23.04.2013 09:11

Ma działać od Syberii po Arabię Saudyjską

Arnoud Fiolet reprezentuje European Turf Group - organizację zajmującą się promocją innowacji w produkcji sztucznych boisk sportowych.

\"\"
(Na zdjęciu Andrzej Kretek podczas treningu Widzewa Łódź na sztucznej nawierzchni)

Choć sztuczna murawa nie jest normą na stadionach piłkarskich, jest kilka klubów, które korzystają z takiego rodzaju nawierzchni. Wiara w syntetyczny trawnik praktykowana jest m.in. na moskiewskich Łużnikach, czy we francuskim Lorient. Interesy drużyn, które przerzuciły się na tego typu podłoże reprezentuje European Turf Group, której przedstawiciel – Arnoud Fiolet – wyjaśnił nam kilka interesujących kwestii.

– Jaki był cel powołania do życia European Turf Group?

– Naszym celem jest monitorowanie i propagowanie innowacji na rynku sztucznych nawierzchnii sportowych. Małe i średnie przedsiębiostwa, które działają w obrębie takich projektów, szukają platform, na których mogą się promować. Z drugiej strony, nasza pozycja pozwala na na naciskanie na firmy w kwestii podaży i cen.

– Jednym z zadań ETG jest analiza działań na rzecz innowacji w produkcji sztucznej trawy dla obiektów sportowych. Czego możemy spodziewać się w tym temacie w najbliższej przyszłości?

– Mówiąc ogólnie, prace zmierzają w trzech kierunkach. Pierwszym z nich, jest wyposażenie stadionów w moduł, który w łatwy sposób będzie "podmieniał" sztuczną murawę z naturalną. Po drugie – pojawić mają się nowe formy ogrzewania boisk, tuż pod sztuczną nawierzchnią, co zmniejszy zużycie prądu o około 40-50%. Po trzecie – nowe metody wytwarzania trawy mają zwiększyć podobieństwo podłoża do naturalnego boiska.

– Branża produkcji sztucznych boisk rozwinęła się stosunkowo niedawno. Możesz przybliżyć historię tego zjawiska?

– Idea sztucznych boisk narodziła się w USA. Pierwszy taki projekt zrealizowano tutaj w 1966 roku w Houston. Jego celem było stworzenie boiska, które wytrzyma trudy spotkań futbolu amerykańskiego, więc murawa powstała z całkowicie syntetycznego nylonu (potocznie nazywamy to pierwszą generacją). Od tego czasu, materiał ten przyjął się w latach siedemdziesiątych w hokeju na trawie, skąd przywędrował niecałą dekadę później do Europy. Tutaj został zmodyfikowany przez dodanie polipropylenu i polietylenu, co zmniejszyło jego cenę i zwiększyło miękkość. Mimo wszystko, rynek boisk pierwszej i drugiej generacji nie był duży, bowiem nie przypominał naturalnych warunków. Po decyzji FIFA w 2003 roku, która zezwoliła na używanie tych materiałów, rynek zalały projekty sztucznych boisk, w tym ten najbardziej popularny – Orliki. Jest popyt, jest podaż.

– Wspomniałeś o FIFA. Wasze działania są wspierane przez jakieś sportowe organizacje?

– Nie mamy bezpośrednich kontaktów ani z FIFA, ani z UEFA. Pracownicy różnych organizacji angażują się jednak w nasze projekty.

– Jakie sporty mają kontakt ze sztuczną murawą?

– Naszymi kontrahentami są rozmaite kluby europejskie. Rozumiemy ich biznesowe podejście, wedle którego chcą m.in. zaoszczędzić swoje pieniądze, dlatego do każdego klienta podchodzimy indywidualnie.

– Jaki rynek jest największym importerem boisk ze sztuczną nawierzchnią?

– Kiedyś była to Hiszpania. Teraz, kiedy większość krajów ogranicza wydatki, liderem są państwa o dużym wskaźniku wzrostu gospodarczego. Myślę, że aktualnie można tak mówić o Niemczech.

– Jak jest z wytrzymałością takiej trawy? Jest ona w stanie wytrzymać siarczysty mróz i wysoką temperaturę jednocześnie?

– Nie ma tutaj oczywistej odpowiedzi. Jeśli masz produkt dobrej jakości, nie ma znaczenia, gdzie go wykorzystujesz. Ma działać od Syberii po Arabię Saudyjską.

(Rozmawiał Krzysztof Baranowski)

Udostępnij
Redakcja Sport Marketing

Redakcja Sport Marketing