Aktualności 30 listopada 2023

Nina Patalon: kobieta w męskiej szatni piłkarskiej to nie problem

autor: Adrian Janiuk
Nina Patalon w obszernej rozmowie opowiedziała o swoim życiu zawodowym, pasji do futbolu i sportowych idolach. Selekcjonerka reprezentacji Polski kobiet zdradziła także, kto jest jej mentorem oraz dlaczego ceni sobie pracę w telewizji. Materiał w ramach cyklu Kobiety/Sport/Biznes jest tworzony we współpracy z ORLEN.

Adrian Janiuk, Sportmarketing.pl: – Kiedy zakochała się pani w futbolu?

Nina Patalon (selekcjonerka reprezentacji Polski kobiet w piłce nożnej): – Z dzieciństwa pamiętam dwa etapy, jeśli chodzi o piłkę nożną. W każdy weekend tata zabierał mnie na najróżniejsze mecze, podczas których musiała podawać piłki, a że mi się nudziło tylko podawanie futbolówki, sama zaczęłam coś z nią robić. Okazało się, że w wieku 6-7 lat potrafiłam nieźle kopać. Jednak tak naprawdę nigdzie nie trenowałam. Dopiero w wieku 12 lat pomyślałam o piłce na poważnie.

– Dlaczego zatem dopiero po upływie kilku lat od pierwszej świadomej styczności z piłką rozpoczęła pani treningi?

– Wszystko zaczęło się od mistrzostw świata w piłce nożnej mężczyzn rozgrywanych we Francji. Był to pamiętny 1998 rok. Wtedy ta pasja zdominowała mnie całkowicie. Wiedziałam, że chcę trenować i że chcę mieć z piłką coś wspólnego. Również w tamtym czasie pojawili się pierwsi idole piłkarscy za pośrednictwem tego turnieju.

– Jakim piłkarzom pani kibicowała?

– Wtedy moimi idolami byli Zinedine Zidane i David Beckham. Ubolewam nad tym, że wtedy nie miałam kobiecych idoli, jeśli chodzi o boisko. Gdy zaczęłam grać i interesować się piłką to uwielbiałam Shannon Boxx. Zidane i Beckham to była moja dwójka, którą oglądałam i podziwiałam. Popularność Beckhama na pewno odegrała dużą rolę, ale miał niezwykłą umiejętność, która go wyróżniała na tle wszystkich piłkarzy. Rzuty wolne i dośrodkowania z bocznych sektorów były jego znakiem rozpoznawczych. Starałam się naśladować jego boiskowe działania.

– Kiedy zaczęło robić się poważnie, jeśli chodzi o futbol?   

– W wieku 15 lat zaczęłam grać w wojewódzkiej drużynie kobiet u siebie w województwie warmińsko-mazurskim. Potem trafiłam do Medyka Konin. Ten klub był pionierskim projektem, jeśli chodzi o futbol kobiecy. Stworzono pierwsze klasy sportowe i drużyny młodzieżowe kobiet. Bardzo dużo piłkarek wychowano w Koninie. Jeśli chodzi o seniorską drużynę to sprowadzano najlepsze zawodniczki w kraju, dlatego więcej było dziewczyn przyjezdnych niż miejscowych.

– Trafiła pani do najlepszego możliwego miejsca w Polsce, jeśli chodzi o futbol kobiecy w tamtym czasie. Presja była duża?

– Tak, ale ona mnie napędzała. Cały rozwój tego miejsca był motywujący. Później, gdy byłam trenerką w Medyku powstawała cała struktura szkolenia. Utworzono grupy dziecięce i młodzieżowe. W Koninie odważnie stawiano na młodzież, co przełożyło się na wyniki. Dobrze odnalazłam się w nowym środowisku, w którym się trochę zasiedziałam, ponieważ w Koninie spędziłam 13 lat, z krótkimi przerwami.

– Żeby robić karierę piłkarską musiała pani wcześnie opuścić dom rodzinny.

– Miałam 16 lat, gdy zamieszkałam w Koninie. Przeniosłam się z Filic na Warmii i tam mieszkałam w internacie. Uczęszczałam do szkoły sportowej. Od samego początku trenowałam z pierwszym zespołem, co było dla mnie bardzo ważne. Był to ważny bodziec, jeśli chodzi o motywację i rozwój. Miałam dobre przygotowanie motoryczne, ponieważ uprawiałam przez lata lekkoatletykę.

– Długo musiała pani przekonywać rodziców, żeby dostać zgodę na wyjazd?

– Rodzice nigdy nie stawali na drodze, jeśli chodzi o moje życiowe wybory. Mama zawsze podkreślała, że jeżeli ma się do czegoś pasję, obojętne co to jest, to trzeba w to iść. Nawet, jeśli miałaby to być jazda na słoniu, bierki, czy wszystko inne.

– Ale jakieś warunki na pewno rodzice postawili.

– Rodzicom zależało na tym, żebym była wykształconym człowiekiem. Dostałam warunek, że jeśli mam mieszkać sama to muszę się dobrze uczyć. Był to jedyny warunek, który usłyszałam, ale na szczęście z edukacją też nigdy nie było problemu. Byłam zdolnym dzieckiem i jeśli nie miałam świadectwa z paskiem to za buntowanie się przeciwko panującym zasadom, a nie za oceny.

– Piłkarsko też była pani tak dobrze przygotowana?

– Podwórkowa gra z chłopcami rozwinęła mnie w dużym stopniu. Nigdy nie miałam problemów z rozgrywaniem i zarządzaniem na boisku. W moim przypadku sytuacja wyglądała tak, że grałam z samymi chłopcami. Do czasów gimnazjalnych funkcjonowałam na boisku tylko z chłopakami. Trenowałam w Starcie Działdowo, gdzie walczyłam także z chłopakami. W tamtym czasie w zasadzie tylko mix-futbol był możliwy. Nie było szansy, żeby trenować w drużynie dziewcząt. Dzisiaj w samym Olsztynie są dwa kobiece kluby piłkarskie. Są także w regionie zespoły dziewcząt. Kiedyś miałam takie przemyślenia, że jestem jedyną dziewczyną na świecie, która gra w piłkę, ale na szczęście okazało się, że tak nie jest.

– W marcu minął trzy lata odkąd została pani selekcjonerem reprezentacji Polski. Ma pani poczucie – ale ten czas szybko mija?

– Owszem, szybko minęło. Pracuję w sposób etapowy, bo na dobrą sprawę mamy za zadanie przygotować drużynę do mistrzostw Europy w 2025 roku. Zespół jest budowany pod kątem Euro 2025, które odbędzie się w Szwajcarii. Czas szybko mija, ale funkcjonujemy według określonego planu. Wszystko robimy stopniowo, dlatego spokojnie selekcjonujemy zawodniczki.

– Otrzymała pani zaufanie od związku, czego nie można powiedzieć o męskiej reprezentacji Polski…

– Za co jestem wdzięczna. Jestem zwolenniczką cyklu olimpijskiego, gdzie buduje się zespół pod konkretną imprezę. Budowanie zespołu seniorskiego to zupełnie inna praca niż praca z drużyną juniorską. Potrzeba czasu, żeby móc zrealizować projekt, który odniesie sukces.

– Kto jest dla pani wzorem, jeśli chodzi o pracę szkoleniowca?

– Inspiruję się wieloma osobami, dlatego jednego wzoru trenerskiego nie mam. Każdy szuka swojej drogi, ścieżki zawodowej i chce być autentyczny w tym co robi. Mimo wszystko są takie rzeczy, które my trenerzy kradniemy od siebie. Siłą rzeczy podpatrujemy innych. Jeśli chodzi o kobiety, zawsze imponowała mi Silvia Neid. Ma niezwykły spokój i elegancję na ławce, jeśli chodzi o styl prowadzenia drużyny. Przez jedenaście lat prowadziła drużynę narodową Niemek z wielkimi sukcesami. Nikomu nie udało się tak długo pracować oraz osiągnąć takich sukcesów. Wielka ikona i wzór. Moją mentorką jest Szwedka Anna Signuel, która dała mi wiele, jeśli chodzi o ludzkie spojrzenie na prowadzenie zespołu.

– Męskie wzory także się pojawią?

– Oczywiście! Piłki nożnej nikt nie wymyśli na nowo, ale szukanie nowych rozwiązań jest potrzebne. Jest cała plejada fantastycznych trenerów, która chętnie dzieli się swoją wiedzą. Ja ich także spotkałam.

– Bierze pani pod uwagę, żeby w przyszłości pracować z mężczyznami i prowadzić drużynę piłkarzy?

– Nigdy nie mów nigdy, choć szczerze mówiąc wcześniej się nad tym nie zastanawiałam. Odpowiem, jak typowy realista – jeśli pojawi się kiedyś oferta to ją rozważę. Nie zakładam, co będzie kiedyś, ale nie mówię nie. W profesjonalnym futbolu jeszcze takiego zapytania nie miałam. Kiedyś otrzymałam propozycję pracy z juniorami.

– Praca z mężczyznami byłaby wyzwaniem?

– Z pewnością. Prowadzenie przez kobietę męskiej drużyny piłkarskiej to kwestia pewnej dojrzałości społeczeństwa. Chodzi o zaakceptowanie kobiet w pewnych dziedzinach życia, nie tylko w sporcie. Uważam, że on jest akurat ostatnim mechanizmem życia, który musiałby być otwartym na nowe rozwiązania. Musi zmienić się postrzeganie, ale sądzę, że to kwestia czasu. Płeć nie ma znaczenia. Liczą się potrzeby danej grupy i to kto będzie w stanie do niej odpowiednio dotrzeć. Kobieta w męskiej szatni to nie problem.

– Przy okazji niedawnych mistrzostw świata kobiet pełniła pani rolę ekspertki w Viaplay. Zdaniem wielu fachowców była pani odkryciem.

– Mam takie wrażenie, że nikt nie zajrzał w przeszłość i nie ma świadomości, że pracowałam w Eurosporcie przy piłce kobiecej. Na co dzień jako trener unikam wyrażania swoich opinii, ponieważ jestem czynnym trenerem. Skupiam się na pracy, ale uważam, że dla trenerów, którzy w danej chwili są wolni jest to znakomita forma wzbogacenia środowiska, o wiedzę dotyczącą aspektów taktycznych. Miałam duże doświadczenie dzięki pracy w Eurosporcie, ale trzeba swoją wiedzę i spojrzenie odpowiednio przełożyć widzowi. Cieszę się, że mój przekaz został pozytywnie odebrany.

Materiał w ramach cyklu Kobiety/Sport/Biznes jest tworzony we współpracy z ORLENSponsorem Generalnym Reprezentacji Polski w Piłce Nożnej.