Czy rodzinne dynastie piłkarskie są przyszłością futbolu?
Kilka tygodni temu w Huddersfield, na boisku prawdopodobnie bardziej znanym z rugby league niż piłki nożnej, miał miejsce niesamowity debiut.
24 września, w meczu Pucharu Ligi z Huddersfield, menedżer Manchesteru City, Pep Guardiola, zdecydował się dać pierwsze szanse w seniorach dwóm absolwentom akademii, Jadenowi i Reiganowi.
Co ciekawe, nie było to niczym niezwykłym – Puchar Ligi Angielskiej od dawna jest platformą do pokazania się dla obiecujących młodych piłkarzy debiutujących w wielkich angielskich drużynach. To wydarzenie było jednak szczególnie godne uwagi, ponieważ obaj panowie są braćmi. I jeszcze jeden szczególnie istotny aspekt ich nazwiska – Heskey! Obaj są synami byłego znakomitego napastnika.
Średnia dla graczy drugiej (a w niektórych przypadkach nawet trzeciej) generacji we wszystkich pięciu czołowych ligach wyniosła prawie 17%, co oznacza, że średnio w 23-osobowej kadrze znajdowało się czterech zawodników w tej kategorii.
Imponująca Francja
Jednak patrząc na poszczególne przypadki, najwyższy odsetek odnotowano we Francji, gdzie ponad jedna czwarta drużyny miała w rodzinie byłych zawodników, z których niektórzy grali na najwyższym poziomie przez pokolenia, jak w przypadku braci Hernandez czy Khephrena Thurama.
Wyjątkowy przypadek we Włoszech
Oczywistym wnioskiem jest to, że to zdecydowanie nie jest nowe zjawisko, ponieważ wszystkie ligi mają podobną rodzinną tradycję, która w większości przypadków sięga lat 50. XX wieku, podczas gdy w przypadku angielskiej ekstraklasy sprzed 1992 roku, najlepszy duet ojciec-syn rozpoczął się w latach 30. XX wieku.
Uwydatniło to jednak również absolutnie niesamowitą historię rodziny Maldini. Przez ponad sześć dekad, nieprzerwanie produkującej gwiazdy Serie A i reprezentacji Włoch, przez trzy pokolenia, od lat 50. do dziś.