14.11.2025 15:01

Ligue 1 jako innowator na rynku praw do transmitowania meczów? Plusy i minusy rewolucji

Ligue 1 jako pierwsza z tzw. „wielkiej piątki” europejskich lig przyjęła model sprzedaży praw telewizyjnych bezpośrednio do konsumentów. Temat analizuje LTT Sports.

Woman head referee Stephanie FRAPPART during the french Ligue 1 Uber Eats - MD 23 - football match between OGC Nice and AC Ajaccio at Allianz Riviera stadium on February 10, 2023 in Nice (France).
2023.02.10 NICE
Pilka nozna liga francuska
OGC Nice - AC Ajaccio
Foto ADIL BENAYACHE/SIPA/PressFocus

!!! POLAND ONLY !!!
Autor zdjęcia: PressFocus

Francuska liga (LFP) stworzyła własną platformę streamingową Ligue 1+, by transmitować mecze bezpośrednio do kibiców. Model ten to duży przełom, bo oznacza, że LFP zrezygnowała z tradycyjnego sposobu sprzedaży praw telewizyjnych dużym nadawcom. Na platformie są transmisje ośmiu z dziewięciu meczów Ligue 1 w każdy weekend. Jeden mecz pozostaje na antenie beIN Sports. W pierwszym miesiącu po starcie Ligue 1+ osiągnięto ponad 1 mln subskrybentów, co jest bardzo dobrym wynikiem.

Autorzy artykułu „Is the future of football broadcasting direct-to-consumer – or just a french exception?” w rozmowie z francuskim dziennikarzem Danielem Riolo zastanawiali się, czy Francja wyznaczy trendy w europejskiej piłce.

Nie sądzę, żeby to był model dla innych. Szczerze mówiąc, Francuzi nie mieli wyboru. Na początku była obietnica Mediapro, wszystko było ustalone: ​​harmonogram, kwoty… ale wszystko się zawaliło. Potem myśleli, że Katar ich uratuje – to też się nie udało. Ostatecznie nic nie zostało, więc niektórzy prezesi klubów powiedzieli: „Spróbujmy kanału ligowego”. Ale nawet wtedy wielu w to nie wierzyło. Do ostatniej chwili próbowali negocjować z Canal+, z Amazonem, z kimkolwiek, bo nie widzieli, jak ten kanał miałby zarabiać. W końcu zostali do tego zmuszeni – mówił ekspert w rozmowie z LTT Sports.

Liga zdominowana przez jedną drużyną – to zniechęca nadawców?

Daniel Riolo zwracał uwagę także na inną kwestię:

Trudność polega na tym, jak sprawić, by produkt był wartościowy. To twój produkt, ale to ta sama stara historia: jedna drużyna miażdży ligę; wszyscy znają mistrzów, zanim się zacznie. Jak przekonać nadawcę, żeby zainwestował w coś takiego? To trudne. Dlatego mówię, że to nie może być wzór dla innych. Gdzie indziej zrozumieli, że tradycyjny model pozostaje jedynym, który przynosi klubom realne pieniądze. Tak, w Hiszpanii czy Włoszech prawa mogą spaść do 700 milionów euro, ale oni i tak biorą te 700 milionów euro. To i tak lepsze niż uruchomienie kanału z całym ryzykiem i niepewnością. Nikt nigdy tak naprawdę nie podjął takiego ryzyka.

Mniejsze pieniądze

Nie wszystko napawa optymizmem. Chociaż liczba subskrybentów jest obiecująca, część z nich korzysta z miesięcznych subskrypcji, co oznacza ryzyko odpływu. Dochody klubów mogą być mniejsze niż w poprzednich cyklach praw telewizyjnych, co może wpłynąć na ich budżety.

LTT Sports zaznacza, że do tej pory Ligue 1 chwaliła się milionem abonentów, ale jeśli dobrze to przeliczyć, okaże się, że uda się wygenerować 200 milionów euro rocznie, czyli około pięć razy mniej niż kwota z tytułu umowy z Mediapro, która już nie obowiązuje ze względu na pewne zawirowania na rynku medialnym i problemy tej firmy. LTT Sports podkreśla, że uznaje miliard euro rocznie za próg definiujący „wielką ligę”. W nowym modelu, aby tak się stało we Francji, szacuje się, że potrzeba pięciu milionów potencjalnych abonentów Ligue 1+.



Udostępnij
Redakcja Sport Marketing

Redakcja Sport Marketing