Koniec kontroli NIK w PKOI. Radosław Piesiewicz może spać spokojnie?
Najwyższa Izba Kontroli zakończyła monitorowania działań Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Sport.pl podaje, że prezesowi Radosławowi Piesiewiczowi nic nie grozi, aczkolwiek brak transparentności jest faktem. Ministerstwo Sportu i Turystyki negatywnie ocenia działania Piesiewicza.
Opinia publiczna oczekiwała, że wyjdą na jaw nieprawidłowości: defraudacja milionów złotych, chaos w umowach, tymczasem interwencja Najwyższej Izby Kontroli w sprawie PKOl była dla Piesiewicza dość łaskawa.
Jak dużo było nieprawidłowości?
Sport.pl podaje, że zastrzeżeń do wstępnego raportu kontrolerów PKOl jest 26.
Kacper Sosnowski wskazuje na szereg uchybień:
„Są w nim wskazane prośby o uzupełnienie dokumentów, „uszczelnienie” pewnych procedur, wskazane możliwe nieprawidłowości związane z pożytkowaniem publicznych dotacji, czy też podpisywaniem niektórych umów (prawdopodobnie chodzi o zlecenia dla powiązanych z PKOl-em firm i osób). To tu Piesiewicz może być zmuszony do najobszerniejszych tłumaczeń. Ponoć sporna kwota oscyluje w okolicach setek tysięcy złotych (z naszych informacji wynika, że w granicach 100-200 tysięcy), a nie dziesiątek milionów. To niewiele w budżecie instytucji, szczególnie biorąc pod uwagę, że kontrolowany okres dotyczył niemal czterech lat, od sierpnia 2021, do lutego 2025 roku, a środki, które wówczas wpłynęły do PKOl szacowane były na 92 mln zł. Taką kwotę przekazywał były minister sportu, Sławomir Nitras„.
Nie tylko Piesiewicz ma coś na sumieniu?
Jeśli chodzi o rozdysponowanie publicznych dotacji, Sosnowski zaznacza, że zastrzeżenia finansowe dotyczące PKOl (wspomniane 100-200 tys. złotych), dotyczą też okresu jeszcze sprzed kadencji Piesiewicza. On prezesem PKOl został w połowie 2023 roku, a zastąpił na tym stanowisku Andrzeja Kraśnickiego.