania była współpraca obu państw w obszarze sportu oraz kwestie związane z postawą międzynarodowego środowiska sportowego wobec wojny na Ukrainie. Co wówczas udało się ustalić i czy te rozmowy są nadal kontynuowane?

Z panią minister rozmawiałyśmy o naszej współpracy międzypaństwowej. Dyskutowałyśmy o tym, jak wspierać sport wyczynowy. Pytałam o to, jak w Albanii wygląda to wsparcie, jak funkcjonuje system zarządzania sportem, a także kształtowania i wynajdywania młodych sportowych talentów. W gruncie rzeczy o to nam wszystkim chodzi. Bez młodych talentów nie ma sukcesów międzynarodowych. A więc to było głównym tematem naszej rozmowy.

Warto zaznaczyć, że Evis Kushi jest także ministrem edukacji, a więc pełni wiele funkcji. U nas w rządzie ta pozycja i struktura zarządzania sportem jest zorganizowana w inny sposób, dlatego podzieliłam się tą wiedzą z panią minister. Oczywiście rozmawiałyśmy także o tym jak skutecznie walczyć z dopingiem w sporcie i o polskich działaniach w tym zakresie. To również potwierdza, że nasz system walki z dopingiem w sporcie jest inspiracją dla innych państw.

Jako środowisko sportowe okazaliśmy wsparcie dla Ukrainy na różnych szczeblach, ponieważ ich kluby piłkarskie grają u nas mecze w europejskich pucharach, lobbowaliśmy w różnych dyscyplinach o wykluczenie rosyjskich sportowców, organizowaliśmy różne charytatywne/sportowe eventy. Co jeszcze możemy zrobić?

Myślę, że bardzo pomagamy ukraińskim sportowcom, a oni to doceniają. To z myślą o nich została uruchomiona infolinia, poprzez którą – z naszą pomocą – uzyskują rekomendacje miejsc, w których mogliby dalej ćwiczyć i kształtować swoje sportowe talenty, bo o to przede wszystkim chodzi. My służymy radą i kontaktem do polskich związków sportowych.

Na infolinię mogą także zgłaszać się podmioty i instytucje, które chcą zaoferować wsparcie ukraińskim sportowcom. Były np. osoby, które zorganizowały obozy sportowe dla dzieci z Ukrainy. Tak więc ta formuła działa naprawdę dobrze.

Uważam, że formą naszego wsparcia są także sankcje nakładane na Rosję i Białoruś. Staramy się o to, aby te państwa nie były gospodarzem żadnych wydarzeń sportowych, a sportowcy reprezentujący te kraje byli wykluczani z rozgrywek na arenie międzynarodowej. Nasze działania w tym zakresie opieramy na współpracy z federacjami międzynarodowymi, instytucjami i stowarzyszeniami. Za nasz sukces na tym polu można uznać choćby to, że byliśmy współgospodarzem mistrzostw świata w siatkówce, które miały odbywać się w Rosji, czy też przejęliśmy organizację mistrzostw Europy w rugby, które zorganizowaliśmy w Krakowie. Warto tutaj dodać, że nasze rodaczki zostały mistrzyniami Europy. Mówię o rugby, ponieważ nie mieliśmy w tej dyscyplinie dużych sukcesów w ostatnich latach, ale to się zmienia. Dzięki wsparciu Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz moim decyzjom sport ten się rozwija. Wierzę, że medal naszych dziewczyn jest początkiem polskich sukcesów w rugby.

Na sam koniec zostawiłem ważny i bardzo popularny temat w ostatnim czasie , czyli lekcje wychowania fizycznego. Czy Pani zdaniem zajęcia te do tej pory były poważnie traktowane?

Bardzo złożone pytanie i wolałabym ustrzec się generalizacji, ponieważ mamy wielu nauczycieli wychowania fizycznego i naprawdę niektórzy z nich są wielkimi pasjonatami sportu. Inspirują dzieci i młodzież do tego, aby uprawiać sport, rozwijają ich talenty i pomagają w przejściu na profesjonalne treningi. Oczywiście jednak, jak w każdej grupie zawodowej, także tutaj są osoby, które nie wykonują go z odpowiednią pasją, a co za tym idzie dzieci tracą zainteresowanie lekcjami. Mamy świadomość istoty problemu, ponieważ jesteśmy informowani, że nie zawsze te lekcje wyglądają tak, jak powinny.

Niestety słyszałam też o takich przypadkach, w których nauczyciele potrafili w dziecku zgasić zapał do sportu. I to już jest ogromny problem, który musimy całkowicie wyeliminować. Przez takie działania tracimy sportowy potencjał.

Czy nie wiąże się to z tym, że kadry nauczycielskie nie są przygotowane do prowadzenia lekcji pod kątem psychologicznym i merytorycznym? Minister Kamil Bortniczuk mówił o tym, że jest spory problem ze zwolnieniami z lekcji wychowania fizycznego. Trzeba dojść dlaczego tak się dzieje, ponieważ tych dzieci jest zbyt wiele, by chodziło tylko o lenistwo.

Oczywiście, zauważamy ten problem. To, że dzieci unikają lekcji wychowania fizycznego, nie zawsze – w moim przekonaniu – jest kwestią tego, że stoją za tym przyczyny zdrowotne. Liczba zwolnień jest na tyle duża, że można sądzić, iż część dzieci czy rodziców przychodzi do lekarza i o takie zwolnienie wręcz zabiega. Oznacza to, że część dzieci na jakimś etapie, z niewiadomych przyczyn, zniechęciło się do lekcji wychowania fizycznego. Trzeba zatem znaleźć odpowiedź czemu tak się dzieje i proszę mi wierzyć, że my nad tym nieustannie pracujemy.

Pamiętam z mojego liceum, że były osoby, które miały całoroczne zwolnienia z WF, a niekoniecznie cierpiały na poważne choroby, które uniemożliwiałyby udział w lekcjach. Z moich obserwacji wynika, że zniechęcały się do lekcji, ponieważ osiągały gorsze rezultaty w bieganiu, czy innych dyscyplinach. Demotywował ich także system testów, które w tamtym czasie przechodziliśmy i oceny. Chcę przez to powiedzieć, że nauczyciel nie powinien się tylko skupiać na wynikach, ale także na zaangażowaniu, czy progresie danego ucznia. Oczywiście wyniki są ważne, bo pozwalają wyławiać talenty sportowe, ale liczyć się powinien przede wszystkim sam udział dzieci w lekcjach.

Minister Bortniczuk powiedział, że od 1 września br. zwolnienie będzie mógł wypisać jedynie lekarz specjalista. Czy będzie to również psycholog/psychiatra? Poza tym, czy nie spowoduje to jeszcze większych kolejek do specjalistów. Pytam czy ten pomysł był konsultowany z Ministerstwem Zdrowia?

Rozwiązania, o których pan mówi, zostały na razie tylko zasygnalizowane przez pana ministra Kamila Bortniczuka. Rozważamy czy i jak je realizować, więc na tym etapie, kiedy jesteśmy jeszcze przed badaniami i analizami wolałabym nie determinować tego jak te rozwiązania będziemy wprowadzać.

Rozumiem, ale jakie zdanie jest Pani minister w tej sprawie. Zwolnienia tylko od specjalistów, czy niekoniecznie?

Debatujemy nad rozwiązaniem tego problemu, dlatego nie mam jeszcze wyrobionego zdania w tej kwestii. Będziemy na pewno mądrzejsi po przeprowadzeniu analiz w tym zakresie. Z wielu stron, w tym również od ekspertów związanych z Ministerstwem Edukacji otrzymujemy bardzo pozytywne reakcje na ten pomysł.

Problemem jest też chyba pandemia. Z raportu „Aktywność fizyczna i żywienie dzieci w czasie pandemii” z 2021 roku, stworzonego przez PZLA i Nestle wynika, że przed 2019 rokiem tego ruchu było wśród młodzieży więcej.

Z naszych badań wynika z kolei, że aktywność fizyczna – według definicji Światowej Organizacji Zdrowia – w grupie wiekowej 16-60 lat znacznie wzrosła. W 2019 roku wskaźnik tej aktywności mieliśmy na poziomie 20%, a w 2020 roku na poziomie prawie 30%. Jak sądzę wynika to z faktu, że w pierwszej fazie pandemii część Polaków obawiała się publicznego transportu, zastępując go hulajnogami, rolkami czy rowerami.

Nie wszystkie badania wskazują, że aktywność fizyczna Polaków spadła po pandemii. Niektóre z nich pokazują zupełnie inne wyniki. My natomiast, nie sugerując się nimi, zwiększyliśmy – w porównaniu do lat poprzednich – budżet na promocję sportu wśród różnych grup wiekowych. Mówię tutaj o naszych programach aktywizujących Polaków.

Jakie to programy?

Programy w ramach których organizacje, stowarzyszenia, samorządy mogą starać się o środki na organizację wydarzeń, turniejów czy zajęć sportowych. A to nie wszystko, ponieważ powstał wspomniany przeze mnie program KLUB, dzięki któremu w 2021 roku otoczyliśmy opieką 5000 klubów sportowych. W tym roku było ich już znacznie więcej, a to oznacza, że dobrze wykonujemy swoją pracę na tym polu.

Wiele mówi się w ostatnim czasie o najmłodszych, a co z seniorami?

Seniorzy to bardzo ważna grupa, która coraz częściej chce być aktywna fizycznie, ponieważ ma świadomość, że ruch pomaga im wyeliminować ryzyko takich schorzeń jak choroby układu krążeniowo-oddechowego, cukrzycę i wszystkie inne z niej wynikające – w tym m.in. otyłość, czy choroby nowotworowe.

W ramach naszych programów, tych z obszaru sportu powszechnego, takich jak Sport dla Wszystkich, czy Sportowe Wakacje dofinansowujemy inicjatywy skierowane również do osób starszych. Przykładowo pod koniec lipca w Sandomierzu jedno ze stowarzyszeń, które otrzymało wsparcie, rozpoczęło zajęcia dla seniorów z nordic walking, który jest bardzo popularny w tej grupie.

Z dużym zainteresowaniem analizujemy wszelkie wnioski wpływające w ramach naszych programów, które dotyczą aktywności sportowych w tej grupie. Mamy bowiem świadomość, że im większa będzie aktywność fizyczna tych osób, tym dłużej będą żyli. Cieszę się bardzo, że z roku na rok aktywność seniorów wzrasta.

Rozmawiał: Bartosz Burzyński