06.11.2025 14:46

Lech Poznań pokazał szatnię Rayo Vallecano. Hiszpanie są oburzeni

Rayo Vallecano, które w trzeciej kolejce Ligi Konferencji podejmie Lecha Poznań na Estadio de Vallecas, to specyficzny klub, ponieważ przypomina relikt innej epoki. Nie podąża za trendami i nie idzie z duchem czasu. Dzięki materiałowi Lecha Poznań kibice na całym świecie dowiedzieli się, jak wygląda szatnia gości na Vallecas.

Lech Poznań pokazał szatnię Rayo Vallecano. Hiszpanie są oburzeni
Autor zdjęcia: Lech Poznań

Estadio de Vallecas to kameralny, 15-tysięczny obiekt w robotniczej dzielnicy Madrytu, który jest uznawany za jej serce. To miejsce integracji lokalnej społeczności, która na co dzień żyje wynikami Rayo i chętnie przychodzi na mecze drużyny Inigo Pereza. Sęk w tym, że mamy do czynienia z przestarzałym stadionem, powstałym w latach 70, który wymaga modernizacji. Jednak nie zanosi się na to, by do niej doszło w najbliższym czasie, a stadion z roku na rok jest w coraz gorszym stanie.

Lech odsłania kulisy

Słynny już blok za jedną z bramek, z którego część fanów może śledzić spotkania Rayo, to jedno, ale na Estadio de Vallecas już wiele razy mówiło się o problemach z bezpieczeństwem. Bywało kilkakrotnie, że kibice… wypadali przez barierki. Okazuje się, że również szatnia gości na tym obiekcie pozostawia wiele do życzenia.

Poniższe nagranie umożliwia nam zobaczenie niewielkiego pomieszczenia, które przypomina szatnię drużyny z niższej ligi, i to sprzed kilku dekad. Nie ma tam warunków, które wydają się naturalne na tym poziomie, tym bardziej w europejskich pucharach.

Brak światła

Szczytem absurdu jest to, że sztab szkoleniowy nie może zająć się analizą w dobrych warunkach, ponieważ w niewielkim pomieszczeniu dla trenerów… nie działa oświetlenie. Wydaje się, że takie standardy w przypadku Rayo, którego prezes Raul Martin Presa jest najbardziej znienawidzonym przez kibiców sternikiem klubu w LaLiga, nie stanowią zaskoczenia na Półwyspie Iberyjskim. Ale jednak tamtejsi dziennikarze podchwycili to, co opublikował Lech i nie szczędzą madrytczykom gorzkich słów.

Ten materiał wideo zyskał rozgłos w hiszpańskich mediach.

Jednak niektórzy biorą w obronę Rayo, skromny klub, utożsamiający się z robotniczą dzielnicą, który nigdy nie kojarzył się z bogactwem i luksusem.

Obraz przyciąga uwagę, ale ma na celu zakpienie z pokory Rayo” – stwierdził Manu Carreno z „El Larguero”.

Wiele zaniedbań

Chociaż Rayo nigdy nie było kojarzone z arogancją, przynależnością do elity, nie jest tajemnicą, że klub kojarzony często z osobami gorzej sytuowanymi w hierarchii społecznej, w kwestiach organizacyjnych i finansowych często nie staje na wysokości zadania.

To jedyny klub w LaLiga, który nie prowadzi sprzedaży internetowej, a gdy do dzielnicy Vallecas trafili Radamel Falcao czy James Rodriguez, był problem z wykorzystaniem tego boomu, bo marketing nie jest mocną stroną klubu z przedmieść stolicy Hiszpanii. Władzom Rayo zarzuca się, że nie przyjmują do wiadomości konstruktywnej krytyki.

Udostępnij
Redakcja Sport Marketing

Redakcja Sport Marketing