Wywiady 22 lipca 2019

“W Polsce kluby są dosyć specyficzne”

Carolina Sánchez, dyrektor sprzedaży firmy Joma na Europę Centralną, opowiedziała nam o działaniach hiszpańskiej marki na polskim rynku.

– Ostatnie dwanaście miesięcy to bardzo intensywne działania marki Joma w Polsce. To zbieg okoliczności, czy jednak planowe działanie?
– Oczywiście, że jest to jest planowe działanie. Wchodząc na rynek trzeba mieć plany i starać się je realizować.

– Wystartowała ekstraklasa, która jest najlepszą formą ekspozycji w polskiej piłce. Nie żal zatem trochę rozstania z Piastem?
– Zawsze jest takie ryzyko we współpracy z klubem. Akurat te dwa lata, przez które byliśmy z nimi nie grali najlepiej. Nawet było blisko do spadku…

– A są plany by znów Joma była obecna w Ekstraklasie? Czy może czekacie na Widzew?
– Są plany tak jak w każdym kraju, gdzie sprzedajemy. Nie mogę niczego więcej zdradzić.

– Będąc przy Widzewie. To absolutny top klubów sportowych, jeżeli chodzi o społeczność wokół niego. Wy, choć mało kto wie, nie tylko jesteście sponsorem technicznym, ale i wspieraliście choćby Bieg z Historią Widzewa. Będą kolejne niespodzianki?
– My jesteśmy marką elastyczną i z bogatem asortymentem, wiec jeżeli jest jakaś okazja do tego to chętnie podejmiemy kolejną współpracę. Tak było z Widzewem.

– Sporo mówiło się o dedykowanych koszulkach dla tego klubu. Są naprawdę ciekawe, jednak towarzyszyło im spore zamieszanie. Niektóre media sugerowały, że brak wcześniejszej dostawy trykotów to wina Jomy.
– Powiem krótko, wszystko gra z Widzewem, reszta to są plotki.

– Pojawiacie się także w innych dyscyplinach i w sumie w każdej stawiacie na czołowe zespoły. Twarde Pierniki, PGE Skra Bełchatów, czy ostatnio ORLEN Wisła Płock. To zamierzona taktyka?
– Dogłębnie analizujemy każdy klub i jakie są możliwości dla obu stron. Wówczas się angażujemy. Natomiast nie jest łatwo wygrać rywalizację o kontrakty w takich klubach.

– Rozumiem, że nie może Pani zdradzać szczegółów kontraktów, ale firma preferuje jaki model współpracy z klubami? Czy zyskujecie m.in. na sprzedaży produktów klubu? Czy zadowala Was ekwiwalent reklamowy?
– Podchodzimy indywidualnie do każdego klubu. Analizujemy jakie są możliwości działań i współpracy z określonym klubem. Dopiero wtedy siadamy do rozmów. W Polsce kluby są dosyć specyficzne, więc nie wykluczamy żadnego modelu współpracy.

– Na koniec bardziej prywatnie. Jak to się stało, że trafiła Pani do firmy i reprezentuje ją m.in. na polskim rynku?
– Długo mieszkałam w Polsce, potem wróciłam do mojego kraju, ale nie chciałam rezygnować z Polski i szukałam firmy, która mi dała takie możliwości. Joma wykorzystuje moje doświadczenia, więc wzajemnie korzystamy, choć nie byłam pierwszą osobą, która reprezentowała firmę w Polsce. Ja akurat lubię pracować na polskim rynku, świetnie się czuję w tym kraju.