Aktualności 21 czerwca 2022

Jak środowisko piłkarskie reaguje na powiązania Czesława Michniewicza z „Fryzjerem”?

autor: Mateusz Mazur

Minął dzień od publikacji artykułu Szymona Jadczaka, w którym dziennikarz Wirtualnej Polski, opierając się na aktach sprawy, przytacza dowody na udział Czesława Michniewicza w aferze korupcyjnej. Kwestia powiązań obecnego selekcjonera reprezentacji Polski z szefem mafii piłkarskiej Ryszardem Forbrichem budzi kontrowersje już od pierwszej konferencji prasowej, na której Michniewicz został zaprezentowany jako następca Paulo Sousy.  Spora część osób ze środowiska piłkarskiego zdecydowała się odnieść do całej sprawy. Jedni żądają od selekcjonera wyjaśnień, inni pokładają ufność w słuszności postępowania prokuratury lub starają się stawać w obronie Czesława Michniewicza. Są również tacy, którzy do tej pory unikają tematu jak ognia, choć z godziny na godzinę grono to systematycznie się pomniejsza. 

Obszerny artykuł Szymona Jadczaka, w którym opisuje on powiązania obecnego selekcjonera reprezentacji Polski z szefem mafii piłkarskiej wywołał spore poruszenie w środowisku. Stopniowo kolejni dziennikarze sportowi oraz osoby związane z polską piłką, zachęcone stanowczymi opiniami swoich kolegów po fachu, decydują się zabrać głos. Trudno oprzeć się jednak wrażeniu, że osoby, od których opinia publiczna najbardziej oczekiwałaby stanowczego komentarza, starają się milczeć lub tonować nastroje.

Temat afery korupcyjnej oraz powiązań Czesława Michniewicza z „Fryzjerem” nie jest oczywiście żadną nowością. Od wielu lat sprawa powraca jak bumerang. Po raz ostatni przywołana została na pierwszej konferencji Michniewicza w roli selekcjonera reprezentacji Polski, jednak wystarczyło kilka tygodni, jeden wygrany mecz ze Szwecją, by wszystko znów ucichło.

52-letni trener ma zwykle zestaw tych samych odpowiedzi na niewygodne pytania. Z reguły zapiera się, że nie pamięta o czym rozmawiał 18 lat temu z „Fryzjerem” oraz że nigdy nie brał udziału w ustawieniu jakiegokolwiek spotkania. Trudno jednak uznać, że jest to wystarczające wytłumaczenie.

Wypowiedzi Czesława Michniewicza pojawiają się również w artykule Szymona Jadczaka, jednak, jak można było się spodziewać, selekcjoner reprezentacji Polski nadal podtrzymuje, że niewiele pamięta z tamtego okresu, a częste rozmowy z Forbrichem przed i po spotkaniach, które później okazały się ustawione, to tylko nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Trudno powiedzieć, jak długo Michniewicz zdoła jeszcze unikać jednoznacznych wypowiedzi, gdyż po artykule dziennikarza Wirtualnej Polski, spore grono osób uznało, że dosyć już milczenia i selekcjoner powinien się jasno rozliczyć ze swojej przeszłości. Wiele kluczowych osobistości polskiej piłki nadal jednak nie przedstawiło swojego stanowiska i jest to przesłanka ku temu, by sądzić, że o całej sprawie, podczas wrześniowych meczów reprezentacji, niewielu będzie pamiętać.

„Pamięć nigdy nie zawodziła Michniewicza”

Tak jak wspomnieliśmy, po artykule Szymona Jadczaka, nie zabrakło stanowczych opinii. Dziennikarz Canal+ Sport, Tomasz Ćwiąkała, przyznał, że w tych okolicznościach selekcjonerowi trudno będzie się wytłumaczyć z całej sprawy i zasłanianie się kiepską pamięcią nie jest żadnym rozwiązaniem.

W poniedziałek rano do informacji przekazanych przez Szymona Jadczaka odniósł się również, pracujący blisko kadry, dziennikarz Interii – Sebastian Staszewski.

W prawdziwość tłumaczeń Czesława Michniewicza powątpiewa także dziennikarz TVP Sport, Jacek Kurowski. Dodaje on przy tym, że akurat pamięć nigdy obecnego selekcjonera reprezentacji Polski nie zawodziła.

Od zdecydowanych sądów nie ucieka również dziennikarz Gazety Wyborczej Rafał Stec, który sugeruje, że tłumaczenia Czesława Michniewicza są, w obliczu informacji posiadanych przez prokuraturę, absurdalne.

Dziennikarz Super Expressu, Marcin Torz, stwierdza nawet, że Czesław Michniewicz nigdy nie powinien zostać selekcjonerem reprezentacji Polski.

Znaczna większość osób ze środowiska unika jednak tak stanowczych opinii. Z reguły, jeśli decydują się oni już zabrać głos, podkreślają, że sprawa jest co prawda wielowymiarowa, ale selekcjoner reprezentacji Polski powinien w końcu przedstawić własną wiarygodną wersję zdarzeń.

Dziennikarz Newonce, Michał Trela, stara się oddzielić oceną pracy Czesława Michniewicza jako selekcjonera od doniesień Szymona Jadczaka, ale jednocześnie zaznacza, że dopóki selekcjoner reprezentacji Polski nie przedstawi własnej, wiarygodnej wersji zdarzeń, musi liczyć się z faktem, że będzie ona opowiadana przez inne osoby.

Przeczekać burzę?

Pojawiło się jednak całkiem pokaźne grono osób, które zdecydowało się zbagatelizować zarzuty wysuwane wobec Czesława Michniewicza. Niepokoić może fakt, że z reguły są to osoby, które w polskiej piłce miały lub nadal mają sporo do powiedzenia.

Prezes PZPN w latach 1999 – 2008, Michał Listkiewicz postanowił pochwalić się, że nawet nie zapoznał się z artykułem, gdyż zajęty jest inną pasjonującą lekturą…

W obliczu negatywnego odbioru tej wiadomości, Listkiewicz zdecydował się nieco spuścić z tonu i zapewnił, że wierzy w słuszność działań prokuratury oraz działanie w dobrej wierze PZPN.

Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej – Zbigniew Boniek – potwierdził jedynie, że zapoznał się z materiałem, ale trudno wywnioskować czy niezadowolenie, o którym pisze odnosi się do treści artykułu czy do niejasnej przeszłości Czesława Michniewicza.

Jak można się było spodziewać, Cezary Kulesza i Polski Związek Piłki Nożnej nadal milczą i koncentrują się na sprawie wyrzucenia Macieja Rybusa z reprezentacji Polski.

Ponadto, Polski Związek Piłki Nożnej poinformował, że nie zamierza komentować sprawy. Trudno się temu dziwić, bowiem od początku swojej przygody z reprezentacją Polski Czesław Michniewicz idzie w zaparte i ma dla dziennikarzy standardowy zestaw odpowiedzi. Jakiekolwiek oficjalne stanowisko nie miałoby w tym momencie racji bytu.

W obronie selekcjonera

Nieco nadziei na to, że doczekamy się jakichkolwiek wyjaśnień dała nam informacja o tym, że Czesław Michniewicz już po raz drugi w przeciągu ostatnich kilku miesięcy będzie gościem „Hejt Parku”. Przypomnijmy, że podczas lutowego programu, selekcjoner był pobieżnie pytany o aferę korupcyjną, ale prowadzący program Krzysztof Stanowski uzyskał ledwie kilka zdawkowych odpowiedzi i nie zamierzał dociekać szczegółów. Czy tym razem będzie podobnie?

Wszystko na to wskazuje. Z zapewnień Krzysztofa Stanowskiego wynika nawet, że temat artykułu Szymona Jadczaka, jak i samej korupcji nie zostanie w ogóle poruszony…

Finalnie, biorąc pod uwagę fakt, że Czesław Michniewicz często bywa gościem programów Kanału Sportowego, chyba trudno było się spodziewać innego rozwiązania. Jak ognia tematu artykułu Szymona Jadczaka unikają także Mateusz Borek, Michał Pol i Tomasz Smokowski, czyli pozostałe osoby zaangażowane w projekt.

O krok dalej niż wymowne milczenie posunął się dziennikarz Sport.pl, Kuba Seweryn, który zdecydował się… stanąć w obronie Czesława Michniewicza.

Stopniowo pojawiające się wypowiedzi kolejnych osób ze środowiska piłkarskiego mogą być silną przesłanką, by sądzić, że tym razem, inaczej niż w momencie zatrudnienia Czesława Michniewicza na selekcjonera reprezentacji Polski, cała sprawa nie ucichnie tak szybko.

Dość wymowny jest również wpis Szymona Jadczaka, który zasugerował, że milczenie niektórych dziennikarzy go nie dziwi, bowiem w aktach sprawy kilkakrotnie pojawiały się informacje o kontaktach „Fryzjera” z dziennikarzami.

Oczywiście dalecy jesteśmy tutaj od wyrokowania i rzucania sądów, że każda osoba ze środowiska, która nie odniesie się do tej sprawy jest w jakiś sposób powiązana z piłkarską mafią. Reakcja najważniejszych dziennikarzy sportowych w Polsce, a także osób zarządzających polską piłką może jednak silnie wpłynąć na to, jaka przyszłość czeka Czesława Michniewicza oraz czy za kilka tygodni wciąż będziemy o artykule Szymona Jadczaka pamiętać.