Wszystkie możliwości zostały wyczerpane
Wycofanie Ruchu Radzionków z pierwszej ligi było nieuniknione - przekonuje Tomasz Baran, prezes klubu.
– Nie było możliwości, żeby Ruch przetrwał w pierwszej lidze. Nie było planu B lub C?
Tomasz Baran: – Na planie B czy C my jechaliśmy już od pół roku. Kolejnego wyjścia z tej trudnej sytuacji już nie było. Trzeba było podjąć decyzję o wycofaniu zespołu z ligi. Nie było żadnych perspektyw na uratowanie drużyny na tym poziomie. Wszystkie możliwości zostały wyczerpane.
– Chce pan powiedzieć, że objeździł pan wszystkie firmy na Śląsku i żadna, poza pańską, nie zdecydowała się sponsorować klubu?
– Obyliśmy naprawdę bardzo dużo rozmów. Ale na Śląsku jest poważny problem. Tu jest bardzo dużo klubów w przeciwieństwie do innych regionów. Dlatego tak trudno o sponsorów. Tutaj co 10-15 kilometrów jest inny klub. Wiadomo, że są: Ruch Chorzów, Górnik Zabrze, GKS Katowice, Polonia Bytom czy Zagłębie Sosnowiec, ale są też inne, w niższych ligach, jak chociażby Rozwój Katowice. Jeśli jakaś firma wybrała już drużynę, to z nią zostaje. My staraliśmy się szukać u siebie, w Radzionkowie, ale to było trudne. Radzionków to niewielkie, 17-tysięczne miasteczko. Nikt by o nim nie słyszał, gdyby nie drużyna Ruchu. Ale to i tak nie był wystarczający magnes, żeby namówić do inwestycji nowe firmy.
– Zadania nie ułatwia też przestarzały obiekt.
– Zgadza się. Mało kto chciał się reklamować w takim miejscu. Ogólnie stadion był naszą wielką bolączką. Chyba jako jedyny klub w Polsce, musieliśmy w całości sami dbać o niego. Problem polegał na tym, że leży on na administracyjnej granicy Bytomia. Bytom nie wykładał na jego utrzymanie żadnych pieniędzy, bo miał pod opieką obiekt Polonii. Gmina Radzionków zgodnie z prawem nie mogła nam ani trochę pomóc, ponieważ administracyjnie stadion nie leżał w Radzionkowie. Więc gmina nie mogła wydawać pieniędzy na cokolwiek poza swoimi granicami. Byliśmy w patowej sytuacji. To generowało kolejne wydatki.
– Mimo to, cały czas próbował pan zbudować budżet dla pierwszoligowej drużyny.
– Byłem w klubie przez pięć lat, od 2007 roku. Gdy przychodziłem do Ruchu, był on w czwartej lidze. Teraz swoją przygodę kończy w pierwszej. Przez ten okres moja firma włożyła w klub 5 milionów złotych. Aby Ruch mógł wystartować w tym sezonie, budżet musiał wynieść od 1,5 miliona do 2 milionów złotych. W przeszłości nie było problemu, żeby taki budżet stworzyć. Miasto reklamowało się na koszulkach i płaciło za sezon 400 tysięcy złotych. Do tego czerpaliśmy miesięcznie zysk w wysokości 40 tysięcy złotych z miejskiego targowiska. Na sezon nasi zawodnicy mieli płacone stypendia z puli 200 tysięcy złotych.
– Domyślam się, że z roku na rok było coraz gorzej?
– Tak. W zeszłym sezonie te wszystkie źródła dawały w sumie przychód ok. 220 tysięcy złotych. Piłkarze miesięcznie otrzymywali stypendia w wysokości 700 złotych. Powiedzmy, że za to jeszcze z trudem, ale mogli spróbować wyżyć. Ale jak nie mieli płacone od marca, czyli kilka miesięcy, to robił się problem.
– Ile pieniędzy zabrakło, żeby zamknąć budżet?
– Gdyby chodziło o 100 tysięcy, to byśmy jeszcze jakoś wystartowali. Ale tylko do końca samego roku zabrakło 400 tysięcy. Nie mówię o całym sezonie, ale jednej rundzie. A co by było od stycznia? Nie wiem… Do tego wzrastał dług. Obecnie wynosi on już 1 milion 350 tysięcy złotych.
– Wobec kogo są te zobowiązania?
– Głównie wobec piłkarzy. Do tego dochodzą niezapłacone wyjazdy, zgrupowania, czy usługi ochroniarskie.
– Co z pieniędzmi za transfery braci Maków, Gielów czy Przybeckiego?
– Za Przybeckiego dostaliśmy 400 tysięcy, tyle samo za Maków. Do tego za 100 tysięcy odeszli do Warty Gielowie. Ale ta kasa poszła na codzienną działalność.
– Chociaż tym chłopakom udało się wybić…
– Tak. Taki jest tego plus. Młodzi zyskali, bo odeszli do lepszych klubów. Gorzej z tymi starszymi, którzy zdecydowali się pozostać, jak Rocki, Muszalik.
– Ruchu Radzionków już nie będzie?
– Na pewno nie zniknie z piłkarskiej mapy Polski. PZPN już wie, że się wycofujemy. W piśmie zapytaliśmy też, od której ligi będziemy musieli zacząć rozgrywki. Ruch będzie dalej funkcjonował w miarę swoich skromnych możliwości, ale za wcześnie, by mówić w której lidze.
Redakcja Sport Marketing
Więcej Wywiady
Ekstraklasa jest jak świetny serial. Co sezon emocje, barwni bohaterowie i zaskakujące zwroty akcji
Ekstraklasa rośnie szybciej niż kiedykolwiek, a wraz z nią zmienia się sposób, w jaki kibice w Polsce i za granicą konsumują piłkę. Lepsze wyniki w Europie, większa frekwencja i rosnąca popularność treści tworzonych przez fanów sprawiają, że liga zyskuje nową widownię. O tym, jak wygląda ta zmiana i jak Ekstraklasa…