Prezes PGE Spójni Stargard: mecze Orlen Basket Ligi mają się stać eventami [WYWIAD]
Przy budowaniu budżetu klubu nie można polegać tylko na sponsorach, ale trzeba dywersyfikować źródła przychodów. Warto być też aktywnym w mediach. PGE Spójnia w ciągu dwóch miesięcy gry w pucharach dotarła z przekazem do 65 mln odbiorców.
![Prezes PGE Spójni Stargard: mecze Orlen Basket Ligi mają się stać eventami [WYWIAD]](https://www.sportmarketing.pl/content/uploads/2025/01/DSCF8393-scaled.jpg)
Łukasz Majchrzyk, SportMarketing.pl: Zbyt wielu kobiet na stanowiskach prezesów klubów w Polsce nie ma. Weszła pani do męskiego świata?
Ewelina Świergiel, Prezes PGE Spójni Stargard: – Nie tylko koszykówka, ale cały świat sportu tak wygląda. Uważam, że nie jest ważna płeć, ale zaangażowanie i kompetencje. To „męskie środowisko” nie działa na mnie odstraszająco, ani deprymująco, zresztą niewielu rzeczy się boję. Lubię wyzwania, wychodzenie ze strefy komfortu, szablonowego myślenia. Chcę w temu środowisku dać coś nowego, wprowadzić trochę fermentu.
Kibice dyskutowali, czy zna się pani na koszykówce?
– Podobne dyskusje toczą się w innych dziedzinach. Czy dyrektorem filharmonii ma być muzyk, szpitalem kierować lekarz, a klubem były sportowiec albo działacz związkowy. Wiedza o środowisku nie jest czymś złym, ale moim zdaniem nie jest konieczna. Czasem ktoś z zewnątrz wnosi nowy punkt widzenia. Jeśli członek zarządu jest fanem drużyny, to jego kibicowska miłość może brać górę nad chłodną oceną. Emocje nie mogą przysłaniać faktów.
Prezes klubu sportowego ma być menedżerem, który działa biznesowo?
– Sport to jest biznes, ale na tym jego rola społeczna się nie kończy, wykracza daleko poza „rachunek zysków i strat”. Wywodzę się ze środowiska naukowego, pracuję na prywatnej uczelni i mogę powiedzieć, że naukę i sport łączy misyjność. Z jednej strony jest praca do wykonania, klub ma za zadanie osiągnąć jak najlepszy wynik na koniec sezonu, ale ma też zarażać miłością do sportu, zdrowego trybu życia. Mamy propagować koszykówkę, żeby zajęła właściwe miejsce, bo na razie jest traktowana nieadekwatnie do jej potencjału.
Przychodzi trener i mówi, że potrzebuje wzmocnień, a excel zaczyna się świecić na czerwono. Co wtedy robi prezes klubu?
– Myślę, że to się zdarza w wielu klubach, nawet tych najbogatszych. Zanim podpiszemy kolejny kontrakt, warto spojrzeć na potencjał zawodników, którzy już są w kadrze i zastanowić się, czy na 100 proc. jest on wykorzystany. Nie można myśleć, że jeśli ściągniemy szóstego obcokrajowca, na co pozwalają przepisy, to on „magicznie” uzdrowi sytuację. W klubie sportowym, jak w każdej firmie, są zasoby i trzeba je jak najlepiej wykorzystywać, a nie patrzeć na ludzi, jak na karty w talii, które można dowolnie wymieniać. Czasem można popracować nad siłą mentalną danego zawodnika, żeby z końca ławki rezerwowych stał się postacią wiodącą. To jest zadanie dla dyrektora sportowego i trenera – trudniejsze, ale przynoszące rozwój sportowy.
W koszykówce utarł się taki sposób postępowania, że jeśli ktoś się nie sprawdza, to szybko szukamy zastępstwa. A pieniądze płyną.
– Schemat postępowania jest utarty, bo jeden klub patrzy na drugi, a menedżerowie wychodzą z założenia, że tak się zawsze robiło. Zmianę podejścia może wnieść właśnie ktoś spoza środowiska. Nie zawsze trzeba burzyć, ale zawsze warto analizować i wyciągać wnioski. Może trzeba zmienić procedury, które do tej pory wydawały się jedynymi słusznymi. Z moich obserwacji mogę zauważyć, że bardzo ważna praca odbywa się w gabinetach przed sezonem i właściwa selekcja zawodników ma fundamentalne znaczenie.
Jeśli ma się wielki budżet, to na pewno jest łatwiej. Nie jest tajemnicą, że wasz główny sponsor ograniczył finansowanie. Jak sobie z tym poradzić?
– Należy szukać pieniędzy w różnych, innych obszarach, nie tylko u sponsorów, a jednocześnie zwiększać efektywność wydatków, tam, gdzie to jest możliwe. Przyglądamy się temu, jak to robią w innych krajach i staramy się wyciągać wnioski.
Gdzie szukacie pieniędzy?
– To mogą być wpływy ze sprzedaży biletów, gadżetów klubowych i dnia meczowego. Chcę, żeby mecz to było pasjonujące, energetyczne wydarzenie rozrywkowe. Nie każdy, kto siądzie na trybunach, musi się pasjonować koszykówką. Może po prostu szukać rozrywki i wybrać koszykówkę zamiast kiepskiego filmu w kinie. Chcemy pokazać, że można do nas przyjść z rodziną. Doceniamy fanów, którzy są z nami od lat i jednocześnie chcemy włączać w kibicowanie kolejne osoby. Może złapią bakcyla i będą się pojawiać regularnie, a może chociaż raz na jakiś czas? Może pomoże nam też AI? Sztuczna inteligencja jest moim konikiem naukowym i właśnie zaczęłam prace nad projektem, w ramach którego moglibyśmy stworzyć narzędzia przydatne w naszym klubie. Oprócz tego od dłuższego czasu staramy się być klubem regionalnym, projekt naszych satelit w miejscowościach sąsiadujących ze Stargardem to oprócz realnego zwiększenia potencjału i liczebności naszych grup młodzieżowych szansa na pozyskania nowych lokalnych sponsorów. Dywersyfikujemy więc również możliwości budżetowe będąc klubem dla kibiców i sponsorów nie tylko w Stargardzie. Cały czas dopracowujemy naszą ofertę żeby być jak najlepszym i jak najbardziej skutecznym nośnikiem reklamowym.
Jak zrobić z meczu PLK event, o którym pani mówi?
– Myślimy o wydarzeniach, które dodatkowo „opakują” mecz i zachęcą do przyjścia na halę godzinę lub dwie wcześniej. Planujemy, żeby kibice mogli u nas wspólnie obejrzeć mecze, rozgrywane tego samego dnia. Mieliśmy już Dzień Kolekcjonera, na którym fani wystawiali swoje pamiątki klubowe. Planujemy zapraszać znanych sportowców z regionu, z którymi kibice będą mogli sobie porozmawiać. Już na meczu derbowym pod koniec grudnia mieliśmy profesjonalnie zorganizowany kącik zabaw dla dzieci. To miejsce wypełniło się po brzegi i wiem, że kibice je docenili. Takie miejsce, gdzie rodzice mogą razem z dziećmi spędzić czas mecz, musi być na hali. Strefa jest blisko parkietu i można być tam razem z dzieckiem, albo zostawić je pod fachową opieką. Dziecko ma zabawki, malowanki, konkursy, a rodzic ogląda spotkanie. Oprócz tego odpowiednie opakowanie meczu w mediach społecznościowych, nasze mecze derbowy czy najważniejsze spotkania w sezonie mają specjalną oprawę, budując wyjątkową rangę wydarzenia.
Wasza hala należy do miasta. Macie wolną rękę w aranżacji przestrzeni?
– Mamy dobrą relację ze stargardzkim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji i dzięki temu możemy swobodnie aranżować dzień meczowy. Na meczu derbowym postawiliśmy wokół hali food trucki dostępne dla każdego mieszkańca Stargardu. Wokół hali pojawiło się więcej osób.
Piłka nożna zarabia na lożach VIP. Jak to u was wygląda?
– Tak strefa działa od wielu lat. Możemy tam zapraszać naszych sponsorów, partnerów. To miejsce pozwala też na networking, z czego korzystają przedsiębiorcy. Przy oglądaniu meczu panuje luźna atmosfera, wszyscy kibicujemy jednej drużynie, dzielimy się emocjami i można łatwiej nawiązywać kontakty. W listopadzie, przy okazji akcji „movember” organizowaliśmy spotkania dla kibiców oraz sponsorów, poświęcone profilaktyce zdrowotnej. Można było skorzystać z bezpłatnych badań.
Wracamy do misyjności sportu?
– Tak, ale to nie wyczerpuje tematu. Mamy dobrze działającą akademię koszykówki, gdzie trenuje 400 dzieciaków. To nie przekłada się wprost na wyniki pierwszej drużyny, ale jest bardzo ważne dla wizerunku klubu, a nawet wielu sponsorów przykłada do tego olbrzymią wagę. Są tacy przedsiębiorcy, dla których ważny jest miejsce w tabeli, ale też tacy, dla których ważniejsze jest podkreślenie wspólnoty i budowanie środowiska. Niedawno gościliśmy w Stargardzie międzynarodowy turniej młodzieżowy.
Kibice lubią oglądać na parkiecie lokalnych bohaterów.
– To jest cudowne, gdy klub ma jest mocno wrośnięty w społeczność lokalną. Szkolimy w Stargardzie od wielu lat. Mamy wielu wychowanków, byłych reprezentantów Polski jak Wiktor Grudziński, Paweł Leończyk czy Adam Hrycaniuk, do tego coraz większe grono dzisiejszych ligowców – to piękne przykłady, że talentów nam nie brakuje. Chcemy włączyć więc dzieci z regionu jak najszerzej do sportu, bo nawet jeśli nie zostaną koszykarzami, to wspaniale się dzięki temu rozwijają: umieją się zorganizować, stają się systematyczne, a dziś to cechy bardzo deficytowe. Oczywiście, próbujemy też znaleźć talenty i dać im szansę rozwoju, ale dbamy o to by nasza młodzież mogła też ukończyć kurs sędziego czy działała na zasadzie wolontariatu wokół klubu, to buduje całą silną społeczność, która rozumie i kocha koszykówkę.
Mam wrażenie, że koszulki wychowanków mogą się lepiej sprzedawać.
– Chcemy zawalczyć o lokalnych bohaterów i wprowadzić ich do pierwszej drużyny. Myślimy też o tych, którzy już u nas grają i mogą się zakorzenić w Stargardzie. W polskiej koszykówce duża rotacja i mała identyfikacja z klubem jest problemem. To działa w obie strony: zawodnicy nie przywiązują się do miejsca, często myślą tylko o indywidualnych statystykach, które pozwolą im wyjechać do lepszej ligi. Z drugiej strony kibice się z nimi nie utożsamiają. W takim mieście jak Stargard potrzebujemy lokalnych bohaterów, sportowcy są doskonałym materiałem na brand hero również dla firm, samorządów czy różnego rodzaju instytucji.
Jak chcecie zarabiać na gadżetach?
– Merchandising jest ważnym źródłem dochodów. Mamy długą tradycję i cały czas chcemy wychodzić naprzeciw fanom. Rozmawiam z klubem kibica, zbieram informacje, czego oczekują. Chcę, żeby Stargard żył Spójnią. Niech całe miasto widzi, że gramy mecz: potrzebujemy na ulicach plakatów, flag, dużych form reklamowych oraz totemów informacyjnych. Dzień meczowy powinien być świętem w mieście.
Graliście w pucharach, promowaliście się za granicą.
– W ramach Poland Travel promowaliśmy miasto, region i nasz kraj. Wypuściliśmy przy tej okazji dużo ciekawych materiałów, które trafiły do odbiorców w Niemczech, Bułgarii, Estonii, Albanii, Holandii. Nawiązaliśmy współpracę z klubami naszych rywali za granicą, ale i z Ochotniczym Hufcem Pracy, z którym nagraliśmy wspólny filmik, jak nasi zawodnicy gotują z młodzieżą polskie potrawy, a potem ich próbują, oceniają i dyskutują. To był nie tylko element promocji kraju, ale też budowania wspólnoty. Będziemy to kontynuować. Dla dzieci to było wydarzenie, bo przyszli do nich znani sportowcy. Może to da im impuls do rozwoju? Natomiast dla nas to rywalizacja na arenie europejskiej była doskonałą przygodą i możliwością ekspozycji klubu i naszych sponsorów w Europie. Dzięki realizacji programu Polskiej Organizacji Turystycznej wygenerowaliśmy zasięg informacji o naszym Klubie wielkości ponad 65 milionów odbiorców. Przełożyło się to na zliczone AVE o wartości prawie 7 milionów złotych podczas naszej niespełna dwumiesięcznej kampanii, na potrzeby której przygotowaliśmy ponad 370 postów w komunikacji w social mediach klubu promujących Polskę i nasz kraj jako destynację turystyczną. Ciekawostką jest to, że w w trakcie jednego ze spotkań odwiedzili nas na meczu w Pitesti żołnierze z polskiego kontyngentu wojskowego w Rumunii… ze Stargardu.
Na koniec zapytam o wygląd parkietów. To problem w całej Orlen Basket Lidze, ale może wam się uda trochę to ujednolicić?
– Ujednoliciliśmy reklamy na bandach, wszystkie firmy są wyświetlane na biało-bordowo. Nie było to łatwe, każda marka jest przyzwyczajona do eksponowania brandu, a czasem zmiany są wręcz zakazane. Każdy sponsor chce, by właśnie jego logo przyciągało uwagę. Wygląd parkietu jest też związany z prawami sponsorów ligi. Te umowy podpisuje Polski Związek Koszykówki, ale chcemy żeby branding na hali był spójny, bardziej estetyczny i przyjemny dla oka kibiców.

Łukasz Majchrzyk
Więcej Kobiety | Sport | Biznes
Maja Włoszczowska: najbardziej brakuje mi sportowej rutyny [WYWIAD]
Maja Włoszczowska w obszernej rozmowie opowiedziała o swoim życiu zawodowym po zakończeniu sportowej kariery. Polska mistrzyni w kolarstwie górskim zdradziła także, co daje jej energię do tworzenia nowych projektów w wielu miejscach. – Po zakończeniu kariery prowadzę nieregularny tryb życia. Wystąpienia publiczne, praca w MKOI i zasiadanie w komisji zawodniczej…![Maja Włoszczowska: najbardziej brakuje mi sportowej rutyny [WYWIAD]](https://www.sportmarketing.pl/content/uploads/2024/06/2170x1330-spm-2-1024x628.jpg)
![Katarzyna Zygmunt: pionierzy zawsze mają pod górkę [WYWIAD]](https://www.sportmarketing.pl/content/uploads/2024/05/kz_2170x1330-spm-1-768x471.jpg)
![Katarzyna Ziobro: idziemy za sobą w ogień [WYWIAD]](https://www.sportmarketing.pl/content/uploads/2024/04/kz_2170x1330-spm-768x471.jpg)

![Monika Listkiewicz: rośnie rola kobiet w polskim sporcie [WYWIAD]](https://www.sportmarketing.pl/content/uploads/2024/03/listk_2170x1330-spm-768x471.jpg)