Aktualności 24 listopada 2023

“Na igrzyska olimpijskie chcemy zaprosić gwiazdy estrady” [WYWIAD]

Polski Komitet Olimpijski przyciąga sponsorów i chce pomagać sportowcom, a rolę do odegrania ma tutaj także Polski Fundusz Rozwoju. Podczas IO w Paryżu będzie działał Dom Polski, gdzie wystąpią gwiazdy estrady, będzie można miło spędzić czas i zjeść coś dobrego. O tym wszystkim podczas VI Kongresu Sport Biznes Polska opowiedział nam Radosław Piesiewicz.

Łukasz Majchrzyk, SportMarketing.pl: Sponsorzy przychodzą do PKOl, czego dawniej nie było. Co się zmieniło?

Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego: – Teraz w PKOl są osoby, które chcą pracować i nie spędzają tam dwóch godzin, ale naprawdę się starają i działają rzetelnie, mają pomysł, jak to powinno wyglądać. Pomysł jest prosty: najważniejsze są związki sportowe, olimpijczycy, trenerzy. Wspólna oferta PKOL ze związkami sportowymi daje efekt skali, który dzisiaj widać. Pamiętajmy, że PKOl nie jest finansowany z budżetu państwa, mamy pieniądze od sponsorów. Ma to dać wymierny efekt, jakim będzie odpowiednie nagradzanie olimpijczyków za medale.

Nie tylko medaliści będą mogli liczyć na wsparcie?

– Stworzymy fundusz przy PKOl, gdzie będą przekierowane odpowiednie środki. Zarządzanie przekażemy Polskiemu Funduszowi Rozwoju, czyli instytucji, która się na tym zna. Określona pula, wypracowanych przez PFR środków będzie wypłacana sportowcom.

To mają być pieniądze inwestowane przez PFF, np. na giełdzie?

– My będziemy tylko właścicielem funduszu, a chcemy go oddać w zarządzanie profesjonalistom, żeby środki były bezpieczne. Niech oni się tym zajmują. Pieniądze będą trafiały do sportowców, którzy brali udział w igrzyskach olimpijskich, a nie zdobyli medalu. Mówimy na początku zapewne o mniejszych kwotach 200, 300, może 500 zł miesięcznie, ale docelowo pula ma wzrosnąć. Pracujemy też nad projektem nowej ustawy o sporcie. Chcemy wypracować taki model i taką ustawę, która będzie odpowiadała nowym czasom.

Polski sport jest silną marką? Są mocne dyscypliny takie jak siatkówka, ale jest też dużo takich, o których się nie mówi.

– Polski sport był zaniedbany przez wiele lat, a PKOl zniknął z mapy. Dzisiaj mogę powiedzieć, że polski sport jest dużą marką. Podczas IO w Paryżu, po raz pierwszy w 100-letniej historii naszych startów olimpijskich otworzymy Dom Polski. Chcemy, żeby tam się pojawiały wszystkie media, żeby mogli tam przyjść olimpijczycy z rodzinami, prezesi związków sportowych. Mamy w planach, żeby to miejsce było otwartym, prawdziwym domem.

Będziecie tam zapraszać też partnerów biznesowych?

– Oczywiście, będą tam bywać nasi sponsorzy i partnerzy, jesteśmy po rozmowach z ambasadorem Polski we Francji Janem Emerykiem Rościszewskim. Szykujemy dużo niespodzianek. To będzie przygotowane na innym poziomie niż do tej pory.

Miejsce też wybraliście ciekawe, niedaleko Lasku Bulońskiego.

– Byłem tam osobiście. Wynajmiemy duży budynek, z dużą powierzchnią na zewnątrz. Dom Polski będzie oferował możliwość spędzenia czasu aktywnie, ale też polską kuchnię regionalną. Mamy głowy pełne pomysłów. Chcemy, żeby raz na jakiś czas wystąpiła gwiazda polskiej estrady. Zamierzamy organizować wieczory, które będą nas integrowały, kiedy będzie można porozmawiać o swoich wrażeniach ze sportowych aren, ale też obejrzeć zawody. Chcemy, żeby nasi sportowcy czuli się podczas tych IO wyjątkowo.

Połączenie w ramach PKOl pomaga szczególnie mniejszym dyscyplinom?

– Skoki narciarskie, siatkówka, piłka nożna, koszykówka są samowystarczalne, a musimy budować wartość mniejszych związków, które nigdy nie miały sponsorów. Skupiamy się na 34 związkach olimpijskich, ale są też prężnie działające związki nieolimpijskie i im też pomagamy.

Bliska pana sercu koszykówka ma teraz sporo filarów, na których można opierać promocję: reprezentacja mężczyzn ma szansę na udział w IO, w NBA gra Jeremy Sochan, a o polski paszport stara się też zawodnik Golden State Warriors Brandin Podziemski.

– Jestem przekonany, że awansujemy na igrzyska. Rozmawiałem o tym z Igorem Miliciciem i z Mateuszem Ponitką. Są zdeterminowani, żeby wygrać turniej kwalifikacyjny. Ostatnie prekwalifikacje pokazały, że możemy pokonać każdego. Zobaczymy, czy Jeremy przyjedzie na zgrupowanie, czekamy na jego decyzję. Brandin Podziemski nie będzie mógł wtedy zagrać, bo rozgrywa pierwszy sezon w NBA, a liga ma restrykcyjne przepisy dotyczące Ligi Letniej. Jeśli ktoś w kwalifikacjach nie zagra, to pewnie na turniej docelowy trener go nie powoła. Takie mam wrażenie.

Niech Brandin Podziemski się stara na przyszłość.

– To jest niesamowity gracz. Liczę na to, że zagra na EuroBaskecie 2025 w Polsce.

fot. PKOL