Artykuły 18 sierpnia 2021

Znowu bez kibiców gości. Czy ta farsa kiedyś się skończy?

Co rusz możemy przeczytać, że kolejne mecze odbywają się bez kibiców gości. W teorii zabraniają tego przepisy związkowe, a praktyka jest kompletnie inna. Niestety, takie działania są na rękę niemal wszystkim podmiotom zainteresowanym tym procederem.

Najpierw na mocy “decyzji administracyjnej” kibice Wisły Kraków nie mogli uczestniczyć w wyjazdowym meczu ich drużyny ze Stalą Mielec. W poniedziałek Zagłębie Lubin ogłosiło, że decyzją policji kibice Śląska Wrocław nie pojawią się w sektorze gości podczas derbów Dolnego Śląska. Niby nic nowego, ale to kolejne skandaliczne decyzje, które zapadają na dziwnych szczeblach.

Kto jest stroną?

Weźmy pod uwagę dwie sytuacje, o których piszemy i rozłóżmy je na czynniki pierwsze.

1. PZPN jest organem nadrzędnym, jeśli chodzi o rozgrywki piłki nożnej w Polsce.
2. Ekstraklasa jest organizatorem rozgrywek, o których mowa.
3. Stal Mielec i Zagłębie Lubin organizatorami powyższych meczów.
4. Wisła Kraków i Śląsk Wrocław uczestnikami tych meczów

Skoro przy czterech punktach nie ma nigdzie słów “administracja” oraz “policja”, to dlaczego te organy mają prawo o czymkolwiek decydować w tych aspektach?!

Zakończmy farsę

Jeśli według organów administracyjnych Stal Mielec nie jest w stanie zorganizować tak prostej sprawy, jak wejście kibiców gości na ich stadion, to znaczy, że nie powinna mieć prawa organizować jakichkolwiek spotkań dla publiczności. Inaczej sprawa wygląda w Lubinie. Jeżeli policja nie jest w stanie zabezpieczyć imprezy masowej, to znak, że nieudolnie działa.

Gdy Zbigniew Boniek obejmował urząd prezesa PZPN obiecał, że kibice gości zaczną mieć takie same prawa, jak kibice gospodarzy. Tzn. w teorii nadal mają, lecz praktyka jest inna. Na mecz u siebie możesz wejść błyskawicznie. Na wyjeździe będziesz wchodził tak długo, jak mają na to ochotę gospodarze… Niestety nie ma możliwości do nikogo się tutaj odwołać, bo PZPN i Ekstraklasa generalnie nie są zainteresowane dochodzeniem praw kibiców. A mowa o osobach, które często jadą kilkaset kilometrów i poświęcają całą sobotę lub niedzielę, by na miejscu pan Mirek z ochrony z lokalnym kierownikiem bezpieczeństwa robili wydumane kłopoty przy wejściu na stadion.

Związek powinien jako pierwszy nauczyć ligę. Ekstraklasa kluby, że kibic gości ma takie same prawo obejrzeć mecz, jak ten gospodarzy. Jeśli ktoś nie potrafi zapewnić odpowiedniej liczby miejsc i zorganizować sprawnego wejścia, to znaczy, że nie powinien mieć prawa wpuszczać nikogo!

Dobra wola pomaga

Skoro kibice Wisły Kraków mogli wejść na podobny infrastrukturalnie stadion w Niecieczy, to mogli i w Mielcu. Zresztą wiele tutaj zależy po prostu od chęci lokalnych władz, ale także samych klubów. Nie jest tajemnicą, że w wielu miejscach takie decyzje są po prostu na rękę. Weźmy tutaj przykład Cracovii, która błyskawicznie zablokowała wejście kibicom Śląska na swój obiekt.

Na drugim biegunie będzie niedawny mecz z II ligi. Motor Lublin grał z Ruchem Chorzów i w weekend 7-8 sierpnia ustanowił trzecią frekwencję w Polsce. Kibice obu klubów krótko mówiąc nie przepadają za sobą. Mimo tego fani gości otrzymali początkowo 800 biletów, a później dodatkowe, meldując się w niemal tysięcznej grupie na Arenie Lublin. Po spotkaniu klub wysłał list z podziękowaniami do Lublina za organizację całego wydarzenia oraz wejście na sektor gości. Gospodarzy pochwalili także fani Niebieskich.  – Podziękowania i szacunek należą się wszystkim osobom, dzięki którym bez najmniejszych problemów udało się ogarnąć większą pulę biletów i sprawnie wejść na sektor, a później z niego wyjść. Cała Polska powinna się uczyć od lublinian, jak tworzyć sportowe widowiska. Tak to właśnie powinno wyglądać – napisali w swojej relacji kibice Ruchu.

Doszliśmy więc to tak absurdalnej sytuacji, że wpuszczenie kibiców gości na mecz jest czymś tak niesamowitym, iż pisze się listy w ramach podziękowania. Zdecydowanie nie tak powinna wyglądać normalność na polskich stadionach. Przewodnim hasłem PZPN w ostatnich latach było – Łączy nas Piłka. Oczywiście PR-owo hasło wyniesiono na sztandary, ale z rzeczywistością jak widać ma niewiele wspólnego, jeśli tylko z powodów prewencyjnych nie wpuszcza się nagminnie kibiców gości na mecze. W taki sposób nie zbudujemy poważnego futbolu.

***

Niedawno pisaliśmy o tym, jak wiele klubów nie potrafiło organizować meczów na początku sezonu. Teraz mamy odcinek drugi. Niestety, w tym tempie szybko pojawią się kolejne. Szkoda tylko, że cierpią na tym kibice i widowisko.