Artykuły 24 grudnia 2022

Piłka nożna bez polityki? Mundial pełen gestów

Niecały tydzień mija od zakończenia katarskiego mundialu. To pierwszy turniej o mistrzostwo świata na Bliskim Wschodzie. Wywołał mnóstwo emocji na długo przed rozpoczęciem, które ciągnęły się w trakcie rozgrywek. Sportowe podsumowania za nami, czas też podsumować, jak wyglądał turniej od strony... gestów. Polityki na tym mundialu było aż nadto!

Irańczycy wiele ryzykowali

Piłkarze reprezentacji Iranu nie zaśpiewali hymnu, a kibice perskiej reprezentacji na trybunach chętnie eksponowali plakaty z napisem „Freedom for woman” i tego typu podobne hasła. Mimo że wszyscy byli pod bacznym okiem Strażników Gwardii Rewolucji. Można to niejako przełożyć na naszą Służbę Bezpieczeństwa z minionych lat. Każda z tych osób narażała się w ten sposób przecież na gniew teherańskiego reżimu. W połowie grudnia jeden z irańskich piłkarzy – spoza reprezentacji – został skazany na śmierć za udział w antyrządowych protestach.

Każdy mecz Irańczyków na tym turnieju miał specjalny wydźwięk. Przeciwko Anglikom żaden z graczy nie zaśpiewał hymnu. Potem pojawiły się doniesienia, że irańska władza postanowiła nieco „utemperować” protestujących piłkarzy. Niestety, podziałało. Gracze „Team Melli” nie mieli wyjścia i zaczęli śpiewać hymn, już podczas spotkania z Walią. Przed potyczką z USA w zasadzie wszelkie rozmowy nie dotyczyły piłki nożnej. Mimo że to było spotkanie o awans do 1/8 finału mundialu, większość doniesień skupiała się na kwestiach politycznych. Piłkarze nawet dostali groźby, że jakiekolwiek formy protestów podczas tego prestiżowego – zwłaszcza z perspektywy irańskich władz – meczu, zakończą się źle dla rodzin zawodników. Dla nich samych prawdopodobnie również. Przede wszystkim dla dziewiątki grających w rodzimej lidze. Zresztą obrazki płaczących Persów po meczu poszły w świat i będą pamiętane.

LGBT na pierwszym miejscu

Patrząc na gesty odwagi Irańczyków, trudno nie uśmiechnąć się przy „próbach” walki o prawa społeczności LGBT przez reprezentacje Anglii czy Niemiec. Dla jednych i drugich możliwość ukarania kapitana żółtą kartką za noszenie opaski w tęczowych barwach okazało się wystarczającym „kagańcem” do zaprzestania takich działań. Reprezentacja naszych zachodnich sąsiadów była w stanie jeszcze zasłonić sobie usta przy zdjęciu grupowym przed meczem z Japonią. Miał to być gest „kneblowania wolności wypowiedzi”, właśnie związany z kwestiami omawianej opaski. Poza tym, że w groteskowy sposób ten gest powtórzyła Monika Olejnik w „Kropce nad i” ze swoimi gośćmi, raczej nikt o tym nie będzie pamiętać.

Na tym jednak zakończyły się huczne zapowiedzi o potencjalnych bojkotach imprezy przez sportowców, oficjeli czy innych możliwych gestach, które miałyby pokazać brak zgody na brak poszanowania praw społeczności LGBT w Katarze, a także na całym Bliskim Wschodzie.

***

Kraje uznające się za rozwinięte demokracje tradycyjnie wiele mówią o wartościach takich, jak prawa człowieka. Szkopuł w tym, że nie przekłada się to nijak na działania. Wszyscy wielce oburzeni brakiem poszanowania praw dla osób LGBT bali się zaprotestować, bo mogli dostać żółtą kartkę. Jeśli tak niewielki kłopot był w stanie zastopować ważny – w ich mniemaniu – protest, to znaczy, że ten gest inaczej niż pustym nie można nazwać.

Polityczne gesty z Bałkanów

Serbowie wrzucili do sieci zdjęcie flagi, która znalazła się w szatni przy okazji jednego z meczów. Na niej widniały kontury Serbii razem z utraconym Kosowem oraz napis „Nema predaje”(Nigdy się nie poddamy – red.). Albańczycy z Kosowa mocno oburzyli się tą sprawą. FIFA wszczęła postepowanie wyjaśniające i ukarała Serbów 20 tysiącami euro kary. To niby mały gest, ale wobec ostatnich wydarzeń na linii Belgrad – Prisztina mający ogromne znaczenie. W ostatnim czasie non stop dochodzi do dyplomatycznego – póki co – przeciągania liny po obu stronach.

Chorwaci ukarani za zachowanie wobec Kanadyjczyka

Chorwaci dostali karę 50 tysięcy euro za zachowanie swoich kibiców. Wszystko przez prowokacje wymierzone w kierunku bramkarza reprezentacji Kanady – Milana Borjana. Ten ostatni to z pochodzenia Serb. O co chodzi? – Chodzi o flagę, na której widniał napis „Knin 95” w odniesieniu do Milana Borjana. Jednocześnie był dopisek „Nikt tak szybko nie ucieka, jak Borjan”. Knin to miejscowość w Chorwacji, z której pochodzi golkiper reprezentacji Kanady. W latach 90. ubiegłego wieku toczyły się tam walki etniczne w ramach wojny na Bałkanach. Na jej początku Serbowie – razem z rodziną Borjana – stanowili większość, a Chorwaci zostali stamtąd usunięci. Potem jednak, w 1995 roku, Chorwaci odbili miasto z rąk Serbów, których ludność musiała uciekać. Milan Borjan z rodziną uciekli do Belgradu, skąd wyjechali do Kanadyto pokrótce jeden z powodów, o których pisaliśmy w tym miejscu.

Maroko wygrywa/przegrywa, europejskie miasta w ogniu

Tysiące kilometrów od Kataru wybuchała dość dziwnie pojmowana radość marokańskich kibiców. Z każdym kolejnym zwycięstwem, duże zachodnie miasta w Europie miały spory kłopot. Bruksela czy Paryż padały ofiarami specyficznego rodzaju „świętowania”, o ile tak można nazwać… demolowanie miast. Imigranci z Maroka szli niczym walec, demolując witryny sklepowe, podpalając samochody i niszcząc wszystko, co napotkali na swojej drodze. W zasadzie każdy kolejny mecz Marokańczyków powodował blady strach we Francji, Belgii czy innych krajach. Jak się okazało nie tylko zwycięstwa były powodem do awantur i demolowania miast. Podobnie było w przypadku pierwszej porażki w turnieju. Mowa o półfinałowym spotkaniu z Francją.

Grupy kibicowskie reagowały

Pierwszą reakcja grup kibicowskich odbyła się przed spotkaniem 1/8 finału. Wtedy Maroko grało z Hiszpanią. Wystarczy zerknąć na mapę, by stwierdzić, że w Hiszpanii nie brakuje przybyszy z północy Afryki. W związku z obawami o awantury po meczu, hiszpańskie grupy kibiców w internecie ogłaszały mobilizacje na ulicach swoich miast. Siły łączyły ekipy, które na co dzień nie darzą się zbytnio sympatią, jak choćby w przypadku Frente Atletico czy Ultras Sur(Real). Podobnie było zresztą we Francji przy okazji wspomnianego półfinału. M.in. kibice Olympique Lyon „patrolowali” swoje ulice.