Piłka nożna bez polityki? Mundial pełen gestów



Irańczycy wiele ryzykowali
Piłkarze reprezentacji Iranu nie zaśpiewali hymnu, a kibice perskiej reprezentacji na trybunach chętnie eksponowali plakaty z napisem “Freedom for woman” i tego typu podobne hasła. Mimo że wszyscy byli pod bacznym okiem Strażników Gwardii Rewolucji. Można to niejako przełożyć na naszą Służbę Bezpieczeństwa z minionych lat. Każda z tych osób narażała się w ten sposób przecież na gniew teherańskiego reżimu. W połowie grudnia jeden z irańskich piłkarzy – spoza reprezentacji – został skazany na śmierć za udział w antyrządowych protestach.
Każdy mecz Irańczyków na tym turnieju miał specjalny wydźwięk. Przeciwko Anglikom żaden z graczy nie zaśpiewał hymnu. Potem pojawiły się doniesienia, że irańska władza postanowiła nieco “utemperować” protestujących piłkarzy. Niestety, podziałało. Gracze “Team Melli” nie mieli wyjścia i zaczęli śpiewać hymn, już podczas spotkania z Walią. Przed potyczką z USA w zasadzie wszelkie rozmowy nie dotyczyły piłki nożnej. Mimo że to było spotkanie o awans do 1/8 finału mundialu, większość doniesień skupiała się na kwestiach politycznych. Piłkarze nawet dostali groźby, że jakiekolwiek formy protestów podczas tego prestiżowego – zwłaszcza z perspektywy irańskich władz – meczu, zakończą się źle dla rodzin zawodników. Dla nich samych prawdopodobnie również. Przede wszystkim dla dziewiątki grających w rodzimej lidze. Zresztą obrazki płaczących Persów po meczu poszły w świat i będą pamiętane.
LGBT na pierwszym miejscu
Patrząc na gesty odwagi Irańczyków, trudno nie uśmiechnąć się przy “próbach” walki o prawa społeczności LGBT przez reprezentacje Anglii czy Niemiec. Dla jednych i drugich możliwość ukarania kapitana żółtą kartką za noszenie opaski w tęczowych barwach okazało się wystarczającym “kagańcem” do zaprzestania takich działań. Reprezentacja naszych zachodnich sąsiadów była w stanie jeszcze zasłonić sobie usta przy zdjęciu grupowym przed meczem z Japonią. Miał to być gest “kneblowania wolności wypowiedzi”, właśnie związany z kwestiami omawianej opaski. Poza tym, że w groteskowy sposób ten gest powtórzyła Monika Olejnik w “Kropce nad i” ze swoimi gośćmi, raczej nikt o tym nie będzie pamiętać.
Na tym jednak zakończyły się huczne zapowiedzi o potencjalnych bojkotach imprezy przez sportowców, oficjeli czy innych możliwych gestach, które miałyby pokazać brak zgody na brak poszanowania praw społeczności LGBT w Katarze, a także na całym Bliskim Wschodzie.
***
Kraje uznające się za rozwinięte demokracje tradycyjnie wiele mówią o wartościach takich, jak prawa człowieka. Szkopuł w tym, że nie przekłada się to nijak na działania. Wszyscy wielce oburzeni brakiem poszanowania praw dla osób LGBT bali się zaprotestować, bo mogli dostać żółtą kartkę. Jeśli tak niewielki kłopot był w stanie zastopować ważny – w ich mniemaniu – protest, to znaczy, że ten gest inaczej niż pustym nie można nazwać.
Polityczne gesty z Bałkanów
Serbowie wrzucili do sieci zdjęcie flagi, która znalazła się w szatni przy okazji jednego z meczów. Na niej widniały kontury Serbii razem z utraconym Kosowem oraz napis “Nema predaje”(Nigdy się nie poddamy – red.). Albańczycy z Kosowa mocno oburzyli się tą sprawą. FIFA wszczęła postepowanie wyjaśniające i ukarała Serbów 20 tysiącami euro kary. To niby mały gest, ale wobec ostatnich wydarzeń na linii Belgrad – Prisztina mający ogromne znaczenie. W ostatnim czasie non stop dochodzi do dyplomatycznego – póki co – przeciągania liny po obu stronach.
Chorwaci ukarani za zachowanie wobec Kanadyjczyka
Chorwaci dostali karę 50 tysięcy euro za zachowanie swoich kibiców. Wszystko przez prowokacje wymierzone w kierunku bramkarza reprezentacji Kanady – Milana Borjana. Ten ostatni to z pochodzenia Serb. O co chodzi? – Chodzi o flagę, na której widniał napis “Knin 95” w odniesieniu do Milana Borjana. Jednocześnie był dopisek “Nikt tak szybko nie ucieka, jak Borjan”. Knin to miejscowość w Chorwacji, z której pochodzi golkiper reprezentacji Kanady. W latach 90. ubiegłego wieku toczyły się tam walki etniczne w ramach wojny na Bałkanach. Na jej początku Serbowie – razem z rodziną Borjana – stanowili większość, a Chorwaci zostali stamtąd usunięci. Potem jednak, w 1995 roku, Chorwaci odbili miasto z rąk Serbów, których ludność musiała uciekać. Milan Borjan z rodziną uciekli do Belgradu, skąd wyjechali do Kanady – to pokrótce jeden z powodów, o których pisaliśmy w tym miejscu.
Maroko wygrywa/przegrywa, europejskie miasta w ogniu
Tysiące kilometrów od Kataru wybuchała dość dziwnie pojmowana radość marokańskich kibiców. Z każdym kolejnym zwycięstwem, duże zachodnie miasta w Europie miały spory kłopot. Bruksela czy Paryż padały ofiarami specyficznego rodzaju “świętowania”, o ile tak można nazwać… demolowanie miast. Imigranci z Maroka szli niczym walec, demolując witryny sklepowe, podpalając samochody i niszcząc wszystko, co napotkali na swojej drodze. W zasadzie każdy kolejny mecz Marokańczyków powodował blady strach we Francji, Belgii czy innych krajach. Jak się okazało nie tylko zwycięstwa były powodem do awantur i demolowania miast. Podobnie było w przypadku pierwszej porażki w turnieju. Mowa o półfinałowym spotkaniu z Francją.
Grupy kibicowskie reagowały
Pierwszą reakcja grup kibicowskich odbyła się przed spotkaniem 1/8 finału. Wtedy Maroko grało z Hiszpanią. Wystarczy zerknąć na mapę, by stwierdzić, że w Hiszpanii nie brakuje przybyszy z północy Afryki. W związku z obawami o awantury po meczu, hiszpańskie grupy kibiców w internecie ogłaszały mobilizacje na ulicach swoich miast. Siły łączyły ekipy, które na co dzień nie darzą się zbytnio sympatią, jak choćby w przypadku Frente Atletico czy Ultras Sur(Real). Podobnie było zresztą we Francji przy okazji wspomnianego półfinału. M.in. kibice Olympique Lyon “patrolowali” swoje ulice.