“Nie jestem zwolennikiem „trendów“”
Rozpoczynamy cykl ankiet z osobami zajmującymi się marketingiem w klubach i organizacjach sportowych.
Jako pierwszy wziął w niej udział Damian Juszczyk, specjalista ds. komunikacji, public relations i marketingu. Były wieloletni dziennikarz sportowy, obecnie dyrektor ds. marketingu, mediów i PR koszykarskiego MKS Dąbrowa Górnicza.
W przeszłości dziennikarz m.in. Telewizji Polskiej, „Przeglądu Sportowego”, „Super Expressu”, telewizji Orange Sport, rzecznik prasowy koszykarek Wisły Can-Pack Kraków i specjalista ds. marketingu firmy 4F.
Odbywał staże w hiszpańskim klubie koszykarskim Perfumerias Avenida Salamanka, a także w niemieckim Fraport Skyliners.
Absolwent m.in. studiów Euroleague Basketball Institute – Master in Sports Management and Marketing oraz FIFA/CIES Sport Management Programme.
2. Twój największy sukces zawodowy to…
– Zawsze ten, który jest przede mną. Zwłaszcza teraz, gdy średnio co dwa tygodnie w Dąbrowie Górniczej stoją przede mną nowe wyzwania i możliwości w zakresie kreowania ciekawych akcji marketingowych w obliczu kolejnych meczów, daję z siebie wszystko, aby każda następna inicjatywa mogła okazać się sukcesem.
Z dotychczasowych działań na pewno jestem dumny m.in. z akcji „Misie na boisku“ (700 pluszowych misiów na parkiecie przy okazji meczu z mistrzami Polski, przekazanych w ramach prezentu mikołajkowego niewidomym i słabowidzącym dzieciom z dąbrowskiego ośrodka), uznanej za Najlepszą Akcję Społeczną 2014/15 przez kibiców Polskiej Ligi Koszykówki; z tego, iż wraz z kibicami MKS-u jesteśmy rekordzistami Guinnessa pod względem najdłużej trwającej fali meksykańskiej, a także z licytacji „Zostań koszykarzem MKS-u“ na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
3. We współpracy z kibicami najważniejsze jest…
Najważniejszy jest dialog, interakcja, wsłuchiwanie się w potrzeby kibiców i dokładanie wszelkich starań, by na nie na bieżąco – oczywiście w miarę dostępnych możliwości – odpowiadać.
4. Poziom marketingu sportowego w Polsce jest…
Rośnie z każdą minutą. Nie akceptuję narzekania i mówienia, że jesteśmy daleko w tyle. Oczywiście, że z dnia na dzień nie stworzymy tu otoczki „drugiej NBA“ (przykład koszykarski po prostu pierwszy z brzegu, ale nie o samą koszykówkę tu chodzi), natomiast dookoła siebie widzę pełnych energii i pragnących się rozwijać, poszerzających swoją wiedzę i zdobywających nowe doświadczenia pasjonatów, którzy kochają to, co robią. Jedni mają większą wiedzę teoretyczną, inni bardziej rozwiniętą intuicję. Ale nasze wysiłki będą procentować z każdym dniem. Podsumowując, nie jest tak źle! Tylko nie ustawajmy w dążeniu do rozwoju – własnego i naszej ukochanej dziedziny, naszych klubów, instytucji, firm.
5. Swoje pomysły czerpię z…
Z głowy? (śmiech) Gdzieś tam muszą się kryć i na szczęście co jakiś czas udaje mi się je wydobywać z czeluści umysłu. Ale tak naprawdę chyba biorą się z pasji, to ona rozpala tę pozytywną energię. Pasja, zaangażowanie, optymizm i dobra energia wyzwalają najlepsze pomysły.
6. Trendy w marketingu sportowym, które podobają Ci się to…
Właśnie nie jestem zwolennikiem „trendów“. Trendy, mody, powielanie wzorców i schematów, bazowanie na tych samych ideach to to, co zabija kreatywność i rozwój. Z mojej perspektywy kluczem jest ciągłe szukanie czegoś nowego, przekraczanie barier i granic, sięganie dalej i głębiej. Co nie oznacza, że z dobrych wzorców nie można korzystać.
7. Najbardziej irytujące Cię działania w marketingu sportowym to…
Powielanie. Jeśli jakiś klub, zawodnik wyszedł z godną uwagi inicjatywą, należą mu się słowa uznania. Ale zróbmy coś swojego, nie powtarzajmy akcji marketingowej u siebie albo chociaż coś zmieńmy. Bardzo nie podoba mi się, gdy ktoś wyłapuje coś od kogoś innego i bezrefleksyjnie przekłada to na swój grunt – nie myśląc choćby o tym, czy te same działania w innej dziedzinie, dyscyplinie sportu, trafią na podatny grunt. Może dla naszych kibiców lepszym rozwiązaniem byłoby coś zupełnie innego?