Z kraju 23 lipca 2011

Angielskie miliardy czy klapa po portugalsku?

Jeszcze Euro się nie rozpoczęło, a sceptycy futbolowi już węszą w poszukiwaniach teorii spiskowych. Co będzie dalej ze stadionami po zakończeniu przyszłorocznego turnieju?

Stadiony piłkarskie to w tej chwili drogie w utrzymaniu inwestycje, które trwają nadal tylko, dzięki dotacjom z miasta. Przykładów daleko szukać nie trzeba – "utrzymanki" znaleźć można w Gdyni, Chorzowie, czy Łodzi.

Stadion Śląski – niedawno jeszcze używany podczas meczów reprezentacji – przynosi roczne straty w wysokości miliona złotych. Podobnie jest w Łodzi, gdzie miasto na modernizację wydało taką samą kwotę, ale na konto miasta wróciło blisko 300 tysięcy mniej.

MOSiR znaleźć można również w Gdyni. Na początku jego istnienia szacowano zarobki w postaci ponad 5 milionów złotych. Obecnie kasę zasila niewiele ponad połowa tych pieniędzy. – Na początku roku założyliśmy sobie, że będzie dobrze, jeśli zarobimy połowę z tego. Założyliśmy jednak, że prócz spotkań piłkarskich nie będą organizowane żadne inne imprezy komercyjne – wyjaśnia Wojciech Dębski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Gdyni.

Co będzie dalej ze Stadionem Narodowym? Przekonamy się nie za rok, nie za dwa, a zapewne za kilka lat, gdy szum wokół Mistrzostw Europy ucichnie na dobre, bo o obiekty we Wrocławiu, czy Poznaniu, gdzie grać będą drużyny klubowe raczej nie ma sensu się martwić.