MMA na dobre wkroczyło do mainstream-u
Popularność MMA w Polsce rośnie. Gale KSW oglądają tłumy, a Mamed Khalidov właśnie wziął udział w reklamie Tigera. Może być jeszcze głośniej?
– Khalidov podpisał kontrakt z firmą produkującą napoje energetyczne Tiger. Czy to przełom, który oznacza, że zawodnicy z KSW będą mogli zarabiać nie tylko na walkach, ale także reklamach w mediach?
Marcin Kawulski: – Zawodnicy KSW zarabiają na kontraktach sponsorskich już od dawna. Mamed po prostu, jako lider i największa gwiazda naszej federacji, pierwszy podnosi poprzeczkę i udowadnia, że zawodnik MMA może być wyceniany tak samo, jak wielki piłkarz czy aktor. Kontrakt z producentem napojów Tiger jest sygnałem na to, że MMA na dobre wkroczyło do mainstream-u. Przestaje być chwilową modą, a zaczyna być trwałą fascynacją milionów fanów.
– Czy pana zdaniem, są inni fighterzy, którzy wkrótce mogą pójść śladem Khalidova i też zacząć zarabiać tak, jak on?
– Jest już wielu, którzy od dawna idą nie tylko po jego śladach, są krok za nim samym. To melodia niedalekiej przyszłości, którą z uśmiechem niebawem zanucą z pewnością Jan Błachowicz i Michał Materla, a zaraz po nich wszystkie nazwiska z głównych kart KSW.
– Chce pan przez to powiedzieć, że Błachowicz i Materla też wkrótce otrzymają kontrakty od znanych producentów z segmentu spożywczego?
– Nie wiem, czy akurat spożywka to dziedzina, w której odnajdą się ci zawodnicy. Ale jestem więcej niż pewien, że już niebawem każdy z nich znajdzie silnych komercyjnych sponsorów.
– Przejdźmy do samej federacji KSW. Czy trudno jest wam namówić sponsorów do wsparcia waszej idei? Czy przełamywany jest stereotyp, że KSW to bijatyka, a nie sport jak każdy inny?
– Ja mam duży dystans do tego typu określeń. Często cytuję w takich sytuacjach Adama Asnyka, który sugerował zbadać taką okoliczność: „Tacy poeci, jaka jest ich publiczność”. Jeśli 6 milionów ludzi wzrusza się i płacze na bijatykach, a jeszcze inni żyją emocjami związanymi z czymś, czego nie nazywa się sportem, to ja pozdrawiam wszystkie zacne dyscypliny, które niestety nie znalazły widza.
– Dotychczas marketingowo KSW „pociągnął” Mariusz Pudzianowski. To on jest główną twarzą KSW. Nie obawiacie się, że kiedyś się on znudzi publice?
– Powyższe zdanie to pańska subiektywna ocena, więc jej nie skomentuję. Było inaczej i teraz jest inaczej. KSW to 10 lat emocji i wzruszeń, to ponad 200 zakontraktowanych pojedynków, to kilkuset zawodników, którzy na ringu pozostawili często o wiele więcej, niż tylko zdrowie. Każdy z tych elementów to wielki krok w rozwoju KSW i całego MMA. Mariusz Pudzianowski był jednym z tych kluczowych.
– Jak KSW zdobywa pieniądze na działalność?
– Działamy w tradycyjny sposób, podobnie jak inne federacje, czy agencje sportowe. Pieniądze zdobywam od sponsorów, z biletów, a także licencji i handlu samym Brandem.
– Na czym opiera się Wasz handel Brandem?
– Od odzieży przez cały official merchandise, jak również kilka dziedzin usługowych, takich jak obozy treningowe czy KSW security.
– Czy zamierzacie wprowadzać kolejnych nowych zawodników? Wyłapaniu takich służą zapewne amatorskie zawody, które organizujecie…
– Od lat jest to w zakresie naszych zainteresowań. Nasz plan rozwoju KSW jest bardziej długofalowy, niż 10 lat.
– Więc jak będzie wyglądać federacja powiedzmy za 3-4 lata? Wciąż będziecie zdobywać nowych widzów i fanów z podobną dynamiką?
– Naprawdę dużym sukcesem będzie, jak ich utrzymamy. Wzrost nie może trwać bez końca, a my na ilość fanów nie możemy narzekać.
Redakcja Sport Marketing
Więcej Wywiady
Ekstraklasa jest jak świetny serial. Co sezon emocje, barwni bohaterowie i zaskakujące zwroty akcji
Ekstraklasa rośnie szybciej niż kiedykolwiek, a wraz z nią zmienia się sposób, w jaki kibice w Polsce i za granicą konsumują piłkę. Lepsze wyniki w Europie, większa frekwencja i rosnąca popularność treści tworzonych przez fanów sprawiają, że liga zyskuje nową widownię. O tym, jak wygląda ta zmiana i jak Ekstraklasa…