Blog 7 kwietnia 2013

Kraków 2022 eksportuje hokej?

Zamieszczona niedawno pogłoska, iż Kraków zamierza zrezygnować z olimpijskiego turnieju hokeja na lodzie w 2022 roku, powoduje, że zadaję sobie pytanie – po co w ogóle te igrzyska?

Powodem, dla którego olimpijski hokej miałby być rozgrywany poza Krakowem, jest brak odpowiedniej hali w mieście oraz nieopłacalność budowy nowej. Brzmi logicznie – w końcu po to organizuje się olimpiadę, by jedna z jej najbardziej atrakcyjnych dyscyplin była rozgrywana gdzieś indziej. By sytuacja była nieco bardziej absurdalna, pod Wawelem powstaje już lodowisko, które jednak będzie przystosowane do jazdy figurowej – hokej mieliby przejąć albo Słowacy albo inne polskie miasto. Wedle informacji podanych TUTAJ, hokej męski miałby być rozgrywany na Słowacji, natomiast kobiecy prawdopodobnie w Katowicach lub Oświęcimiu. 

 
Z mojego prywatnego punktu widzenia, trzymam kciuki, by Kraków najpierw Igrzyska Olimpijskie otrzymał, a potem, by wysłał hokej do Katowic – niewiele brakuje, bym Spodek widział z własnego mieszkania, także z mojej perspektywy, byłoby to rozwiązanie idealne. Niestety, w ostatnim czasie MKOl, NHL, czy IIHF w irytujący sposób nie chcą dostosowywać swoich turniejów do moich potrzeb, czy preferencji. Także tutaj, wydaje mi się, iż „eksport” hokeja poza ex-stolicę Polski może krakowskiej kandydaturze jedynie zaszkodzić.
 
Już na starcie wiadomo, że krakowskie igrzyska będzią podzielone między trzy strefy: w samym mieście miałyby się rozgrywać konkurencje na lodzie, Zakopane przejmie konkurencje rozgrywane na śniegu, a na Słowację wyemigruje narciarstwo alpejskie. O-keej, osobiście nie przepadam za rozrzucaniem konkurencji po całym kraju, ale niech już będzie. Tylko co w takim razie zostanie? Łyżwiarstwo figurowe, szybkie, short-track, curling i…? Wioska olimpijska? Tylko kto będzie w niej na stałe mieszkał, skoro i tak większość imprez będzie odbywać się w miejscowościach oddalonych o ponad 100km?
 
Warto w tym miejscu powiedzieć także, co konkretnie traci Kraków wraz z przekazaniem męskiego hokeja komuś innemu. Pomijając względy prestiżowe, zainteresowanie kibiców i mediów, są także bardzo wymierne zyski. Według oficjalnego raportu komitetu organizacyjnego Igrzysk w Vancouver w 2010 roku (dostępny TUTAJ), hokej na lodzie przyniósł 111,9 mln dolarów wpływów z samych biletów na mecze. Łącznie rozeszło się ponad 640 tysięcy biletów. Dla porównania, całość wpływów z biletów podczas ZIO 2010 to około 260 mln USD. Kraków rezygnuje więc z nieco mniej niż połowy wpływów z biletów oraz z zysków z wizyty ogromnej rzeszy ludzi, którzy czas pomiędzy meczami hokeja raczej spędzą gdzieś indziej.
 
Podsumowując, o ile krakowskie igrzyska zimowe to dla mnie pomysł od zawsze dość kuriozalny, to po odjęciu od niej hokeja na lodzie traci resztki sensu. Jeżeli miasto nie ma obiektu, który mógłby być areną hokejowych zmagań na olimpijskim poziomie i nie chce brać na siebie kosztów budowy oraz późniejszego utrzymania nowej hali, to warto się zastanowić, czy w ogóle należy brać się za organizację igrzysk.