Aktualności 8 kwietnia 2022

Cztery gole i… 80 kibiców. Fatalny wynik w meczu I ligi

Wczoraj, w cieniu meczów europejskich pucharów, odbyły się dwa zaległe mecze I ligi. Ciekawie było w Bełchatowie, gdzie Skra Częstochowa zremisowała z Chrobrym Głogów 2:2. Cztery gole to dobra reklama dla ligi, jednak frekwencja podczas tego spotkania była po prostu kompromitacją drugiego poziomu rozgrywkowego!

Dokładnie 80 kibiców wg relacji portalu 90minut.pl obejrzało spotkanie w Bełchatowie! Słownie: osiemdziesiąt osób. To ogromny cios wizerunkowy dla drugiej klasy rozgrywkowej piłki nożnej. Było nie było, jednak najpopularniejszej dyscypliny sportowej w naszym kraju. Niestety to jednak nie przypadek, a efekt zbiegu wielu wydarzeń.

Skąd taki wynik?

80 kibiców z jednej strony śmieszy, z drugiej martwi. Warto jednak przyjrzeć się, skąd takie liczby. Skra Częstochowa to beniaminek pierwszoligowych rozgrywek. W ubiegłym sezonie mieli walczyć o utrzymanie na szczeblu centralnym, a finalnie wywalczyli awans po barażach. Wraz z awansem skończyła się dla nich możliwość gry na domowym stadionie. Obiekt przy ulicy Loretańskiej już w II lidze był jednym z najgorszych. Brak oświetlenia, bardzo kameralny stadion, z niewielkimi trybunami, brak oddzielnego dojazdu dla kibiców gości oraz charakterystyczny wał ziemny tuż za jedną z bramek. Dodatkowym kłopotem mogła być potencjalna transmisja telewizyjna z tego stadionu, na którą obiekt nie był kompletnie gotowy.

Dlatego Skra Częstochowa jest dzisiaj klubem bezdomnym. Nie udało się dogadać, by grali przy Limanowskiego (stadion Rakowa), więc swoje “domowe” mecze zazwyczaj rozgrywali na stadionach swoich rywali. Wiosną jednak ten stan rzeczy się zmienił. Początkowo mieli grać w Sosnowcu, ostatecznie Bełchatów będzie ich tymczasowym stadionem.

Marne zainteresowanie

Skra Częstochowa sportowo to wysoki poziom w skali kraju. Pod względem zainteresowania to jednak klub, który nie budzi jakichkolwiek emocji. Już poprzedni sezon na tym poziomie pokazał, jakie liczby wykręcają domowe mecze Skry przy Loretańskiej. Ostatni mecz w sezonie to 94 widzów, gdy przyjechał Znicz Pruszków. Jesienią największą publikę wykręcił Motor Lublin, na którego mecz przyszło 242 kibiców(dane za 90minut.pl). Warto jednak zaznaczyć, że przynajmniej kilkadziesiąt osób to fani z Lublina, którzy na własną rękę wówczas pojawili się pod Jasną Górą.

Jak widać nawet u siebie zainteresowanie było niewielkie. Dodajmy do tego przynajmniej dwie godziny podróży do Bełchatowa – w te i z powrotem – oraz koszty z tym związane. Krótko mówiąc… nie ma dla kogo grać.