Rutkowski chce się wzorować na Eintrachcie
Jacek Rutkowski jest rozczarowany wysokimi kosztami utrzymania stadionu, które Lech Poznań musi przelewać na konto miasta. Ma nawet pomysł jak to zmienić.
– W 2005 roku ustaliliśmy z prezydentem Ryszardem Grobelnym, że on buduje stadion, a ja zespół. Tak robiliśmy, tylko nikt z nas wtedy nie myślał, że w Poznaniu będzie Euro 2012, że powstanie stadion na ponad 40 tysięcy miejsc, że będą loże, że utrzymanie tego obiektu będzie kosztowało ogromne sumy – mówi Jacek Rutkowski w rozmowie w „Magazynie Kolejorz”.
– Bardzo wierzymy, że jako operator w ciągu 2-3 lat potrafimy na tym stadionie zarobić, a z drugiej strony – obniżyć koszty eksploatacji – dodaje.
– Obudziliśmy się ze snu o tym, że nowy stadion to więcej kibiców, loże do wynajęcia, że na tym wszystkim będzie można zarabiać. Nikt z nas, tak do końca, nie pomyślał, że będą też wysokie koszty utrzymania, że poszczególne miasta – Gdańsk, Wrocław, Poznań – będą chciały, zresztą słusznie, te koszty przerzucić na klub. Do tej pory płaciliśmy bardzo małe stawki czynszu i koncentrowaliśmy się na budowie drużyny. Teraz będzie inaczej – opowiada właściciel Lecha.
Ma on również wizję zmiany systemu opłat, który dla klubu nie jest nazbyt korzystny. Widziałby mu się model, który jest stosowany w Eintrachcie Frankfurt. Tenże klub płaci 10 procent swoich przychodów. – Jeżeli w ubiegłym roku zarabiał jako klub Bundesligi, o ile dobrze pamiętam około 80 milionów euro, to płacił około 8 milionów miastu. W tym roku gra w 2. Bundeslidze, będzie miał około 40 milionów euro przychodu, bo stracił prawa telewizyjne i część kibiców. Gdybyśmy my mieli płacić 10 procent, to nie powinno być tego więcej niż 4-5 milionów. Tymczasem łącznie z utrzymaniem będziemy płacić 9 milionów, a może jeszcze więcej – zakończył Rutkowski.