Aktualności 25 lutego 2024

Jak zostać bohaterem? Pan Dariusz ze Szczecina jest świetnym przykładem

W 2022 roku pobrano w Polsce 1 mln 302,9 tys. donacji krwi pełnej. To o blisko 42 tys. więcej niż rok wcześniej. Wzrosła też liczba krwiodawców. Było ich ponad 622 tys., czyli około 6 tys. więcej niż rok wcześniej. Danych z 2023 roku jeszcze nie ma, ale biorąc pod uwagę zeszłe lata, tendencja jest mimo to oczywista - świadomość społeczna niewątpliwie rośnie. W tej materii jednak cały czas jest wiele do zrobienia. Pan Dariusz, kibic Pogoni Szczecin jest najlepszym przykładem na to, jak warto pomagać.

Dariusz Pankanin od 27 lat oddaje krew i jej składniki. Regularnie uczestniczy też w akcji “granatowo-bordowa krew”, od wielu edycji zawsze znajdując się na podium najaktywniejszych krwiodawców. Nie musi nosić peleryny i maski, by w naszych sumieniach być postrzegany jako heros.

Początki mojej przygody z oddawaniem krwi zbiegły się u mnie z początkiem pracy w szczecińskiej stoczni. Warto pomagać. Po prostu. Nie ma tu większej historii czy jakiegoś konkretnego zdarzenia. Życie jest kruche, naprawdę łatwo o to, by znaleźć się w sytuacji, w której będziemy potrzebować czegoś tak, wydawać by się mogło, prozaicznego, jak właśnie krew. Przez te lata udało mi się przekazać kilkanaście litrów tego drogocennego płynu. Póki będę miał siły i zdrowie, to będę nadal to robił – mówi kibic Portowców.

Znam wielu ludzi, którzy chcieli oddawać krew, ale nie mogli tego zrobić, ponieważ wykluczył ich stan zdrowia lub inne, istotne z punktu widzenia medycznego, czynniki. Po każdej wizycie w punkcie oddawania krwi dostaję czekolady. Nie jem ich. Oddaję bliskim. Od zawsze największym powodzeniem cieszy się kokosowa. To też już jakiś symbol, bo oddawanie krwi często kojarzy się z rekompensatą energetyczną, rozłożoną na dziewięć czekolad. Przywilejów i uprawnień jest zresztą więcej. Między innymi to zwolnienie od pracy oraz zwolnienie od wykonywania czynności służbowych w dniu, w którym oddaje się krew, a także w dniu następnym – dodaje.

Bohater Pogoni od lat uczestniczy w akcji “granatowo-bordowa krew”. Sam już nie jest w stanie zliczyć, ile razy znalazł się na podium najhojniejszych dawców. Zdarzyło się to wielokrotnie.

Pogoń w ciekawy sposób łączy postawę zgodną z duchem odpowiedzialności społecznej z jednoczesnym promowaniem swoich meczów. Dla wielu kibiców to świetna opcja. Można zrobić coś dobrego i zarazem za darmo dostać bilet na spotkanie ukochanego klubu. Dla mnie to forma zabawy, ale i uczciwej, zdrowej rywalizacji. Cel nadrzędny jest oczywisty, to pomoc. Nie zmienia to jednak faktu, że forma konkursu, czyli dodatkowe promowanie trójki najaktywniejszych, jest mobilizująca. To miłe, gdy co edycje widzi się swoje nazwisko na podium akcji – przyznaje.

Pan Dariusz jest stałym gościem trybun stadionu w Szczecinie. Oddawanie krwi potrafi też… łączyć. Wszakże dzięki  wejściówkom zazwyczaj przebywa w tym samym miejscu, w otoczeniu dobrze znanego już sobie grona kibiców. Ludzi, którzy stali się jego znajomymi.

Na początku lat 90. miał miejsce mój pierwszy wyjazd za Pogonią. Byłem wówczas na meczu z Wartą Poznań. Mocno zapadło mi to w pamięci, w końcu to debiut. Najbardziej przeżywałem jednak finał krajowego pucharu. Mieliśmy wielkie nadzieje, że to wtedy napiszemy wspaniałą piłkarską historię. Los miał jednak inne plany. Z sentymentem wspominam też czasy naszej gry w niższych ligach, gdy odbudowywaliśmy się po latach kryzysu. Niezachwiana wiara kibica, że czekają nas lepsze dni, dała nagrodę kilkanaście lat później. Jeśli miałbym wymienić jednego zawodnika, na przestrzeni lat mojego kibicowania drużyny, to wskażę Marka Leśniaka. Dostarczył nam mnóstwo emocji. Świetny piłkarz. Kojarzy mi się z moimi początkami. Później Robert Dymkowski i Olgierd Moskalewicz. Teraz jest czas na nowych bohaterów. Może kiedyś będziemy wspominać ich jako tych, którzy zaprowadzili nas do zdobycia pierwszego pucharu w historii – podsumuje.