Ze świata 10 stycznia 2013

Władze Senegalu stawiają warunki

Choć rajd Dakar od lat omija Afrykę to nadal pozostaje przy swojej tradycyjnej nazwie. Władze Senegalu zaczynają protestować i stawiają ultimatum – albo nazwa, albo Afryka.

\"\"
Youssou N\’Dour sławę zdobył jako piosenkarz. Od kwietnia 2012 roku piastuje jednak stanowisko Ministra Turystyki w Senegalskim rządzie. Polityk ten zaczyna upominać się o prawa Afryki do Rajdu Dakar.

Przypomnijmy, że od pięciu lat wyścig ten szerokim łukiem omija afrykańskie tereny. Dlaczego? Ze względów bezpieczeństwa. Na „czarnym lądzie” zamachy na kierowców i ich ekipy były codziennością. Dlatego też zdecydowano się przenieść na trasy w Ameryce Południowej.

Pozostali jednak przy tradycyjnej nazwie, która posiada ogromną wartość marketingową. Rajd Dakar kojarzony jest ze sportami ekstremalnymi, adrenaliną i wycieńczającą walką z pustynnymi trasami, którą tak uwielbiają widzowie.

Youssou N\’Dour jest przekonany, że organizatorzy muszą z czegoś zrezygnować. Albo porzucą nazwę Rajd Dakar, albo powrócą do Afryki. Jego zdaniem używanie tej nazwy w sytuacji, gdy wyścig nie zagląda do Afryki jest nadużyciem.

W ten sposób polityk chce przyciągnąć z powrotem rajd do Senegalu. Dzięki temu tamtejsza turystyka mogłaby znów odżyć.