Ze świata 12 lutego 2013

Piłkarz pod zastaw

Sporting CP i FC Porto spłacają swoje zadłużenie wobec banków prawami do zawodników. Najczęściej trafiają one do globalnych funduszy inwestycyjnych.

\"\"Według dziennika "Correio da Manha", który dotarł do aktualnego spisu praw do kart zawodników, Sporting CP nie posiada już w swojej ekipie żadnego piłkarza, który w całości byłby jego własnością.

Ostatnimi graczami, do których 100% prawa miały stołeczne "Lwy", byli Carrico, Izmajłow, Pereirinha oraz Pongolle. Wszyscy oni opuścili szeregi Sportingu przed rozpoczęciem wiosennych rozgrywek ligowych w Portugalii.

– W ostatnich miesiącach, aby spłacić część zobowiązań wobec banków, władze Sportingu sprzedały udziały, jakie miały w prawach do swoich zawodników portugalskim oraz irlandzkim funduszom inwestycyjnym. – ujawniła lizbońska gazeta.

Jak dowiedział się "Correio da Manha", uznawani za aktualnie najlepszych zawodników Sportingu, bramkarz Rui Patricio oraz napastnik Ricky van Wolfswinkel także nie należą już w całości do portugalskiego klubu. W przypadku tego pierwszego "Lwy" posiadają prawa do 70% wartości zawodnika, zaś w drugim – tylko 35%. Z kolei udziały właścicielskie Sportingu do obrońcy portugalskiej młodzieżówki – Cedricia, wynoszą zaledwie 30%.

Podobną strategię realizuje również FC Porto, które w ostatnich miesiącach pozbyło się udziałów w prawach do zawodników na rzecz kilku zagranicznych funduszy finansowych, m.in. z Luksemburga oraz Holandii. "Smoki" sprzedały 37,5% wartości Joao Moutinho, 25% Waltera da Silvy, 35% Jamesa Rodrigueza, a także po 33,3% Eliaquima Mangali i Stevena Defoura.

W grudniu ubiegłego roku, dług wobec banków trzech najbardziej utytułowanych portugalskich klubów – FC Porto, Benfiki i Sportingu Lizbona – sięgnął kwoty 412 mln euro. Był zatem o prawie 60 mln euro wyższy niż pod koniec sezonu 2010/2011. "Orły" zalegają bankom ze spłatą blisko 200 mln euro, "Lwy" – 116 mln euro, zaś "Smoki" – 96 mln euro.