Zdaniem eksperta 15 października 2011

Major League Baseball – pasja zarządzana na mistrzowskim poziomie

To prosta gra. Rzucasz piłkę, odbijasz piłkę, łapiesz piłkę. Raz wygrywasz, raz przegrywasz, a czasami pada deszcz.
\"\"
W „Bull Durham” w tak banalny sposób opisuje się sport, który w USA ma status bliski religii. Europejczykom doprawdy ciężko jest pojąć fenomen baseballu. No bo jak tu ekscytować się dwoma ligami, w których każdy z zespołów rozgrywa 161 spotkań w sezonie, najczęściej seriami, a przez hasło „sezon zwycięski” rozumie się wygranie ponad połowy z nich? Faza play-off jest zarezerwowana dla tylko 8 zespołów (z 30), a wielki finał nazywany jest nieskromnie „Serią Światową”.
 
Przysłowiowa szczęka opadnie nam, gdy przyjrzymy się liczbom. Tegoroczny przychód Major League Baseball to, bagatela, 7,2 mld USD. Wziąwszy pod uwagę, że w MLB nie istnieje salary cap i kluby (bardziej organizacje) mogą wydawać na pensje gwiazd w zasadzie nieograniczone kwoty, to jest to przychód adekwatny do ogromnych kosztów. Inne ciekawe dane dotyczą frekwencji. W 2011 roku wszystkie spotkania fazy zasadniczej obejrzało łącznie ponad 70 milionów kibiców! Owszem, większość fanów obejrzała więcej niż jedno spotkanie. Ale i tak średnia widzów na mecz waha się od 19 do 45 tysięcy. To swoisty fenomen, zważywszy że przecież klub organizuje około 80 meczy w sezonie, serie odbywają się w dni robocze i nie zawsze wieczorem. Gdzie jest druga tak przyciągająca ludzi liga?
 
Przyczyn tak wielkiego potencjału baseballu i tak kolosalnych wyników jest wiele. Wyróżniłabym z nich dwie: pasję Amerykanów do tego sportu oraz zarządzanie organizacją sportową na najwyższym poziomie. Na stronie internetowej przeciętnej sportowo organizacji Washington Nationals naliczyłam „zaledwie” 50 osób odpowiedzialnych tylko za marketing! Bo mecz to nie tylko sport, ale głównie kiełbaski, popcorn, konkursy dla fanów, pakiety biletów i wynajem powierzchni konferencyjnych na stadionie. Do tego świetnie zaopatrzone sklepy z pamiątkami i naprawdę wysokie kontrakty sponsorskie. Nie dziwić zatem powinny kwoty jakie rocznie kluby przeznaczają na pensje zawodników (w tzw. „pierwszym składzie” zespołu jest ich aż 40). Dobrze rozpoznawalni w Polsce New York Yankees wydali w tym roku prawie 203 miliony dolarów na gaże zawodników. Sam Alex Rodriguez (nr 1 w całej lidze) otrzymał z tej puli 32 miliony, czyli niewiele mniej od najniższego budżetu ligi w Kansas City Royals (36 mln).
 
Rok kryzysowy, czy nie – machina pod nazwą baseball kręci się w stałym tempie. Możemy się na przykładzie MLB tylko uczyć, jak zarabia się na rozgrywkach sportowych: jak się je prezentuje, opakowuje i sprzedaje. I wcale nie jest nudno. W tym roku, po 160 meczach, dopiero ostatnia kolejka wyłoniła 2 ostatnich finalistów play-off, a korespondencyjny pojedynek 4 rywalizujących drużyn śledziła cała Ameryka.

Joanna Nycz-Kowalska
Agencja Marketingu Sportowego Proton Relations