02.05.2025 07:01

Finaliści Pucharu Polski zagrają o miliony!

2 maja, tak jak zwykle w ostatnich latach, kibice piłkarscy w Polsce będą mogli śledzić finał Pucharu Polski. Tym razem naprzeciw siebie staną Pogoń Szczecin i Legia Warszawa. Obie drużyny mają sobie coś do udowodnienia, a dodatkową motywacją będzie dla nich wysokość nagród finansowych.

2016.10.08 Warszawa 
Pilka Nozna Reprezentacja kwalifikacje mistrzostw swiata Rosja 2018
Polska - Dania
N/z PGE Narodowy stadion logo, napis, neon
Foto Rafal Rusek / PressFocus

2016.10.08 Warszawa 
Football Representation qualifications 
World Championship Russia 2018
Poland - Denmark
PGE Narodowy stadion logo, napis, neon
Credit: Rafal Rusek / PressFocus
Autor zdjęcia: PressFocus

Pogoń rok temu przegrała w kuriozalnych okolicznościach z Wisłą Kraków w finale Pucharu Polski i teraz chce zmazać plamę. Z kolei Wojskowi z Łazienkowskiej mają za sobą efektowną przygodę w Lidze Konferencji, zwieńczoną sensacyjnym zwycięstwem na Stamford Bridge. Tyle że w rozgrywkach ligowych warszawianie zbyt często się potykali. To sprawia, że aby w kolejnym sezonie grać w europejskich pucharach, muszą pokonać Pogoń.

Gra o wielkie pieniądze

Zdobywca Pucharu Polski dostanie pięć milionów złotych. Finalista zaś zgarnie milion złotych. Triumf w finale tych rozgrywek oznacza udział w eliminacjach Ligi Europy od 1. rundy i dodatkowe gratyfikacje finansowe. Warto nadmienić, że Legia i Jagiellonia, dwaj arcydzielni pucharowicze, godnie reprezentujący Polskę w Europie, dotarli do ćwierćfinału Ligi Konferencji, co pozwoliło każdemu z tych klubów zarobić ponad 10 milionów euro. 

Podajemy w szczegółach, co przysługiwało drużynom uczestniczącym w kończącej się edycji krajowego pucharu:

– zdobywca Pucharu Polski: 5 milionów złotych netto
– finalista: 1 mln zł netto
– półfinaliści: 380 tysięcy zł netto
– ćwierćfinaliści: 190 tys. zł netto
– przegrani w 1/8 finału: 90 tys. zł netto
– przegrani w 1/16 finału: 45 tys. zł netto
– przegrani w 1. rundzie: 15 tys. zł netto

Udostępnij
Bartłomiej Najtkowski

Bartłomiej Najtkowski