Wywiady 12 października 2022

Kryspin Baran: Jako ALURON zaczynamy czuć się poważną sportową marką

Kolejnym gościem naszego cyklu “Sportowa Marka” był Kryspin Baran, prezes firmy ALURON oraz siatkarskiego klubu ALURON CMC Warta Zawiercie. W jaki sposób powstawała siatkówka w Zawierciu? Jaki wkład w awans z czwartej ligi polskiej do Ligi Mistrzów miał sponsor? Czy klub z Zawiercia czuje się już poważną sportową marką w kraju? Zapraszamy!

Bartłomiej Płonka (SportMarketing.pl): Rozmawiamy po pierwszym meczu sezonu, w którym pokonaliście PGE Skrę Bełchatów. Jakie wrażenie towarzyszą panu na starcie tej kampanii?

Kryspin Baran (prezes ALURON): Jak to zwykle na początku sezonu – te pierwsze mecze zawsze są nacechowane emocjami i docieraniem się pewnych mechanizmów sportowych. Wygraliśmy 3:2 ze Skrą i cieszę się, że rozpoczęliśmy rozgrywki PlusLigi od zwycięstwa.

Cykl naszych wywiadów nazywa się “Sportowa Marka”. Czy wy, jako ALURON CMC Warta Zawiercie, czujecie się już sportową marką, która jest w Polsce rozpoznawalna? 

Mogę powiedzieć, że zaczynamy się takową czuć. Pewność tego, co robimy dobrze to jedno, natomiast o samej marce możemy mówić wtedy, gdy dostrzegają to inni. I tak się w naszym przypadku dzieje, zwłaszcza po ostatni sukcesie jakim było dla nas zdobycie brązowego medalu PlusLigi i awans do Ligi Mistrzów. Stajemy się coraz bardziej atrakcyjnym miejscem, co widać po ruchach sponsorów, którzy coraz częściej się na nas powołują.

Firma ALURON towarzyszy Warcie Zawiercie od 2012 roku i przeszła z klubem wszystkie szczeble rozgrywkowe od czwartej ligi do PlusLigi. Co takiego kierowało ALURONEM, aby tak długo towarzyszyć Warcie przy tej całej wspinaczce do najwyższego poziomu rozgrywkowego? 

To bardzo ciekawe pytanie i wątek, który można nieco rozszerzyć. Przed momentem mówiliśmy o marce sportowej, a teraz wracamy do korzeni. To prawda, wszystko odbywało się razem z firmą ALURON. To pokazuje, że sponsor przeszedł z klubem pewną drogę. Na początku działania sponsora były nakierowane lokalnie i taki był cel. Wówczas w klubie wystartowało chociażby szkolenie dzieci i młodzieży, które było także skierowane do lokalnej społeczności. Jednak kiedy klub zaczął iść w górę, to nasze działania się zmieniły. Można powiedzieć, że przeskoczyliśmy pewną poprzeczkę i poszliśmy po więcej. Dzisiaj jesteśmy w Lidze Mistrzów i możemy być zadowoleni z całej tej drogi.

Jeśli chodzi o te wszystkie lata i przejście z czwartej ligi polskiej do Ligi Mistrzów, to który moment można wskazać jako kluczowy? 

Moim zdaniem był to awans z 1. Ligi siatkówki do PlusLigi. Mogliśmy funkcjonować wówczas jako mistrz 1. Ligi na tamtym poziomie, nadal być organizacją lokalną, nie porywać się na grę w PlusLidze i pozostać klubem bez szerszych struktur. Awans do PlusLigi sprawił, że stanęliśmy przed wyborem trzymania poziomu organizacyjno-marketingowego z 1. Ligi na wyższym szczeblu lub zrobienia kolejnego kroku i stawania się coraz lepszym. Pierwsza opcja spowodowałby, że w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce bylibyśmy słabeuszem, więc świadomie wybraliśmy drugą możliwość. Wtedy staliśmy się zupełnie profesjonalnym klubem i to zdecydowanie zmieniło nasze realia, ambicje i postrzegania.

Można powiedzieć, że na dzisiaj największym kłopotem ALURONU CMC Warty jest brak większej hali?

Odpowiem może trochę niepopularnie. Niewielka liczba miejsc na hali może mieć swoje plusy. Mam na myśli to, że trudność w dostępie do biletów i karnetów może powodować, że zainteresowanie produktem będzie stałe. Nie sądzę, że gdybyśmy mieli halę na pięć tysięcy kibiców, to tylu byłoby na każdym spotkaniu. Oceniam, że możliwość wypełnienia hali w Zawierciu to maksymalnie 2 800 widzów. Na ten moment naszą przeszkodą jest to, że obecny obiekt jest halą przyszkolną bez zaplecza treningowego i trudno organizować tutaj także dzień meczowy. Uważam, że gdybyśmy dysponowali halą o podobnej liczbie miejsc, ale z lepszym zapleczem, to czulibyśmy się znacznie lepiej. Staramy się robić co możemy, jednak z obecnego obiektu trudno wycisnąć wiele więcej.

Z tego co wiem, to powstał projekt na nową halę w Zawierciu. 

Tak, miasto pozyskało dofinansowanie na projekt. Ogłoszono przetarg, który został zakończony i obecnie projekt jest w trakcie powstawania. Nie odbieram tego jako przecięcie wstęgi, ale wielokrotnie słyszałem od decydentów, że posiadanie projektu i szacunku kosztorysowego zbudowania nowej hali jest warunkiem niezbędnym, by uzyskiwać finansowanie i dotacje do ewentualnej budowy w przyszłości. Pamiętajmy, że jest wiele projektów, które później nie mogą doczekać się swojej realizacji. Mam nadzieję, że w tym przypadku nie będziemy mieć z tym do czynienia.

Mecze Ligi Mistrzów będziecie rozgrywać w Dąbrowie Górniczej?

Tak jest. Na spotkania Ligi Mistrzów zapraszamy do Hali Widowiskowo-Sportowej Centrum w Dąbrowie Górniczej.

Zostańmy na dłużej przy Lidze Mistrzów. Gra w tych rozgrywkach jest w ogóle opłacana? Niedawno rozmawiałem z Piotrem Szpaczkiem, prezesem ZAKSY, który przyznał, że nawet dwukrotne zwycięstwo z rzędu w tych rozgrywkach nie powoduje, że można ustawić sytuację finansową klubu. 

Wie pan co, siatkówka w ogóle nie jest sportem, w którym można mówić o opłacalności. Całoroczne składanie budżetu ma na celu spięcie go na zero, a nie wykazanie zysków. Rozumiem słowa Piotra Szpaczka, bo on świetnie orientuje się w zagadnieniach finansowych i jego wypowiedź trzeba traktować wiarygodnie. My takich doświadczeń jeszcze nie mamy, bo dla nas występ w tegorocznej Lidze Mistrzów będzie debiutem. Jeśli jednak dołożymy do tego startu, to będziemy to traktować jako walor marketingowy klubu. Trudno zakładać, że zabudujemy wspomnianą markę sportową bezkosztowo. Będziemy chcieli też uzyskiwać przychody z dnia meczowego, natomiast rzeczywiście podróże i opłaty licencyjne, który kluby wnoszą do CEV są bardzo wysokie. Mimo to, mogę powiedzieć, że jesteśmy szczęśliwi z możliwości gry w Lidze Mistrzów.

Wróćmy na polskie podwórko. Jak panu podoba się to, że PlusLiga została rozszerzona do szesnastu drużyn, a jednym z uczestników rozgrywek został ukraiński Barkom Każany Lwów?

Trzeba mieć świadomość, że PLS była głęboko zdeterminowana, by przyłączyć zespół z Lwowa do naszych rozgrywek. Gdyby nie akces Barkomu Każany i ich chęć wzięcia udziału w PlusLidze, to na pewno nie doszłoby do rozszerzenia. PlusLiga z czternastoma zespołami funkcjonuje od czterech lat i moim zdaniem wygląda to nieźle. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że nie byłem zwolennikiem kolejnego rozszerzenia, ale przyłączenie klubów zagranicznych jest bardzo interesujące. Zwłaszcza jeśli bierzemy pod uwagę kluby z zaprzyjaźnionych państw.

Pamiętajmy też, że ta decyzja została podjęta półtora roku temu, podczas wiosny 2021 roku. Wtedy nikt jeszcze nie wiedział, że czeka nas wojna i rosyjska agresja na Ukrainę. W tym momencie udział zespołu z Lwowa nabiera innego kontekstu w postaci wsparcia i to niektórym kibicom może zaburzać optykę patrzenia na tę sytuację. Pierwotny plan zakładał na przykład to, żeby Barkom rozgrywał swoje mecze we Lwowie.

W maju rozmawiałem z Kamilem Składowskim z PLS, który powiedział, że PlusLiga ma potencjał być projektem wykraczającym poza Polskę. Czy według pana nie jest to nieco przesadzone stwierdzenie? 

Zgadzam się z tym, że PlusLiga ma taki potencjał. Jesteśmy mocną ligą i organizacyjnie również wyglądamy bardzo dobrze. W chwili obecnej spoglądamy na zespół z Lwowa, który pochodzi z kraju objętego wojną, a tak jak wspominałem – nie tak miało to wyglądać. Moim zdaniem więcej lokalizacji długofalowo mogłoby przyłączać się do PlusLigi. Wszystko musimy jednak robić z głową, by przede wszystkim nie stracić na jakości sportowej. Moim zdaniem nie możemy pozwolić sobie na to, że za kilkanaście lat rozgrywki będą liczyć dwadzieścia drużyn. Wtedy trudno będzie się połapać gdzie odbywają się mecze i uważam, że kibic nie będzie na nie aż tak bardzo czekać.

Pana zdaniem polskiej klubowej siatkówce pomaga czy przeszkadza to, że jest on zamknięta od lat w jednej telewizji sportowej?

Nie mam innych doświadczeń, bo siatkówka od lat jest transmitowana i pokazywana w taki sposób. Nie wiem co byłoby, gdyby sublicencja trafiała do innych nadawców. Można się tylko domyślać, bo robią tak inne popularne dyscypliny. Czy jest to zgodne z interesem Polsatu i PlusLigi? Nie wiem, chociaż zdaje sobie sprawę, że dla kibiców to interesujący wątek.

Dostrzegam za to duży głód korzystania z najbardziej efektownych akcji meczowych, które nadają kolorytu lidze. Te materiały mają ograniczony dostęp, a posiadają spory potencjał, by być wydarzeniem przez kolejne 2-3 dni w mediach społecznościowych. Moim zdaniem kluby mogłoby z tego korzystać i zauważam tutaj wiele więcej do wyciśnięcia.