Artykuły 18 stycznia 2022

Wisła Kraków, Robert Lewandowski, PZPN, czyli trudna sztuka pisania oświadczeń

autor: Mateusz Mazur

Stare porzekadło głosi, że kryzysy w social mediach wybuchają w weekendy. Z reguły działy PR skrupulatnie planują jak się do przyczyn takowych kryzysów odnieść. Zdarza się też, że przygotowane oświadczenia nie należą do najbardziej dopracowanych i przyczynić się mogą do pogłębienia kryzysu wizerunkowego. O tym jak trudną sztuką jest pisanie oświadczeń miały okazję przekonać się kluby piłkarskie, PZPN, czy nawet sam Robert Lewandowski. 

Budowanie wizerunku osoby czy organizacji jest sprawą dość skomplikowaną i czasochłonną. Zdarza się, że efekty wypracowane w wyniku kilku lat starań niweczy jedna niefortunna wypowiedź lub zachowanie. Wtedy przystąpić można już tylko do minimalizacji strat i prób ratowania tego co się da. Czasami tego typu działania podejmowane są jednak dość nierozważnie i zamiast pomóc, wyrządzają kolejne straty wizerunkowe.

Oficjalne oświadczenie to sformułowanie, które brzmi dość poważnie, choć w ostatnich latach mieliśmy się okazję przekonać, że często bywa nadużywane. Zaszkodzić sobie wydając oficjalne oświadczenie można bowiem w dwojaki sposób. Pierwszy z nich dotyczy samej konstrukcji takowego oświadczenia, błędów merytorycznych czy zastosowanych narzędzi PR-owych. Drugi błąd popełnić można wydając oświadczenie w sprawie, która nie do końca tego wymaga. Odbiorcy nie zawsze oczekują bowiem jednoznacznego stanowiska, a odnoszenie się do każdej najdrobniejszej kwestii, która jest związana z klubem czy piłkarzem również może okazać się strzałem w kolano.

Tajemnicza choroba

Chyba wszyscy mamy jeszcze w pamięci zamieszanie, które na przełomie 2018 i 2019 roku wywołał tajemniczy inwestor, który miał zostać nowym właścicielem Wisły Kraków. Do dziś opinie dotyczące tego kim był Vanna Ly i kto tak naprawdę za nim stał są podzielone, jednak przy okazji tej sytuacji klub z Reymonta wydał oświadczenie, które było na tyle absurdalne, że przywoływane jest aż po dziś dzień.

Zdjęcie

– (…) Pan Vanna Ly – dyrektor Alelega Luxembourg – poważnie zachorował w piątek 28 grudnia podczas lotu przez Atlantyk – mieliśmy okazję przeczytać. Ze względu na sytuację w jakiej znalazła się wówczas Wisła i faktu, że bardziej niż kwestiami wizerunkowymi w klubie zastanawiano się czy “Biała Gwiazda” w ogóle zdoła przetrwać, możemy na formułkę zaserwowaną nam przez Wisłę przymknąć oko. Nie zmienia to jednak faktu, że oświadczenie o tajemniczej chorobie tajemniczego inwestora jest jednym z najbardziej kuriozalnych, jakie na przestrzeni lat pojawiały się na oficjalnych stronach polskich klubów.

O wiele trudniejszym do wytłumaczenia jest brak wyczucia sytuacji, jakim wykazała się pod koniec października 2021 roku Legia Warszawa. Klub poinformował bowiem, że zamierza podjąć kroki prawne przeciwko byłemu piłkarzowi, a obecnie ekspertowi portalu Weszło – Wojciechowi Kowalczykowi. – Klub podejmie kroki prawne przeciwko panu Wojciechowi Kowalczykowi, który w programie Liga Minus, a następnie w innych mediach, wielokrotnie przedstawiał nieprawdziwe informacje odnośnie do Klubu i członków jego zespołu – napisano w oświadczeniu.

Wydanie oświadczenia dotyczącego wypowiedzi Wojciecha Kowalczyka na łamach programu Liga Minus nie było najrozsądniejszym krokiem. Zwłaszcza, że pod względem sportowym klub z Łazienkowskiej nie radził sobie najlepiej. Tego typu oświadczenie, nawet wśród kibiców Legii, zostało przyjęte za oznakę tego, iż zamiast zająć się problemami wewnętrznymi klubu, Wojskowi starają się wojować z każdym, kto niepochlebnie wypowie się o drużynie mistrza Polski. Nawet jeżeli zarzuty byłego piłkarza miały niewiele wspólnego z rzeczywistością, to wydane przez Legię oświadczenie wywołało o wiele więcej zamieszania niż same słowa Kowalczyka.

PZPN

– Policjanci dostali dzisiaj zgłoszenie, że na skwerku w jednym z wrocławskich parków grupka mężczyzn pije alkohol. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce okazało się, że nikogo tam nie ma – to treść jednego z newsów, który przeszło dziesięć lat temu ukazał się na łamach Gazety Wrocławskiej. Ze względu na lakoniczną treść wiadomości popularna “libacja na skwerku” do dziś pozostaje w pamięci internautów.

Oświadczenie w bardzo podobnym tonie przygotował w ostatnim czasie Polski Związek Piłki Nożnej, które postanowił poinformować, że… nie zamierza o niczym informować. – Polski Związek Piłki Nożnej informuje, że, w trosce o przebieg rozmów prowadzonych w tej sprawie, do odwołania nie będzie udzielał dalszych komentarzy – czytamy. Oświadczenie to dotyczyło oczywiście sprawy rozwiązania kontraktu z Paulo Sousą i w momencie, w którym wszyscy oczekiwali na informacje o przebiegu nadzwyczajnego zebrania władz PZPN, związek uraczył nas taką oto informacją.

Czy oświadczenie opublikowane 29 grudnia 2021 roku przez PZPN było konieczne? Przecież kilka godzin później o postanowieniach Polskiego Związku Piłki Nożnej kibiców poinformował sam Cezary Kulesza. Przytoczonym powyżej komunikatem związek może i naraził się na śmieszność, ale trudno uniknąć wrażenia, że na całej sytuacji mocno zyskał prezes Kulesza, który osobiście podał informację o rozwiązaniu kontraktu z Paulo Sousą.

O tym, że pisanie oświadczeń nie jest najłatwiejszą sztuką przekonał się również obóz Roberta Lewandowskiego, gdy w obliczu licznych kontrowersji związanych z nieobecnością polskiego napastnika w meczu z Węgrami zadecydowano, że sam piłkarz Bayernu powinien przemówić do kibiców. Oświadczenie samo w sobie może i do najgorszych nie należy, ale zdecydowanie nie było tym czego od kapitana reprezentacji Polski oczekiwali kibice.

– Nigdy nie odmówiłem gry w reprezentacji i tak długo jak zdrowie na to pozwoli, nigdy tego nie zrobię – to słowa, pod którymi podpisał się Lewandowski. Przez wielu, oświadczenie napastnika odebrane zostało jednak jako kilka PR-owych formułek, które mają zażegnać chyba najpoważniejszy kryzys wizerunkowy, jaki dotknął najlepszego polskiego piłkarza.