Ze świata 25 maja 2012

Po Bahrajnie czas na Kanadę

W przyszłym miesiącu odbyć ma się Grand Prix Formuły 1 w Montrealu. Nie wiadomo jednak czy wszystko pójdzie zgodnie z planem – problemem są lokalne zamieszki.

\"\"
Organizatorzy wyścigów F1 mają w tym roku pecha, a nad Bernie Ecclestone może spokojnie mówić, że ciąży nad nim fatum. Co chwilę pojawiają się jakieś kłopoty, które zagrażają kolejnej odsłonie cyklu.

Tym razem chodzi o protesty rozwścieczonych studentów, które w ostatnim czasie nabrały gwałtowności. Studenci przestali protestować i rozpoczęli regularną walkę. Rzucano butelkami i kamieniami – setki osób zostało rannych i setki trafiło do aresztów.

Według lokalnej prasy na celowniku żaków znalazło się Grand Prix F1, które planują zakłócać. Studenci śmiało deklarują, że zrobią wszystko, by wyścig się nie odbył.

Szkoda tylko, że przyniosą tym samym ogromne straty finansowe organizatorom i wpłyną niekorzystnie na wizerunek Montrealu, który odbierany będzie jako miasto, które nie może poradzić sobie z zapewnieniem bezpieczeństwa. Szkoda, że znów polityka miesza się do sportu…