21.11.2025 08:13

Tak paczkomat trafił na stadion Atletico. „Teraz sponsorzy nie chcą już tylko logo na ekranie”

Podczas X Kongresu Sport Biznes Polska w Warszawie jednym z zagranicznym prelegentów był Sponsorship Manager Atletico Madryt, Inigo Barreiro Dominguez. – Próbujemy myśleć nieszablonowo, wyciągać ciekawe rozwiązania od innych i myślę, że właśnie dzięki temu konkurujemy z takimi klubami jak Real Madryt czy Barcelona. I dajemy radę osiągać swoje cele – mówi Hiszpan w rozmowie z naszym portalem i opowiada między innymi o współpracy z polską marką InPost.

Udostępnij
Grzegorz Lagowski, Inigo Barreiro Dominguez

Marcin Długosz, Sportmarketing.pl: – To twój pierwszy pobyt w Polsce? Jak wrażenia?

Inigo Barreiro Dominguez, Sponsorship Manager Atletico Madryt: – Tak jest, przyjechałem tutaj po raz pierwszy. Chciałem podziękować firmie InPost, że mnie zaprosiła na to wydarzenie. Spędzam tu czas bardzo fajnie.

– Czym właściwie zajmuje się Sponsorship Manager Atletico Madryt? Jak wygląda twój zwyczajowy tydzień pracy?

– Najczęściej każdego dnia rozglądamy się za nowymi sponsorami. Razem z zespołem poszukujemy takich partnerów, którzy wniosą coś do naszego projektu. Zawsze staram się tworzyć znakomite relacje z naszymi sponsorami i unikalne aktywacje dla naszych fanów.

– Współpraca z InPostem to zdaje się pierwsza współpraca w historii Atletico Madryt ze sponsorem z Polski…

– Tak mi się właśnie wydaje. Ja w klubie jestem od dwóch i pół roku, ale sądzę, że wcześniej nigdy coś takiego nie miało miejsca.

– Moje pytanie: dlaczego właśnie InPost? Co ciekawego jest w tej współpracy z waszej perspektywy?

– Obecnie zasady współprac sponsorskich bardzo się zmieniają. Teraz to już nie jest tylko zamieszczenie czyjegoś logotypu na ekranie czy w innym miejscu. Tak jak już wspomniałem, to jest budowanie całej relacji, integrowanie się z naszymi partnerami i coraz lepsze poznawanie. Na naszym stadionie i w centrum treningowym zamieściliśmy Paczkomat. W ten sposób mogliśmy zrobić coś naprawdę oryginalnego i dla nas, i dla partnera.

– No właśnie, InPost w Polsce jest znany doskonale, ale Paczkomat na stadionie może sprawić, że poznają go też wasi kibice.

– Kiedy mieliśmy w Hiszpanii pierwsze spotkanie z ludźmi z InPostu to powiedzieli nam, że jeden z celów będzie taki, aby zamieścić Paczkomat w jak największej liczbie. Wystosowaliśmy naszą propozycję w tym temacie i w ten sposób też pomagamy naszemu partnerowi w osiąganiu jego celów w różnych aspektach.

Rozmawialiśmy o tym bardzo szeroko, w jaki sposób zamieścić Paczkomat i sprawić, aby stał się integralną częścią naszych obiektów. Musieliśmy przeprowadzić naprawdę sporo dyskusji z naszym zespołem od spraw infrastruktury, bo to wszystko wcale nie było takie łatwe. Koniec końców Paczkomat został zamieszczony w trzech miejscach. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie ich więcej. Wiem, że to ważne dla naszego sponsora, żeby być obecnym w klubie właśnie w taki sposób, a nie tylko prezentować swoje logo.

– InPost zaczął lokalnie, a potem stał się mocnym graczem też globalnie. Można go pod tym kątem porównać właśnie do Atletico?

– Bez dwóch zdań. I właśnie to też pokazuje, że łączymy się z partnerami, którzy mają ten sam punkt widzenia na wprowadzanie nowości, działanie z pasją i wdrażanie takich wartości, które my też prezentujemy. InPost to doskonały przykład tego stanu rzeczy. Oboje zaczynaliśmy lokalnie i rozwijaliśmy się globalnie. Mam nadzieję, że nasza współpraca potrwa wiele, wiele lat.

– Polska staje się teraz istotnym rynkiem dla Atletico pod kątem kibiców, rozwoju?

– Zdecydowanie, dla nas Polska w tym momencie to jest jeden z największych rynków w Europie. Mam nadzieję, że nasz klub będzie się tutaj rozwijał i coraz więcej Polaków zdecyduje się na kibicowanie Atletico.

– To możliwe, żeby ludzie spoza Hiszpanii – na przykład z Polski – pracowali u was w klubie w takich obszarach jak marketing czy komunikacja? Czy jednak mocno liczy się znajomość lokalnego rynku?

– Myślę, że znajomość tego światka nie jest aż tak niezbędna. Bardziej chodzi o kwestie językowe. U nas w klubie pracuje wielu obcokrajowców, a najwięcej wydaje mi się, że Włochów. Język włoski jest dość podobny do hiszpańskiego i nie jest im aż tak trudno się go nauczyć. Uważam, że w Atletico każdy jest mile widziany, tylko musi mieć dużo energii i przekonania, że może osiągnąć fajne rzeczy.

– Śledzicie czasami mniejsze rynki piłkarskie, jak na przykład Polskę, żeby wyciągnąć sobie jakiś świeży pomysł marketingowy czy rozwiązanie?

– Jeśli mówimy o kwestiach sportowych to nie, ale w temacie marketingu czy różnych rozwiązań komunikacyjnych – już tak. Zawsze rozglądamy się za nowymi pomysłami na akcje dla naszych kibiców. Chcemy ich pozytywnie zaskakiwać i czasami możemy coś wyciągnąć od innych. Nie mówię, że skupiamy się na Polsce, ale naprawdę obserwujemy pod tym kątem wszystko, co się dzieje na całym świecie.

– W czym obserwujesz największą zmianę w kwestii współpracy ze sponsorami w ostatnich latach, zwłaszcza na rynku hiszpańskim?

– Tak jak powiedziałem wcześniej, oczekiwania sponsorów już nie ograniczają się wyłącznie do zamieszczenia ich logotypu na ekranie na stadionowym telebimie. Chcą działać szerzej, czego przykładem jest chociażby współpraca z InPostem, którą omawialiśmy. Partnerzy oczekują wspólnego integrowania się, wdrożenia w klubowy ekosystem, a my musimy być gotowi do bezpośredniego realizowania ich celów. Potem łatwiej się współpracuje, jeśli sponsorzy czują, że mają swój wkład w życie klubu.

– Atletico wydaje się klubem globalnym, ale z lokalną duszą. Jak udaje wam się utrzymać ten balans?

– Dobre pytanie. Nie jest łatwo, bo zakwalifikowaliśmy się do Ligi Mistrzów już czternaście razy z rzędu. Rywalizujemy z takimi globalnymi markami jak Real Madryt czy Barcelona też na hiszpańskim podwórku. W Europie mierzymy się z PSG, Bayernem Monachium czy Manchesterem City. Zachowanie tego balansu wcale nie jest takie łatwe, ale myślę, że dobrze nam idzie pod tym kątem. Musimy podziękować naszym kibicom, bo oni są z nami zawsze i stanowią bardzo ważną część naszego klubu.

– Wspomniałeś o Realu i Barcelonie. No właśnie – jak to jest rywalizować z takimi gigantami nie tylko sportowo, ale i w swoim kraju pod kątem marki, marketingu?

– Nie jest łatwo, a z Realem przecież dzielimy nawet to samo miasto. Uwierz mi, to trudne zadanie, ale my staramy się zawsze być kreatywni i elastycznie dostosowywać się do sytuacji. Próbujemy myśleć nieszablonowo, wyciągać ciekawe rozwiązania od innych i myślę, że właśnie dzięki temu konkurujemy z takimi klubami jak Real Madryt czy Barcelona. I dajemy radę osiągać swoje cele.

My nie chcemy być Realem czy Barceloną, my chcemy być Atletico Madryt.

– Co jest najlepszą częścią twojej pracy?

– Jestem kibicem Atletico od urodzenia. Żyję swoim marzeniem. Czasami spędzam w pracy wiele godzin, ale zupełnie się tym nie przejmuję, bo robię to, co kocham. Dzięki temu mogę też uczestniczyć w niesamowitych wydarzeniach. Spotykam piłkarzy, rozmawiam z nimi.

– Odnośnie tego, jaki jest twój codzienny kontakt z piłkarzami Atletico?

– Na co dzień nie mam z nimi aż tak bezpośredniego kontaktu. W naszym pionie dzielimy się na dwa obszary: departament sprzedaży, do którego należę ja, oraz departament aktywacji, który odpowiada za wszelkie akcje marketingowe i kampanie reklamowe.

To ostatnie pytanie: jakbyś miał zawieźć paczkę InPostu jakiemuś piłkarzowi Atletico, to kto by to był?

– Myślę, że Griezmann. On jest zawsze uśmiechnięty i to naprawdę dobry chłopak!

Udostępnij
Marcin Długosz

Marcin Długosz