22.12.2025 08:30

Liga włoska w Australii. Precedens, który wywołał burzę

Nowy rok przyniesie kolejną rewolucję w piłce nożnej. Wszystko wskazuje na to, że Włochów nie powstrzyma już nic, a lutowy mecz Serie A pomiędzy Milanem a Como zostanie rozegrany w Australii – w Perth. Przy całej sprawie zdążyło narosnąć mnóstwo kontrowersji, a do finału wciąż półtora miesiąca.

Udostępnij
Liga włoska w Australii. Precedens, który wywołał burzę
Autor zdjęcia: OpenAI

Tego jeszcze nie było

O tym, że liga włoska może zostać „wywieziona” poza Półwysep Apeniński, a nawet Europę, mówiło się od kilku miesięcy. Sprawie sprzyjał fakt, że w porze zaplanowanych małych derbów Lombardii niedostępne było San Siro. A to z uwagi na fakt zimowych igrzysk olimpijskich, które akurat w weekend 6-8 lutego, a więc wtedy, kiedy miałoby się odbyć spotkanie piłkarskie, będą hucznie otwierane wykorzystując również największy włoski stadion.

Pomysłów, by uniknąć problemu, było kilka. Kilka tygodni wcześniej, w styczniu, rozegrany zostanie mecz Como – Milan. Można byłoby zatem zamienić gospodarzy i nie wchodzić w paradę igrzyskom. W grę wchodził także oczywiście inny, neutralny obiekt we Włoszech, jak również przeniesienie meczu o tydzień lub dwa.

Lega Serie A jednak, według mediów podsycana mocno czołowymi postaciami zarządu Milanu – prezesem Paolo Scaronim i dyrektorem generalnym Giorgio Furlanim – wyczuła jednak szansę na biznes. I to taki, którego jeszcze nie było. Postanowiono wykorzystać szansę i wywieźć ligę włoską daleko. A konkretniej – o ponad 13 tysięcy kilometrów. Do Australii. Do Perth.

Piłkarze przeciw lidze i klubowi

Kiedy na początku października po raz pierwszy pojawiła się decyzja w tej sprawie, w język postanowił nie gryźć się Adrien Rabiot. Jedna z gwiazd Milanu jawnie skrytykowała pomysł także i swojego pracodawcy. – Totalne szaleństwo. Wszystkie te finansowe porozumienia są ponad nami. Ale to szaleństwo przemierzyć tak wiele kilometrów do Australii, żeby zagrały ze sobą dwie włoskie drużyny. Musimy się dostosować. Jak zawsze. Dużo się mówi o terminarzach i zdrowiu zawodników, ale to wszystko wydaje się prawdziwym absurdem – wypalił Francuz dla „Le Figaro”.

Z asystą pospieszył mu rodak, a zarazem kapitan Rossonerich, Mike Maignan. Na konferencji prasowej podczas zgrupowania francuskiej kadry powiedział: – Całkowicie zgadzam się z Adrienem. Nie rozumiem, dlaczego mamy zagrać za granicą. Dziś zapomina się o wielu rzeczach, a myśli o finansach. To mecz ligi włoskiej, dlaczego miałby zostać rozegrany w innym kraju? Poza tym to nasz mecz domowy, więc stracilibyśmy spotkanie u siebie. Mamy ambitne cele, nie wolno pozostawić niczego przypadkowi.

https://twitter.com/MilanEye/status/1977454718923530498

Już nieco później w podobnym tonie wypowiedział się również trener Milanu, Massimiliano Allegri, choć w sposób bardziej dyplomatyczny niż jego piłkarze. – Jeśli trzeba to polecimy do Australii, ale lepiej byłoby zagrać we Włoszech. Najważniejsze, żeby podjąć decyzję szybko – podkreślił.

Na takie ataki ze strony zawodników postanowił odpowiedzieć Luigi De Siervo, dyrektor generalny Lega Serie A. – Rabiot zapomina, tak jak wszyscy piłkarze zarabiający miliony euro, że są opłacani za dostarczanie pewnej aktywności jaką jest gra w piłkę nożną. Powinien szanować pieniądze, które zarabia i lepiej wsłuchiwać się w potrzeby swojego pracodawcy, którym jest Milan. Klub zaakceptował taki pomysł i naciskał na to, żeby grać za granicą – powiedział Włoch.

Potwierdzenie z zaskoczenia

Po październikowej burzy zrobiło się na kilka tygodni nieco spokojniej. Wręcz wydawało się, że szanse na rozegraniu meczu ligi włoskiej w Australii spadają z każdą chwilą. Chociaż swoje pozwolenie zdążyła wydać UEFA to zaznaczyła, że nie jest z tego powodu szczęśliwa i „nie należy tego traktować jako precedens”. Dodatkowo upadła idea meczu La Liga pomiędzy Villarrealem a Barceloną w Stanach Zjednoczonych, w Miami. Taki sam los wróżono pomysłowi narodzonemu w Italii.

Swoje dokładali kibice. Zarówno fani Milanu, jak i Como, protestowali podkreślając, że ligowy mecz w Australii stanowi już przesadę. Na przestrzeni lat zaakceptowano letnie tournée zespołów po innych kontynentach czy rozgrywanie spotkań o krajowe Superpuchary w Arabii Saudyjskiej lub innych krajach Azji. Teraz jednak miejscowi kibice poczuli, że posunięto się o krok za daleko.

Cała odpowiedzialność spadła na federację azjatycką, pod którą podlega Australia, oraz pod sam krajowy związek odległego kraju. Kością niezgody pozostawała kwestia sędziów. Włosi chcieli zabrać na drugi koniec świata nie tylko swoje kluby, ale i zespół arbitrów. Australijczycy upierali się, że skoro mają ugościć mecz Serie A to pod warunkiem, że poprowadzą go miejscowi rozjemcy.

I kiedy wydawało się, że lada chwila Lega Serie A z poczuciem zawstydzenia oraz rozczarowania ogłosi, że z wyjazdu do Perth nici, nagle wszystko się odmieniło. Przed meczem Napoli – Milan w Superpucharze Włoch w Rijadzie 18 grudnia prezes ligi, Ezio Simonelli, ogłosił: – Milan zagra z Como 8 lutego w Perth, tak jak planowaliśmy.

– Rozmawiałem z szefem FIFA, Infantino, mieliśmy serdeczne spotkanie. Nasze wątpliwości dotyczyły sędziów, którzy muszą być zagraniczni, ale Collina [międzynarodowy szef sędziów, Włoch – red.] dał nam gwarancję dotyczącą azjatyckich arbitrów. Mają jakościowych rozjemców, którzy poradzą sobie z tym meczem. To było dla nas najtrudniejsze do zaakceptowania, ale to zaakceptujemy – dodał.

https://twitter.com/ESPNAusNZ/status/2002160841378996227

Serie A na drugim końcu świata

Tym samym wygląda na to, że nie ma już odwrotu. Drużyny Milanu i Como na początku lutego będą musiały odbyć kilkunastogodzinną podróż samolotem, zwalczyć jet lagi i rozegrać na drugim końcu świata mecz, który wpłynie na tabelę Serie A 2025/2026. A dlaczego spośród wszystkich lokalizacji wybrano akurat Perth?

To właśnie w tym mieście znajdującym się na zachodzie Australii znajduje się liczna włoska diaspora, która sięga nawet 100 tysięcy osób. Poza dwoma gigantycznym miastami, Sydney i Melbourne, gdzie Włochów znalazłoby się jeszcze więcej, to czołowe miejsce na kontynencie, gdzie można znaleźć włoskie wątki.

Naturalnie wszystko jest obudowane także historiami o popularyzowaniu ligi włoskiej i przedstawiania tego produktu za granicą jako jednej z najpiękniejszych rzeczy oferowanej przez Italię. Na razie nie wiadomo jeszcze, jak Milan i Como postąpią chociażby względem karnetowiczów, którzy przecież nagle nie rzucą wszystkiego i nie polecą za swoje pieniądze w siną dal, aby śledzić ukochaną drużynę.

Dla Rossonerich będzie to trzecia z rzędu, rokroczna wizyta w Perth. W maju 2024 na zakończenie sezonu mediolańczycy rozegrali tam sparing z Romą, ubiegłego lata zmierzyli się w meczu towarzyskim z lokalnym zespołem, teraz natomiast mają powalczyć o ligowe punkty.

Wszystko wskazuje na to, że piłka nożna po raz kolejny doświadczy znaczącego precedensu, który w przyszłości może spowodować, że inne największe kluby również chętnie ruszą w świat, by się promować i pozyskiwać pieniądze. I o ile walory ekonomiczne czy marketingowe mogą być nawet niepodważalne, o tyle otwarte pozostaje pytanie, czy te wszystkie innowacje wciąż pozostają zdrowe.

Udostępnij
Marcin Długosz

Marcin Długosz