Aktualności 21 lipca 2023

Marzenia o powtórce. Warszawa czeka na gwiazdy

Iga Świątek – Karolina Muchova, o takim finale BNP Paribas Warsaw Open marzą organizatorzy turnieju. – Myślę, że tegoroczna obsada zmagań jest jeszcze mocniejsza od ubiegłorocznej – powiedział Mariusz Fyrstenberg, dyrektor turnieju.

Marzeniem organizatorów turnieju jest powtórka finału z French Open?

– Tak, zdecydowanie. Wszyscy chcieliby takiego meczu, jednak w sporcie wszystko jest w rękach i nogach zawodniczek.

Największą gwiazdą jest Iga Świątek. Warszawa zwariuje na jej punkcie?

– Odczuwamy to każdego dnia. Otrzymujemy wiele zapytań i jest to dla nas trudne, bo każdy chciałby zobaczyć Igę. Mamy zawodniczkę światowego formatu. Cieszymy się, że zagra w Warszawie. Turniej musi być odpowiednio przystosowany pod przyjazd takich gwiazd. Ochrona, dobra infrastruktura treningowa, zmiana nawierzchni, logistyka. Wszystko po to, żeby gościć zawodniczki pokroju Świątek, czy Muchovej.

Pewne jest już to, że Świątek zagra we wtorek?

– Nigdy nie jest pewne na sto procent, bo zawsze może przydarzyć się gdzieś jakaś kontuzja. Ostatecznie to supervisor podejmuje decyzje również pod kątem zainteresowania mediów, planu całego turnieju, zdrowia zawodniczek. Mała niepewność do końca się pojawia, ale wiele na to wskazuje, że Iga pojawi się na korcie we wtorek.

https://twitter.com/BNPP_WarsawOpen/status/1682027245588865027

Jest pan zadowolony ze stanu nawierzchni? Co można powiedzieć o jej szybkości?

– W skali pięciostopniowej jest to „trójka”. Myślę, że to idealna prędkość. Pytałem się Mai Chwalińskiej, która trenuje tu od dwóch dni. Mówi, że nawierzchnia jest bardzo fajna. Czasami ciężko biega się po nowej, ale zawodniczki lubią nowe korty. Dobrze będzie wyglądać w telewizji, kibicom również powinien się spodobać.

Obsada tegorocznej imprezy jest jeszcze mocniejsza od ubiegłorocznej?

– Myślę, że tak, ze względu na nawierzchnię i termin. Każdy żałuje nieobecności Markety Vondrousovej, ale gdyby nie wygrała Wimbledonu, to w ogóle nie byłoby tematu. Nie spodziewaliśmy się, że przyjedzie. Wysłała nam wypowiedź, że przeprasza fanów i trzyma kciuki, aby turniej wypadł jak najlepiej.

Organizatorzy starali się zabiegać o przyjazd możliwie jak najlepszych tenisistek?

– To są przede wszystkim zgłoszenia. Każdy ma swój plan startów. W turnieju rangi 250 nie pamiętam, aby grały dwie finalistki Wielkiego Szlema. WTA ma przepis, że w takich zmaganiach nie mogą zagrać dwie zawodniczki z pierwszej „dziesiątki”. Jeżeli już mamy Igę, to żadna inna tenisistka ze ścisłej czołówki nie mogła się u nas zjawić.