Z kraju 25 marca 2013

Wojna we Wrocławiu trwa dalej

Zygmunt Solorz łatwo nie odpuści w sporze z miastem. Według jego przedstawiciela, Wrocław musi zapłacić za klub więcej, niż mu się wydaje.

\"\"Władze Wrocławia w przysłanym do biznesmena piśmie proponują mu za udziały Śląska 8,7 milionów złotych. Obiektem sporu jest działka przy stadionie, którą Solorz przygotował pod budowę galerii handlowej, ale inwestycja nie została ostatecznie zrealizowana.

Prace pochłonęły 25 milionów złotych i tyle domaga się dodatkowo właściciel klubu od władz miasta. Te umywają ręce, ale – jak twierdzi Józef Birka, najbliższy współpracownik Solorza – do zwrotu pieniędzy zobowiązał się prezydent Rafał Dutkiewicz.

– Pismo miasta jest kuriozalne. Posiadamy dokument, który gwarantuje prezesowi Solorzowi zwrot poniesionych kosztów przy inwestycji obok stadionu. Pod gwarancją podpisał się prezydent Rafał Dutkiewicz oraz skarbnik miasta Marcin Urban. W tym kontekście informowanie wrocławian, że miasto nie jest stroną w sporze, wygląda dziwnie. Oczywiście jeśli będzie potrzeba przedstawimy dokument gwarantujący nam zwrot pieniędzy. – mówi Józef Birka.

Co więcej, miasto jest zdania, że Solorz powinien wypłacić Śląskowi odszkodowanie za brak galerii handlowej przy obiekcie. – Umowa gwarantuje Śląskowi Wrocław odszkodowanie ze strony Polsatu Nieruchomości w wypadku niezrealizowania inwestycji. – czytamy w oficjalnym piśmie.

Śląsk biznesmena nie pozwie z prostego powodu – ma on w radzie nadzorczej klubu zdecydowaną większość głosów, co oznacza, że każdy tego typu wniosek zostanie odrzucony.

Co dalej?