Blog 22 grudnia 2016

Sportowiec a media społecznościowe cz. II

Czy w obecnych czasach sportowiec może jeszcze „funkcjonować” bez mediów społecznościowych?

Na koniec poprzedniego wpisu zadałem pytanie: „Czy w obecnych czasach sportowiec może jeszcze „funkcjonować” bez mediów społecznościowych?”. W pierwszej chwili na tak zadanie pytanie większość osób, z którymi rozmawiałem na ten temat odpowiedziała TAK, przecież nie dajmy się zwariować, Internet a zwłaszcza social media to nie wszystko. Jednak już po dłuższym zastanowieniu i wymienieniu spostrzeżeń pojawiały się wątpliwości. Dlaczego?

Wymaga tego branża

Sportowiec to obecnie jeden z najlepszych jak nie najlepszy nośnik reklamy dla marek, dzięki któremu firmy mogą w prosty sposób trafiać do milionów odbiorców zwiększając przy tym swoją rozpoznawalność. Dlatego też obecnie przy podpisywaniu kontraktów, poza standardowymi zobowiązaniami, firmy coraz częściej obligują sportowca do umieszczania informacji na temat produktów/usług danej marki we własnych mediach społecznościowych. Obecnie najlepsi sportowcy na świecie niejednokrotnie zarabiają więcej na kontraktach reklamowych niż sportowych, co tak naprawdę nie dziwi biorąc pod uwagę ich popularność i możliwość wpłynięcia na decyzję zakupową ich fanów. Konsument w trakcie nabywania produktów podatny jest na bodźcie z każdej strony, dlatego niejednokrotnie to właśnie idol/sportowiec ma decydujący wpływ na ostateczny zakup. Przykład, nastolatek potrzebuje nowych butów piłkarskich, w tym celu wraz ze swoim ojcem udaje się do sklepu. Idolem nastolatka jest CR7. W sklepie okazuje się że jest świetna promocja na buty znanej firmy xyz, których zakup oczywiście sugeruje ojciec. Jednak w ostatnim czasie CR7 wrzucił na swojego FB selfie ze swoimi nowymi korkami, a nastolatek wybierając się do sklepu, przeglądał jego profil i zalajkował ten post. Które buty ostatecznie wybierze młody piłkarz? Oczywiście te swojego idola.

Lista 10 najlepiej zarabiających sportowców 2016 według Forbesa (kontrakty sportowe i nagrody, kontrakty reklamowe, ilość fanów na Facebooku)
Cristiano Ronaldo (piłka nożna) – 56 mln $/ 32mln $/ 117mln fanów
Lionel Messi (piłka nożna) – 53,4 mln $ / 28 mln $ / 87 mln FB
LeBron James (koszykówka) – 23,2 mln $/ 54 mln $ / 23 mln FB
Roger Federer (tenis) – 7,8 mln $ / 60 mln $ / 14 mln FB
Kevin Durant (koszykówka) – 20,2 mln $ / 36 mln $ / 10 mln FB
Novac Djokovic (tenis) – 21,8 mln $ / 34 mln $ / 7 mln FB
Cam Newton (futbol amerykański) – 41,1 mln $ / 12 mln $ / 2 mln FB
Phil Mickelson (golf) – 2,9 mln $ / 50 mln $ / facebook brak
Jordan Spieth (golf) – 20,8 mln $ / 32 mln $ / 400 tys. FB
Kobe Bryant (koszykówka, w 2016 roku skończył karierę) – 25 mln $ / 25 mln $ / 21 mln FB

„Wymagają” tego fani

Podczas trwania wydarzeń sportowych zwiększa się jednocześnie ruch w sieci, a zwłaszcza w mediach społecznościowych. Ludzie komentują aktualne wydarzenia na stadionie, publikując posty z tym związane, jak również bardzo często szukają profili danych sportowców na Facebooku, Instagramie czy też Twitterze abym podzielić się z nimi danymi emocjami. Swego czasu popularną praktyką stało się wykorzystywanie „chwili” sukcesu i tworzenie nieoficjalnych profili sportowców przez przypadkowe osoby. O ile dany sportowiec posiadał już swój fanpage, to takie profile ginęły w wyszukiwarkach, jeśli jednak go nie miał, to często taki „twór” powodował problemy lub niejasności, a fani byli najzwyczajniej wprowadzani w błąd. Zdarza się również że nieoficjalny profil jest dobrze prowadzony i rośnie w siłę tak, że sam sportowiec jest zainteresowany przejęciem go i przekształcenia w profil oficjalny. Tak było między innymi w przypadku piłkarza ręcznego Michała Jureckiego, który przed Igrzyskami w Rio, po czterech latach przejął „własny” fanpage od swojej fanki.

Podobna sytuacja ma się z kapitanem reprezentacji Polski w siatkówce Michałem Kubiakiem, którego profil założyły fanki i w formie nieoficjalnej funkcjonuje już od kilku lat, jednak od jakiegoś czasu jest „kontrolowany” przez osoby z otoczenia Michała. 

Łatwiej o sponsorów

Sportowcy w początkowej fazie kariery, zwłaszcza w sportach cieszących się mniejszą medialnością często narzekają na brak profesjonalnego sprzętu jak i środków finansowych, dlatego też na własną rękę poszukują sponsorów aby móc spokojnie trenować oraz realizować swoje sportowe pasje i marzenia. Sportowiec który prowadzi swoje profile społecznościowe i ma wśród nich sporą grupę osób obserwujących jest bardziej atrakcyjny dla potencjalnego sponsora niż osoba która ich nie posiada. Nie jest to oczywiście gwarancją otrzymania od razu wsparcia finansowego, ale często jest szansą na zdobycie sprzętu do trenowania, odżywek lub innych benefitów w zamian za promowanie produktów danej firmy. Ważne jest jednak sportowiec znał granice tego typu współpracy, tak aby jego fanpage nie stał się w pewnym momencie tablicą reklamową, a on sam osobą mało wiarygodną. Zbyt duża liczba „małych” sponsorów może być równocześnie problemem w pozyskaniu jakiegoś poważniejszego. Kwestia umiejętnego product placementu na fanpagach tak aby nie był on zbyt agresywny to temat na zupełnie osobny wpis.

Dodatkowa promocja dla klubu

Przy realizacji działań marketingowych klubu sportowego, każdy dodatkowy kanał przez który kibic może dowiedzieć o danym wydarzeniu czy też akcji jest niezwykle ważna. Dlatego utożsamianie się sportowca z działaniami klubu jest równocześnie istotne dla samego wizerunku sportowca, ponieważ klub oraz kibice otrzymują jasny sygnał że dany zawodnik również poza boiskiem interesuje się klubem. Następstwem tego może być większy szacunek wśród kibiców, a w przyszłości może nawet spowodować lepsze warunki kontraktu w klubie.

Zdarza się jednak że sam klub prosi ,a wręcz wymaga od zawodnika usunięcie swojego profilu w mediach społecznościowych z uwagi na nieumiejętne korzystanie z niego. Przykładem niech będzie Wojciech Szczęsny który w 2012 roku po serii niezbyt dyplomatycznych postów, a następnie nacisków swojego klubu (Arsenal) zawiesił konto na Twitterze na bardzo długi czas.