Absurdalnie wysokie ceny biletów na mecze siatkarskich mistrzostw świata
Jesteśmy w początkowej fazie mistrzostw świata siatkarzy na Filipinach. Ten azjatycki kraj jest zakochany w siatkówce, jednak horrendalne wręcz ceny biletów sprawiają, że hale bynajmniej nie pękają w szwach, a frekwencja pozostawia wiele do życzenia.
Polacy zainaugurowali te zmagania wygraną 3:0 z Rumunią. To zwycięstwo biało-czerwonych obserwowało… 1800 kibiców w hali. Nasi siatkarze uważają, że organizatorzy pokpili sprawę, maksymalnie windując ceny wejściówek. Choć Araneta Coliseum, gdzie swoje mecze na tej imprezie rozgrywają polscy siatkarze w I fazie rywalizacji, jest ultranowoczesnym obiektem i może pomieścić 16 tysięcy widzów, na starcie turnieju było naprawdę niewiele osób.
Szacuje się, że na meczu Polska-Rumunia było ponad 100 kibiców z Polski. Pozostali to fani z Azji. Łącznie było ich jednak, jak już zaznaczyliśmy, zaledwie 1800 na trybunach. Trzeba zwrócić uwagę na to, że Filipiny w porównaniu do krajów europejskich, w tym Polski, są ubogim krajem. Choć ceny na wszystkie mecze grupowe oscylują w granicach od 500 do 8800 pesos, czyli od 32 do 560 zł, dla miejscowych kibiców jest to ogromny wydatek. Średnie wynagrodzenie na Filipinach wg danych z 2023 to około 18 tysięcy pesos, 316 dolarów, czyli 1100 zł.
Polska i Filipiny – różne realia finansowe
Najtańsze bilety można kupić na trybunę stojącą, na której co ciekawe też można siedzieć, tyle że blisko dachu. W sektorze z nieco lepszą widocznością bilet kosztuje 1100 pesos, a zatem 70 zł. Średnie wynagrodzenie w 2023 roku w Polsce to 7155 zł, czyli jest siedmiokrotnie większe niż na Filipinach. Zachowując proporcje, w naszym kraju bilety kosztowałyby w analogicznej sytuacji 220-770 złotych na każdy dzień MŚ, w których nie gra Polska. Wydaje się, że gdyby tak było, zainteresowanie imprezą mogłoby być równie rozczarowujące.
Refleksja organizatorów?
Biorąc pod uwagę, że frekwencja nie jest najlepsza, organizatorzy planują pójść na rękę miejscowym kibicom i obniżyć ceny biletów, by ich zakup już nie wiązał się z tak ogromnymi wydatkami.
Ta 30-procentowa obniżka może poprawić sytuację na trybunach.