W Korei Północnej nie można oglądać meczów Tottenhamu
Na Półwyspie Koreańskim od od dekad jest niespokojnie. Władze Korei Północnej radykalizują się coraz bardziej. Biorąc pod uwagę, że teraz tamtejsza dyktatura zakazała transmitowania meczów Tottenhamu, wypada stwierdzić, że posunęła się do kolejnego absurdu.
Tottenham nie mógł zaliczyć ostatnich tygodni do udanych. Przed ligowym meczem z Manchesterem United w Londynie odbyły się największe protesty kibiców w okresie rządów Dany’ego Levy’ego. Właściciel Kogutów wyraźnie podpadł kibicom. Być może nastroje poprawią się po zwycięstwie londyńczyków nad ekipą United. 1:0, choć rywale mieli dogodne szanse, by zdobyć bramkę, z pewnością dało poczucie ulgi wierchuszce Spurs.
Powód zakazu?
„Daily Mail” podaje, że dyktator KRLD Kim Dzong Una, nie może pogodzić się z obecnością w Tottenhamie gracza z Korei Południowej Son Heung-mina. 32-latek jest gwiazdą Spurs, a ostatnio podczas spotkania z królem Karolem nie ukrywał, że zespół musi ciężko pracować, by wyjść z kryzysu. W Korei Północnej wprowadzono zakaz relacjonowania wydarzeń sportowych z udziałem reprezentantów sąsiedniego państwa.
To nie jest sytuacja bez precedensu w odniesieniu do Premier League, ponieważ swego czasu zakaz objął mecze Wolverhampton i Brentford, gdzie występują Hwang Hee-Chan i Kim Ji-soo. W tym sezonie Son ma dziesięć goli i osiem asyst na koncie. Jest zawodnikiem Spurs od dekady. Jego kontrakt wygasa za 1,5 roku.