24.11.2025 07:36

Ronaldinho znów pojawi się w Polsce. Poprzedni mecz oglądało… 400 mln osób!

Ronaldinho, Francesco Totti, Nelson Dida, Robert Pires, Marco Materazzi, Djibril Cisse, Ricardo Quaresma, a to… dopiero początek. Pewne jest to, że kwietniowe Galacticos Show będzie wyjątkowym wydarzeniem. – Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć: w tej części Europy czegoś takiego jeszcze nie było – mówił nam Jarosław Kwella, prezes spółki E-Max Events, organizator tego meczu.

Udostępnij
Ronaldinho znów pojawi się w Polsce. Poprzedni mecz oglądało... 400 mln osób!
Autor zdjęcia: Press Focus

Jakub Kłyszejko, redaktor naczelny portalu SportMarketing.pl: – Jak po czasie podsumuje pan Ronaldinho Show? Spodziewaliście się tak wielkiego zainteresowania?

Jarosław Kwella, prezes spółki E-Max Events, organizator meczu z udziałem m.in. Ronaldinho: – Szczerze powiedziawszy, od samego początku wierzyliśmy, że to wydarzenie może się udać, ale skala odbioru była dla nas ogromnym powodem do wdzięczności. Cały proces przygotowań był bardzo pasjonujący, a reakcja kibiców przerosła nasze przewidywania. To jedno z najpiękniejszych przeżyć w mojej zawodowej karierze.

Możesz pan zdradzić, jak mocno ten event „spiął się” finansowo?

– Stadion był pełny, a projekt udało się przeprowadzić odpowiedzialnie finansowo. Trzeba jednak podkreślić, że celowo zainwestowaliśmy sporo środków w jakość produkcji i promocję, myśląc o przyszłych przedsięwzięciach. Nie oszczędzaliśmy na wykonawcach, oprawie muzycznej, efektach wizualnych czy nagłośnieniu ustawionym co dziesięć metrów. Do tego logistyka – hotele, transport, wyżywienie. Rozbudowana strefa VIP dla trzech tysięcy osób również generowała znaczące koszty, bo zależało nam na odpowiednim standardzie. Sporym wydatkiem było też zapewnienie obsługi dla ponad 80-osobowej grupy reprezentacyjnej wraz ze sztabem szkoleniowym. Ostatecznie jednak wszystko zbilansowaliśmy i wydarzenie zakończyło się na plusie.

W tym roku w Polsce było kilka „meczów gwiazd”. Czym chcieliście się wyróżnić i czy nie bał się pan, że kibic po prostu będzie mieć tego przesyt?

– Mieliśmy konkretną wizję, a jednocześnie obserwowaliśmy inne wydarzenia, żeby wyciągać wnioski i nie powielać błędów. Wiedzieliśmy, co chcemy zrobić, i od początku byliśmy pewni swojej koncepcji. Zainteresowanie kibiców potwierdziło, że obraliśmy dobrą drogę. Duża część biletów rozeszła się już pierwszego dnia, a finalnie chętnych było zdecydowanie więcej, niż miejsc.

Jak wyglądał wasz pierwszy kontakt z Ronaldinho?

– To nie było proste. Dotarcie do niego wymaga czasu i cierpliwości, bo funkcjonuje w bardzo zamkniętym środowisku. Odbyłem wiele zagranicznych podróży: Portugalia, Francja, Hiszpania. Tam budowałem relacje z jego teamem. Kiedy przedstawiliśmy nasz projekt, w końcu udało się ich przekonać. Podpisanie umowy było dla nas wielkim przeżyciem – mówimy o ikonie futbolu. Teraz, po kilku spotkaniach, patrzę na to spokojniej, ale on wszędzie wzbudza ogromne zainteresowanie. Ronaldinho żyje w pewnej bańce – nie może funkcjonować jak zwykły człowiek. To wymagające i dla niego, i dla organizatorów.

Jakie wymagania Ronaldinho musieliście spełnić?

– W świecie piłkarzy, którzy już zakończyli profesjonalne granie, Ronaldinho jest jedną z najdroższych i najbardziej rozchwytywanych postaci. Ma konkretne wymagania. Nie gra 90 minut, bo organizm już na to nie pozwala. To niby mecze pokazowe, ale gdy na stadionie jest prawie 60 tysięcy ludzi, nikt nie odpuszcza, więc trzeba brać to pod uwagę. Kibice powinni wiedzieć, że on będzie na boisku krócej. Ma też swoje zasady – osobna szatnia, chyba że drużyna jest złożona z równie wielkich gwiazd; wtedy nie ma problemu. Unika sytuacji, gdy w składzie są influencerzy czy osoby spoza futbolu. Do tego ochrona, osobny hotel, najwyższej klasy apartamenty, przeloty biznes klasą, specjalne samochody. Jeśli chodzi o autografy – wszystko zależy od jego nastroju. To naturalne przy tej skali gwiazdy.

Przy podpisywaniu drugiej umowy byliście w stanie wynegocjować choć nieco większą dostępność Ronaldinho dla kibiców?

– Tak, to był jeden z pierwszych tematów, które poruszyliśmy. Chcieliśmy, aby był bardziej otwarty na fanów, i usłyszeliśmy deklarację, że postara się dać z siebie więcej. Trzeba też podkreślić, że to będzie zupełnie inny mecz – bez osób postronnych, z udziałem absolutnych Legend.

Czyli w drużynach Ronaldinho i Tottiego znajdą się wyłącznie piłkarze? Nie będzie możliwości kupienia udziału?

– Dokładnie. Jedyne osoby spoza futbolu, które mogą się pojawić, to absolutna topka – jak np. Quebonafide, którego zaprosiliśmy do udziału, ale wciąż czekamy na odpowiedź. Rozważamy też Ołeksandra Usyka i inne naprawdę duże postacie. Natomiast standardowej możliwości wykupienia gry nie będzie. Kibice natomiast mogą być spokojni – gwiazd będzie ponad 30 i większość z nich jest bardzo otwarta na kontakt z fanami. Nie ogłosiliśmy jeszcze wszystkich, bo to jest częścią strategii, aby budować emocje , ale mogę zapewnić, że nazwiska robią ogromne wrażenie, a Ronaldinho sam będzie czuł się świetnie w takim gronie.

Francesco Totti, Ricardo Quaresma, Nelson Dida, Robert Pires czy Djibril Cisse są już ogłoszeni. Mówi się też o Roberto Carlosie, Gianluigim Buffonie czy Rivaldo. Drugiego takiego meczu w regionie nie było?

– Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć: w tej części Europy czegoś takiego jeszcze nie było. Polska zasługuje na wydarzenia najwyższej klasy, a zainteresowanie zagranicznych mediów – z Włoch, Anglii, Niemiec czy Skandynawii – jest ogromne.

Mecz będzie transmitowany również w zagranicznych stacjach?

– Przy pierwszym Ronaldinho Show Telewizja Polska udostępniała sygnał dwóm brazylijskim stacjom, które przekazywały mecz do 52 krajów, a łącznie obejrzało nas około 400 milionów osób – głównie w Ameryce Południowej. Tym razem również planujemy szeroką dystrybucję i rozmowy z globalnymi markami – wśród nich największe znane marki na świecie.

Istnieje możliwość, że mecz będzie dostępny tylko na jednej platformie, np. Netflixie?

– Chcemy, aby wydarzenie było dostępne zarówno w telewizji tradycyjnej, jak i w aplikacjach streamingowych. Zależy nam, żeby każdy mógł je obejrzeć. Będzie to wyjątkowe widowisko i liczymy, że bilety szybko się rozejdą, a widzowie resztę obejrzą przed ekranami. Rozmawiamy z wieloma partnerami – decyzja zapadnie wkrótce.

Mówił pan o wielkich nazwiskach, stąd zapytam, jakiego kalibru postaci możemy się jeszcze spodziewać? Sam Ronaldinho również może sugerował, z kim chciałby zagrać?

– Rozmawiamy samodzielnie, zawodnicy niczego nam nie sugerują. Mogę powiedzieć, że planujemy obecność takich piłkarzy, jak Michael Owen, Steven Gerrard. Negocjujemy też z Luisem Figo, Edgarem Davidsem, Andrijem Szewczenką, Roberto Carlosem, Rivaldo i wieloma innymi. To legendy futbolu, które same chcą tu wystąpić, widząc poziom wydarzenia.

Czym większy prestiż, tym łatwiej o kolejne gwiazdy?

– Dokładnie. Wielu z nich widziało Ronaldinho Show i chce przyjechać do Polski.

To będzie event całodzienny czy skupiacie się na meczu?

– Planujemy wydarzenie dwudniowe. Dzień wcześniej przygotujemy dużą atrakcję dla kibiców, z udziałem wielu zawodników. Nie mogę zdradzić szczegółów, bo to element niespodzianki, ale będzie to świetna okazja do zdjęć, autografów i spotkań również z influencerami, w tym zagranicznymi. Myślę, że kibice będą bardzo zadowoleni.

Ile biletów już sprzedaliście i kiedy liczycie na komplet?

– Nie zakładamy innego scenariusza niż komplet ponad 55 tysięcy widzów. Na ten moment niewiele osób wie o wydarzeniu, bo nie rozpoczęliśmy jeszcze pełnej kampanii marketingowej, a i tak liczby są bardzo dobre. Zainteresowanie jest ogromne. Jeśli trend się utrzyma, po Nowym Roku może już nie być czego kupować.

Udostępnij
Jakub Kłyszejko

Jakub Kłyszejko