Ze świata 13 października 2011

Nie wchodzi się dwa razy do Sportingu

Kto zrozumie zasady europejskiej piłki? Yannick Djalo raz jest zawodnikiem Sportingu Lizbona, chwilę później Nicei, a ostatecznie i tak ląduje w Lizbonie. Zgroza!

Portugalski pomocnik był zawodnikiem Sportingu Lizbona do 30 sierpnia bieżącego roku, gdy sfinalizowana została transakcja jego sprzedaży z francuską Niceą. Niestety – dla piłkarza, jak i jego nowego klubu – obie strony napotkały pewne trudności, co opóźniło podpisanie kontraktu. Jego parafowanie nastąpiło więc kilka chwil po zamknięciu okna transferowego.

Sprzedaż piłkarza anulował więc Sportowy Sąd Arbitrażowy (CAS), który nie uwzględnił apelacji Nicei i kazał Djalo wrócić do Lizbony. Według orzeczenia CAS, kontrakt zawodnika obowiązuje do czerwca 2013 roku.

Problem w tym, że ani Nicea – co po takim orzeczeniu jest zrozumiałe – ani Sporting nie chcą już w swoich szeregach Djalo. Co więcej – portugalska ekipa domaga się 4,5 miliona euro, jakie Nicea ma zapłacić za swojego "nowego" piłkarza.

Jeżeli sprawa zakończy się niekorzystnie dla Sportingu, działacze powinni poważnie zastanowić się nad zawarciem paktu z FC Sion i założyć "Stowarzyszenie Na Rzecz Pokrzywdzonych Przez Piłkarski Ustrój"…