Akcjonariusz sprzeciwia się cichemu pogrzebowi spółki AZS Częstochowa. „To legalizowanie bezprawia”
– To nie likwidacja spółki – to legalizowanie bezprawia – uważa Roman Lisowski, były prezes AZS Częstochowa i akcjonariusz spółki. Poniżej przekazujemy oświadczenie Romana Lisowskiego związane z rozpoczęciem procedury likwidacji AZS Częstochowa S.S.A.
„Decyzja sądu zapadła mimo poważnych i nierozwiązanych wątpliwości dotyczących sytuacji
spółki oraz działań (a raczej ich braku) ze strony zarządu. Jako akcjonariusz zaangażowałem
znaczne środki własne w funkcjonowanie tej spółki, traktując ją jako realną inwestycję i
wkład w rozwój lokalnej gospodarki. Teraz – bez jakiegokolwiek rozliczenia, bez ujawnienia
majątku, bez dokumentacji – spółka ma zniknąć z rejestru. To niedopuszczalne.
Do dziś nie wiadomo, co stało się z majątkiem spółki. Nie ma żadnych wiarygodnych
informacji na temat jego stanu, ewentualnego rozdysponowania. Nie wiadomo też kto miał do
niego dostęp. Nieznane jest także miejsce przechowywania dokumentacji księgowej, która
powinna zostać zabezpieczona i udostępniona do wglądu. Co więcej, spółka korzystała z
publicznych dotacji i środków pomocowych, które – według mojej wiedzy – nie wiadomo jak
zostały rozliczone, co wynika z tego, że obecny Zarząd nie zorganizował od 7 lat ŻADNEGO
zgromadzenia, nie sporządził też sprawozdań finansowych zgodnie z obowiązującymi
przepisami. Przekazywaliśmy spółkę z czystą sytuacją finansową i przejrzystą dokumentacją,
z całego okresu funkcjonowania klubu.
Warto zaznaczyć, że wielokrotnie próbowałem na wcześniejszym etapie wspierać prezesa
zarządu – zarówno merytorycznie, jak i organizacyjnie – w podejmowaniu działań
naprawczych i uporządkowaniu sytuacji spółki. Proponowałem konkretne rozwiązania,
oferowałem pomoc. Niestety, wszystkie te inicjatywy spotkały się z brakiem reakcji lub
celowym ignorowaniem. Prezes nie podejmował żadnych realnych działań, ignorował
korespondencję i nie wywiązywał się z podstawowych obowiązków zarządczych.
Dla wielu osób ten klub był czymś znacznie więcej niż tylko instytucją sportową – był
częścią życia, pasją, wspomnieniem młodości i powodem do dumy. Trenerzy, zawodnicy,
pracownicy techniczni, działacze i wolontariusze przez dziesięciolecia wkładali serce i
energię w rozwój klubu, często pracując społecznie, po godzinach, kosztem własnych rodzin i
zdrowia. Ich poświęcenie budowało siłę i tożsamość tej organizacji. Dziś ich dorobek jest brutalnie zaprzepaszczany. Obecny zarząd, zamiast kontynuować to dziedzictwo,
doprowadził klub do ruiny – z obojętnością, milczeniem i brakiem odpowiedzialności.
Nie może być zgody na taki sposób zakończenia działalności – bez nadzoru, bez jawności,
bez odpowiedzialności. Będę domagać się uchylenia przedmiotowego orzeczenia i wszczęcia
postępowania likwidacyjnego pod kontrolą sądu, a także powołania osoby odpowiedzialnej za
zabezpieczenie dokumentacji, rozliczenie majątku oraz wyjaśnienie sytuacji majątkowej
spółki.
To nie była zwykła spółka — AZS tworzony był z pasji do sportu, z myślą o ludziach, o
młodzieży, o wspólnym celu. Wierzyliśmy, że można budować coś więcej: przestrzeń, w
której liczy się zaangażowanie, drużynowy duch i rozwój. Przez wiele lat AZS był w
czołówce krajowej. Włożyliśmy w to nie tylko pieniądze, ale ogrom emocji, pracy społecznej
i serca. Dlatego dziś, kiedy widzę próbę zamknięcia tej historii po cichu, bez słowa, bez
rozliczenia, mam poczucie, że odbiera się sens temu, co przez lata razem budowaliśmy”.
Roman Lisowski, akcjonariusz spółki AZS Częstochowa S.S.A”.