„Liczby to fakty, ale trzeba je opowiedzieć z sensem” – Wojciech Bajak o roli danych w Ekstraklasie
Wojciech Bajak od dekady odpowiada za redakcję i dane sportowe w Ekstraklasie. W rozmowie dla SportMarketing.pl opowiada o tym, jak liczby stały się jednym z filarów komunikacji ligi, jak wygląda współpraca z Opta Stats Perform i w jaki sposób dane wspierają storytelling, media społecznościowe i sponsorów.
Joachim Stelmach: Jak to się stało, że trafiłeś do świata danych i redakcji sportowej w Ekstraklasie?
Wojciech Bajak, Manager ds. Redakcji i Danych Sportowych w Ekstraklasa S.A.
– To było dość nieoczywiste. Skończyłem dziennikarstwo i – jak wielu studentów tego kierunku – widziałem siebie z nagrodą Pulitzera, piszącego do „Przeglądu Sportowego”. Po studiach odbyłem kilka praktyk, współpracowałem z różnymi redakcjami, aż w końcu wysłałem CV do Ekstraklasy. Zostałem przyjęty z myślą, że będę wspierał ówczesnego redaktora naczelnego strony internetowej, Przemka Pawlaka, a przy okazji pełnił dyżury weekendowe przy mediach społecznościowych. Było nas wtedy dwóch. Mój zmiennik przygotowywał statystyczne briefy – krótkie zestawienia i ciekawostki, które ułatwiały pracę przy meczach.
Z czasem odkryłem, że sprawia mi to ogromną frajdę. Moi przełożeni zauważyli, że mam do tego smykałkę i powierzyli mi prowadzenie tych briefów. Z roku na rok rozrastały się coraz bardziej, a dane sportowe zaczęły zajmować coraz większą część mojej pracy. Nadal opiekuję się stroną internetową, ale dziś proporcje wyglądają mniej więcej tak: 70 procent danych i 30 procent redakcji. Można powiedzieć, że przeszedłem od literek do liczb. Za tworzenie treści sportowych poza mną w tym momencie odpowiadają też Igor Borkowski i Rafał Lipski.
Masz dziennikarskie wykształcenie i doświadczenie, więc jak różni się prowadzenie redakcji Ekstraklasy od pracy w klasycznym medium?
– Różni się bardzo. W redakcji Ekstraklasy trzeba połączyć kilka ról – informacyjną, wizerunkową i korporacyjną. Nie możemy sobie pozwolić na język tabloidowy, nie możemy „bić” w kluby. Teksty muszą być wyważone, oparte na faktach, często dotyczą tematów typowo organizacyjnych – praw mediowych, decyzji Komisji Ligi czy komunikatów biznesowych.
Kiedy zaczynałem, portal Ekstraklasa.org był trochę inny niż dziś. Dostarczał informacje o marketingu i komunikacji w świecie piłkarskim, trochę jak Sportmarketing.pl. Pamiętam, że jednym z moich pierwszych tekstów był artykuł o sprzedaży praw mediowych w lidze szkockiej.
Z czasem portal naturalnie przesunął się w stronę komunikacji korporacyjnej, a tekstami PR-owymi zaczęli się zajmować rzecznicy prasowi – najpierw Maks Michalczak, potem Bartek Orzechowski, dziś Dominik Mucha. Ja przejąłem treści sportowe. Wtedy pojawił się storytelling i analizy oparte na danych.
Zaczęliśmy publikować zapowiedzi meczowe, podsumowania kolejek, teksty analityczne. Nazwaliśmy je wewnętrznie „szybkimi strzałami” – to podsumowania ciekawych statystyk z każdej kolejki. Staramy się też przed każdym weekendem wychwycić ciekawy temat i oprzeć na nim analizę. Brakuje mi tylko jednego – rozmów i wywiadów, które mogłyby pogłębiać te tematy. Ale czas nie jest z gumy.
Wspomniałeś, że redakcja musi zachować równowagę w narracji wobec wszystkich klubów. Jak to wygląda w praktyce?
– Podstawowa zasada jest taka, że nie oceniamy. Nie piszemy, że ktoś ma „katastrofalny sezon”. Po prostu pokazujemy fakty: miejsce w tabeli, kontekst, daty, liczby.
Staramy się też poświęcać wszystkim klubom podobną uwagę. Każda drużyna ma swoje historie i każda jest ważna. Czasem trudniej coś znaleźć, zwłaszcza gdy zespół jest w środku tabeli, ale zawsze da się wydobyć jakiś ciekawy wątek.
Przed tym sezonem wprowadziliśmy nowy format zapowiedzi meczowych, który daje każdemu klubowi równe miejsce. Staramy się wydobywać rzeczy pozytywne, bo one budują wartość całej ligi. I myślę, że żaden klub nie może czuć się pominięty.
Jak zmieniła się praca z danymi w Ekstraklasie przez te wszystkie lata?
– Ogromnie. Kiedy zaczynałem, briefy były bardzo proste. Na przykład: „szósty mecz z rzędu z golem” albo „zawodnik X strzelił sześć goli w dziesięciu meczach przeciwko temu rywalowi”. Dziś to dużo bardziej rozbudowany system.
Zacząłem budować bazę historyczną, kopiując dane do Excela. Z czasem te archiwa urosły i dziś możemy sięgnąć po wiele statystyk z ostatniej dekady. To pierwszy filar.
Drugi to zaawansowane dane meczowe od Opta Stats Perform, a trzeci – statystyki biegowe od firmy ChyronHego (TrackAb). Łącząc te trzy źródła, mamy kompletny obraz ligi. Moim zadaniem jest ich koordynacja, analiza i wyszukiwanie ciekawostek, które potem trafiają do kibiców.
Czy korzystacie też z danych przewidujących wyniki meczów?
– Tak, od zeszłej zimy używamy modelu win probability od Stats Perform. Na razie w formie ciekawostki, bo piłka nożna to sport o największym stopniu nieprzewidywalności.
W tym sezonie różnica między liderem a ostatnim miejscem to tylko 11 punktów. W tak wyrównanej lidze żaden model nie przewidzi wszystkiego. Ale dla nas to nie problem. Nie traktujemy danych jak wyroczni, raczej jak narzędzie do opowiedzenia historii – pokazania, jak prawdopodobieństwo zmienia się w trakcie meczu. Dla bukmachera to kluczowy wskaźnik, dla nas – ciekawy element narracji.
Czy dane w Ekstraklasie mają wartość komercyjną?
– Tak, część danych funkcjonuje w ramach ekspozycji sponsorskiej. Na przykład statystyki publikowane jako Dr Witt Stats. To też sposób na monetyzację.
Briefy, które przygotowuję razem z Igorem Borkowskim, trafiają do naszych partnerów telewizyjnych, do klubów i działu marketingu. W trakcie transmisji widzowie mogą zobaczyć ciekawostki statystyczne z oznaczeniem sponsora.
Oczywiście ja zajmuję się liczbami, a rozmowy z partnerami prowadzi dział sponsoringu. Ale fajnie, że dane mają dziś też taką funkcję – wspierają komunikację i przy okazji przynoszą wartość biznesową.
Jak współpracujecie z innymi działami w Ekstraklasie?
– Zespół social media to nasz główny odbiorca. Kiedy znajdę coś ciekawego, przekazuję im pomysł, a oni opakowują dane graficznie lub wideo.
Z działem marketingu współpracujemy zadaniowo – przygotowuję statystyki pod konkretne akcje partnerów. A z Departamentem Logistyki Rozgrywek pracuję bardziej analitycznie. Pomagam przy danych dotyczących minut młodzieżowców, liczby Polaków w składach, czy przy analizie systemu rozgrywek. To już takie bardziej „naukowe” wsparcie.
AI zmienia sposób pracy z danymi w całej branży. Jak wygląda to w Twoim obszarze?
– Na początku miałem obawy, że sztuczna inteligencja może nas zastąpić. Z czasem zrozumiałem, że to raczej narzędzie wspierające niż konkurencja.
AI potrafi szybko przetwarzać liczby, ale nie umie ich kreatywnie połączyć. A dobra statystyka wymaga kontekstu – trzeba połączyć kilka danych, by stworzyć spójną historię. I tu wciąż potrzebny jest człowiek.
Najważniejszą kompetencją w pracy z danymi jest kreatywność. Trzeba wiedzieć, co może zainteresować kibica. Dostęp do danych to dziś nie problem, wyzwaniem jest ich nadmiar.
Dlatego zawsze powtarzam, że liczby to fakty, ale trzeba je opowiedzieć z sensem. W tym kontekście AI nie zastąpi intuicji i wyczucia, które ma człowiek.
Gdybyś miał dać jedną radę lidze, która chce lepiej pracować z danymi, co by to było?
– Cierpliwość. Trzeba dać ludziom czas i narzędzia. Nie da się zbudować bazy danych z dnia na dzień. To proces, który wymaga systematyczności.
Ważne jest też zrozumienie, co z tych danych wynika. Nie wszystko, co da się policzyć, warto pokazywać. Kluczowe jest znalezienie tego, co ciekawi kibica, a nie tylko specjalistę od statystyk.
Jak patrzysz na inne ligi pod względem pracy z danymi?
– Patrzę z dużym spokojem. Nasza współpraca z Opta Stats Perform daje nam dostęp do narzędzia Opta Search, które obejmuje dane od sezonu 2017/18 do dziś. Czuję się tam jak dzieciak w sklepie z zabawkami. Można godzinami przeglądać liczby i szukać inspiracji.
Gdy patrzę na topowe ligi – Premier League, Serie A czy rozgrywki UEFA – nie widzę, żeby robili coś znacznie lepiej. Mają po prostu głębsze archiwa. My możemy się cofnąć do około 2015 roku, oni nawet do lat 90. To przewaga historyczna, nie jakościowa.
Z tego, co mamy, lepimy naprawdę dobre rzeczy. I z każdym sezonem robimy to lepiej.
Na koniec – czy jakaś statystyka z ostatniego szczególnie Cię zaskoczyła?
– Kilka. Po pierwsze – układ tabeli. Różnica 11 punktów między pierwszym a ostatnim miejscem to coś, czego nie mieliśmy nigdy wcześniej. Każda drużyna ma średnią powyżej jednego punktu na mecz, co jest ewenementem w skali europejskiej.
Druga rzecz to średnia bramek – 2,89 gola na mecz do przerwy zimowej, jedna z najwyższych w XXI wieku.
A z takich smaczków – Raków Częstochowa oddał w jednym meczu trzy celne strzały bezpośrednio z rzutów wolnych. Ostatni raz coś takiego wydarzyło się w 2020 roku. To właśnie te nieoczywiste dane dają najwięcej satysfakcji.
Więcej Wywiady
Kadra wróci do Chorzowa? Superauto.pl Stadion Śląski chce wyznaczać trendy
Superauto.pl Stadion Śląski ma za sobą bardzo dobry rok. Trzy mecze reprezentacji Polski, Diamentowa Liga i wiele koncertów to tylko niektóre z imprez, jakie zagościły na śląskim gigancie. W kolejnym roku legendarny obiekt będzie świętować swoje 70-lecie.