Brazylijczyk na emeryturze
Brazylia to kraj, który co kilka lat wydaje na świat piłkarskich geniuszy. Podczas swojej kariery zawodnicy ci zachwycają cały świat swoim talentem i umiejętnościami. Co się jednak z nimi dzieje, kiedy światła reflektorów gasną, a korki zaczyna pokrywać kurz?
Wzorem dla młodszych kolegów może być Pele. Piłkarz przez wielu uważany za najlepszego w historii świetnie radzi sobie także po zejściu z boiska. Był ministrem sportu i jest honorowym ambasadorem mundialu, który niebawem ma się odbyć w jego ojczyźnie. Związał się także z UNESCO gdzie piastuje funkcję Ambasadora Dobrej Woli.
Najwięcej zarabia jednak dzięki kontraktom reklamowym. Przez wiele lat reklamował całą masę produktów. Od brazylijskiej giełdy po pigułki na potencję. Według szacunków kontrakty reklamowe przynoszą mu 18 milionów dolarów rocznie. Posiada także konto na Twitterze, dzięki któremu nie pozwala o sobie zapomnieć i nadal buduje swoją markę.
Nieźle poczyna sobie także Romario. Piłkarz ten angażuje się w politykę i jest reprezentantem narodu w niższej izbie parlamentu. Miał nie mały udział w zwolnieniach trenera kadry narodowej, którego mocno krytykował oraz szefa związku piłkarskiego. Romario nie porzucił jednak sportu. Jest bowiem reprezentantem swojego kraju w siatkonodze.
Chudnący w oczach Ronaldo jeszcze lepiej niż ze swoją nadwagą radzi sobie w biznesie. Jest bardzo wpływową postacią Komitetu Organizacyjnego mistrzostw świata 2014. Stoi także na czele agencji marketingowej „9ine”. Ze swojej walki z ogromną tuszą również uczynił pożytek. Prowadzi bowiem program o odchudzaniu, który jest niezwykle popularny. W ciągu trzech miesięcy terapii zrzucił 17 kilo i wzbogacił się podobno o ponad dwa miliony euro.
Nie wszyscy jednak radzą sobie tak świetnie. Garrincha zmarł zapomniany na marskość wątroby w wieku 49 lat. Podobny los spotkał także Socratesa, który stoczył się i z szanowanego lekarza i komentatora telewizyjnego stał się samotnym alkoholikiem, którego uzależnienie to doprowadziło do śmierci.