Aktualności 4 listopada 2023

Gaming, futbol i wiele więcej. Arabia Saudyjska się zmienia [WYWIAD]

Pieniądze wydane na piłkę nożną to jeszcze nic. Saudyjczycy mocno inwestują w e-sport i gry, a dzięki temu chcą zmieniać swój wizerunek na świecie. Młodsze pokolenie będzie patrzyło na świat zupełnie inaczej, a grając na konsoli, w tym roku po raz pierwszy może wybrać drużynę z Arabii Saudyjskiej.

Łukasz Majchrzyk, SportMarketing.pl: Coraz trudniej znaleźć chętnych na organizację wielkich imprez sportowych, więc może powinniśmy się cieszyć, że Arabia Saudyjska chce to zrobić?

Mieszko Rajkiewicz, doktorant na Wydziale Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UW: – Może cieszyć się FIFA, albo inne organizacje sportowe, bo to one mają problem ze znalezieniem chętnych. Międzynarodowy Komitet Olimpijski podkreśla, że teraz obowiązuje nowa filozofia w przyznawaniu praw do organizacji imprez: to nie kraj ma się zmienić, żeby gościć u siebie sportowców, ale to Igrzyska Olimpijskie mają się dostosować do kraju gospodarza. W taki sposób chciałaby myśleć również FIFA. Stała chęć zwiększania liczby uczestników imprez powoduje, że koszty są niewspółmierne do korzyści.

Kto za to zapłaci? Arabię Saudyjską stać?

– Zachodnie społeczeństwa muszą sobie uświadomić to, co decydenci już wiedzą, że wielkie imprezy nie są po to, żeby na nich zarobić. Mają przynieść inne korzyści, głównie polityczne. FIFA może się cieszyć ze zgłoszenia Saudyjczyków, bo ma spokój na najbliższe lata. FIFA coraz mocniej musi spoglądać na kraje, które nie są wśród 20 największych gospodarek świata, ale ich znaczenie rośnie i mają ambicje wizerunkowe, np. Egipt, Indonezja. Tandem australijsko-nowozelandzki ma teraz więcej czasu, żeby ewentualnie przygotować swoją kandydaturę, przeprowadzić wśród obywateli kampanię promującą ubieganie się o prawa.

Zachodni świat może mieć jednak problem z Arabią Saudyjską, bo ich ustrój delikatnie mówiąc, chyba odbiega od naszego: opozycja polityczna jest tłamszona, kobiety mają mniej praw. Karani są homoseksualiści i konwertyści z islamu?

– To wszystko jest prawda i warto pamiętać, że do roku 2013/14 bardzo dużo do powiedzenia mieli fundamentaliści religijni. W Arabii Saudyjskie dominuje wahabizm, który jest bardzo surową odmianą islamu. „Zachodnie odchylenia”, czyli przynajmniej niekaranie śmiercią osób homoseksualnych jest bardzo trudne do zaakceptowania przez stare pokolenie. To się jednak zmienia. Może nie chodzi o ustrój polityczny i działalność opozycji, ale społeczeństwo się liberalizuje, choć nigdy nie będzie takie jak na zachodzie. Mohammed bin Salman walczy o zmiany. Udało mu się konserwatywne ośrodki odepchnąć od wpływania na modelowanie życia politycznego i społecznego w kraju. Otwarcie na sport jest jednym z przykładów i jest łatwe do zauważenia i zmierzenia. Kilka lat temu ten kraj był bardzo zamknięty. Arabia Saudyjska jest piękna i ma co pokazać, ale najpierw trzeba zbudować tzw. “brand awareness”. Za tym będą szły zmiany społeczne i zwiększenie roli kobiet.

To, co robi Arabia Saudyjska to tzw. sport washing czy promocja turystyki, żeby zwiększyć PKB? A może jedno i drugie?

– Mohammed bin Salman powiedział, że jeśli ktoś nazywa ich działania sportwashingiem, ale krajowi przyniesie to 1 proc. PKB i miejsca pracy, to on nie ma z tym problemu. Nazwał coś, co kilku politologów podkreślało, że te działania są związane z wizerunkiem, budowaniem pozytywnych skojarzeń na bazie sportu. Takie cele są wpisane do wielkiego planu Wizja 2030. Organizowanie zawodów sportowych, stawanie się e-sportowym hubem ma przynosić korzyści gospodarcze. Saudyjczycy w sumie robią to, co kraje zachodu, tylko my to nazywamy dyplomacją sportową, promowaniem państwa przez sport, a jeśli dotyczy to krajów niedemokratycznych, to nazywamy to sportwashingiem. Oczywiście, takie sprawy jak wojna w Jemenie, prześladowania opozycjonistów w tym zabójstwo Dżamala Chaszukdżiego czy prawa kobiet i społeczności LGBT będą się za Arabią Saudyjską ciągnęły, ale one mocno rezonują tylko w Europie i w USA. W krajach Azji, Ameryki Południowej, czy Afryki to nie będą to najczęściej podejmowane tematy, jeśli w ogóle ktoś się nimi zainteresuje. Patrzymy z punktu widzenia Europy.

Jeśli chodzi o bogatych turystów, których Saudyjczycy chcieliby przyciągnąć, to najwięcej wśród nich Europejczyków czy Amerykanów.

– To prawda, że turystyka to jest głównie zachód, ale Arabia Saudyjska chce być liderem świata arabskiego, więc będą ściągać wielu gości z północnej Afryki, Zatoki Perskiej, a nawet bogatszych Chińczyków, Japończyków i Rosjan. Zachód Europy i USA to zazwyczaj turyści z najgłębszym portfelem, ale druga część globu też ma zasoby i chce zwiedzać. Turystyka będzie się rozwijać równolegle ze światem sportu.

Wszystko według dokumentu Vision 2030? Saudyjczycy rzeczywiście się go trzymają, czy zamierzenia sobie, a życie sobie?

– Ten dokument, opublikowany w 2016 r. jest mapą drogową, w jakim kierunku kraj ma podążać i opisuje cele do 2030 roku. Realia są takie, że nie wszystko wyjdzie, ale jeśli uda się zrobić chociaż połowę, to zmiany będą znaczące. W obszarze sportu zachodzą zmiany. Saudyjczycy zakładają, że ma zwiększyć się liczba związków sportowych, ma nastąpić profesjonalizacja sportu, a procent społeczeństwa aktywnego ma wzrosnąć z kilkunastu procent do 40 proc., z czego dużą część mają stanowić kobiety. Kiedy na świecie szalała pandemia, to w kraju powstało kilkanaście nowych związków sportowych. Nie są na takim poziomie jak piłka nożna, ale Saudyjski Komitet Olimpijski dostał wielkie dofinansowanie, żeby rozwijać dyscypliny olimpijskie. Może jeszcze nie w Paryżu, ale może za dziewięć lat w Australii Arabia Saudyjska ma mieć nie kilka, ale kilkanaście medali. Mocno inwestują też w branżę gamingową.

Jakie korzyści chcą z tego wyciągnąć?

– Arabia Saudyjska ma być innowacyjną gospodarką, która w ramach nowych sektorów, również tych rozrywkowych ma być w czołówce. Chcą być w najlepszej trójce państw branży gamingowej. Idzie im dobrze. Już przejęli organizacje ESL, FaceIt, mają udziały w takich firmach jak Nintendo czy Embracer, dzięki temu wyprzedzają inne państwa. Popyt na ropę nie będzie wiecznie trwał i nie będzie tak duży jak jest obecnie, więc potrzeba dywersyfikacji dochodów państwa.

Wróćmy do futbolu. Ściągnęli wiele gwiazd, na trybunach jest więcej kibiców?

– Z frekwencją nie jest kolorowo, choć na większości najważniejszych stadionów jest nieco większa, za wyjątkiem Al-Ittihad. Gwiazdy przełożyły się na możliwość sprzedaży praw do transmisji. niezbyt często wybrzmiewa, ale jest to istotne. Samo społeczeństwo lubi futbol, ale nie jest tak zaangażowane, jak np. w Anglii czy Niemczech. Ważna też jest inna sprawa: jeśli uda się tą falą gwiazd, pobudzić wyobraźnię dzieci i dzięki temu chociaż kilkunastu chłopaków w przyszłości będzie grało na wysokim poziomie, to oni będą zadowoleni. Do Arabii Saudyjskiej trafiają nie tylko piłkarze, ale też europejski, światowy know how: trenerzy, analitycy, fizjoterapeuci. Oni mogą zmienić mentalność piłkarzy, bo Saudyjczycy chociaż mają umiejętności, to przez filozofię życiową nie budują karier na zachodzie. Gwiazdy mają zainspirować młodsze pokolenie etyką pracy. Koszty się tu nie liczą, a patrząc na skalę potencjału ekonomicznego kraju 1,5 mld dolarów na transfery oraz pensje gwiazd, to nie jest duży wydatek. Dla porównania w gaming Arabia Saudyjska zainwestowała już ponad 30 mld dolarów.

Ludzie z zachodu widząc, że Cristiano Ronaldo czy Jordan Henderson żyją tam i mają się dobrze, będą chętniej przyjeżdżać do Arabii Saudyjskiej?

– Obecność znanych ludzi buduje spokój ludzi jadących tam do pracy. Największe projekty: Neom, czy Oxagon nie zostaną zbudowane rękami samych Saudyjczyków i Chińczyków. Potrzebni są Amerykanie, Europejczycy. Bardzo wielu Polaków dostaje stamtąd oferty pracy, nawet mój znajomy jeździ tam na krótkie kontrakty. Muszą żyć w modelu zachodnim, żeby przyciągnąć pracowników z państw wysoko rozwiniętych.

Wychodzi na to, że drugi mundial na Półwyspie Arabskim będzie lepszy i nie trzeba będzie wynajmować kibiców?

– Saudyjczycy mają nad Katarem dwie przewagi. Pierwsza to geografia. Jest to większy kraj, z bardziej rozwiniętą bazą hotelową, a do tego czasu powstaną też hotele ekonomiczne. Gospodarze wiedzą, że kibice w Katarze narzekali na brak takiej oferty. Druga przewaga to sam futbol. Saudyjczycy mają fundament piłkarski, historię oraz tożsamość. W 1994 na MŚ roku wyszli z grupy, a kluby saudyjskie odnoszą sukcesy w Azji, więc nie trzeba będzie budować miłości do futbolu. Mundial 2034 roku będzie mniej klaustrofobiczny, bo Katar pewnych rzeczy nie mógł przeskoczyć, a drogie koszty życia przez 2-3 tygodnie wielu odstraszyły od przyjazdu. Pamiętajmy, że ten mundial będzie dopiero za 11 lat i wtedy sytuacja geopolityczna może być jeszcze bardziej skomplikowana.

Gwiazdy mogą oznaczać, że więcej osób, grając na konsoli, wybierze saudyjski klub. Dla Saudyjczyków to może być ważne?

– Wejście w e-sport, gaming wykupowanie udziałów w firmach, przejmowanie ich ma nie tylko budować wprost PKB. Jeśli w ramach tych gier kraj nie będzie pokazywany negatywnie, to Saudyjczykom to wystarczy. Zobaczmy, jak w Call of Duty pokazywani są Rosjanie – to jest cały czas “my kontra oni”. W ramach wielu gier można co najmniej nie budować negatywnych odczuć, ale też zbudować pozytywne skojarzenia. Jeśli np. Rijad będzie tak nowocześnie pokazywany jak Londyn, czy Paryż, a Saudyjczycy nie będą czarnymi charakterami, to kolejne pokolenia będą “wiedziały”, że Arabia Saudyjska to „dobry kraj” i mogę tam spokojnie pojechać. A skąd będą to młodzi wiedzieli? Z gier komputerowych. Być może ci turyści jeszcze się nie urodzili, ale soft power ma zawsze horyzont 20-30 lat. Dużo wygrały na tym USA, bo żyjemy pod wpływem amerykańskiej kultury, ubrań, sportu. To już się dzieje, bo moi młodsi bracia, mocno zainteresowani grami, na wiele spraw patrzą inaczej niż ja.