Aktualności 20 lutego 2022

Kontrowersje wokół kortów Legii. Miasto domaga się wyjaśnień

autor: Mateusz Mazur

Okazuje się, że kłopoty Legii Warszawa i Dariusza Mioduskiego nie ograniczają się tylko do sekcji piłki nożnej. Sporo kontrowersji pojawiło się również wokół sekcji tenisa oraz kortów Legii przy ulicy Myśliwieckiej. Kompleks, który w 2021 roku został wydzierżawiony od miasta przez spółkę Legia Tenis został bowiem przeniesiony we władanie innego podmiotu. 

W ostatnich latach kompleks tenisowy, który znajdował się w bezpośrednim sąsiedztwie stadionu Legii Warszawa był zarządzany przez różne podmioty i formalnie nie miał zbyt wiele wspólnego z samym klubem. W 2021 roku, po półtorarocznych negocjacjach Legii udało się podpisać z miastem Warszawa umowę dotyczącą dzierżawy obiektów przy ulicy Myśliwieckiej. Na chwilę obecną korty Legii nie znajdują się jednak we władaniu klubu czy spółki Legia Tenis, a przedsiębiorstwa WAWA Group, w którym 100% udziałów posiada prezes warszawskiego klubu Dariusz Mioduski.

Miasto reaguje i domaga się wyjaśnień

Od strony praktycznej zmienia to niewiele, jednak aspekt formalny ma w tym przypadku spore znaczenie. Z informacji przekazanych przez rzecznik prasową miasta Warszawy – Monikę Beuth-Lutyk wynika bowiem, że sam Dariusz Mioduski miałby niewielkie szanse na otrzymanie w dzierżawę kortów Legii. – Miasto niezwykle rzadko wyraża zgodę na zawarcie umowy długoletniej dzierżawy. Ma to miejsce wyłącznie jeżeli partner jest sprawdzony i wiarygodny, tak jak w tym przypadku, gdy mowa o warszawskim klubie sportowym ze 100 letnią historią – napisała na Twitterze Beuth-Lutyk.

Przypomnijmy, że końcem kwietnia 2021 roku spółka Legia Tenis wydzierżawiła od miasta kompleks tenisowy na okres najbliższych trzydziestu lat i zobowiązała się do uiszczania czynszu w wysokości około miliona złotych rocznie. Spółka Legia Tenis została jednak w ostatnim czasie przeniesiona do innego podmiotu, o czym otwarcie mówi w wydanym przez siebie oświadczeniu Dariusz Mioduski, który jest jedynym akcjonariuszem wspomnianego podmiotu. W ten oto sposób korty Legii od strony formalnej znalazły się we władaniu Dariusza Mioduskiego, a nie samego klubu.

– Domagamy się od Legii wyjaśnień, przywrócenia porządku prawnego oraz faktycznego, w oparciu o który w najlepszej wierze zawarta została umowa dzierżawy kortów przy ul. Myśliwieckiej – apeluje na Twitterze rzecznik prasowa miasta Warszawy.

Dariusz Mioduski wydaje oświadczenie

Prezes Legii nie pozostał bierny wobec medialnych spekulacji i w niedzielę 20 lutego wystosował oświadczenie, w którym odniósł się do całej sprawy. Prezes Legii przypomniał przyczyny, dla których Legia zdecydowała się zawrzeć z miastem umowę dotyczącą dzierżawy kortów. – Jakość i wizerunek tego pięknego miejsca stale się pogarszały. Każdy mógł zobaczyć postępujące zniszczenia i niszczejące budynki. Z każdym kolejnym rokiem malała liczba osób korzystających z kompleksu. Wszystko to negatywnie wpływało na wizerunek Miasta, a pośrednio także Legii – tłumaczy Mioduski.

– Każdy ko zna specyfikę zarządzania takim kompleksem wie, że przy bardzo wysokich kosztach stałych i niskich początkowych przychodach osiągnięcie dodatnich wyników finansowych wymaga czasu i organicznej pracy. Szczególnie w sytuacji, gdy duża część działalności kortów ma wymiar społeczny i edukacyjny. Pomimo intensywnie realizowanych planów i wdrażanych działań cały czas jest to działalność deficytowa. Aby jednocześnie wdrażać ambitny pogram zarządzania kompleksem i równolegle realizować wielomilionowe inwestycje wymagane jest pozyskanie partnerów oraz zewnętrznego finansowania. Był to jedyny powód formalnego przeniesienia Legia Tenis do innego podmiotu, w którym tak samo jak w Legii Warszawa SA, jestem właścicielem 100 proc. akcji. W dyskusji publicznej zostało to celowo mylnie zinterpretowane jako sprzedaż do zewnętrznego podmiotu – dodaje prezes Legii.

Całe oświadczenie przeczytać można tutaj. 

Dariusz Mioduski zapewnia więc, że po wydzierżawieniu kortów przez klub, spółka Legia Tenis nie została sprzedana za 5 tysięcy złotych w ręce zewnętrznego podmiotu, a jedynie w ręce podmiotu, którego właścicielem 100% akcji jest Mioduski. Cały proceder już w ubiegłym roku spotkał się z negatywną oceną środowiska, a kilka tygodni, gdy sprawą zainteresowały się media, prezes Legii zmuszony był zareagować.