Aktualności 7 lutego 2024

Andrejczyk: o moje zdrowie martwią się tylko dziennikarze i kibice [WYWIAD]

Wicemistrzyni olimpijska w rzucie oszczepem z Tokio przygotowuje się do igrzysk w Paryżu, a jeszcze całkiem niedawno zmagała się z kontuzją. Podczas Orlen Cup w Łodzi sprawdzała się też w nowej roli. – Jedynymi osobami, które myślą o moim zdrowiu są dziennikarze i kibice, bo ja po prostu kontynuuję pracę i od kilku miesięcy jest już naprawdę fajnie – powiedziała Maria Andrejczyk w rozmowie ze SportMarketing.pl.

Łukasz Majchrzyk, SportMarketing.pl: Na początek pytanie o zdrowie, bo z tym w ostatnich miesiącach było u pani różnie, a do igrzysk olimpijskich już mniej niż 180 dni:

Maria Andrejczyk: – Liczby się zgadzają, u mnie ze zdrowiem też się wszystko zgadza. Nie mogę narzekać. Wykonałam już kawał dobrej i ciężkiej pracy, co też widać w rezultatach. Poprawiły się moje wyniki na siłowni, sama też się dobrze czuję. Jestem zadowolona. Teraz pozostaje tylko kontynuować tę pracę.

Wyrzuciła pani z głowy myśl, że trzeba uważać po kontuzji?

– Jedynymi osobami, które myślą o moim zdrowiu są dziennikarze i kibice, bo ja po prostu kontynuuję pracę i od kilku miesięcy jest już naprawdę fajnie.

Podczas Orlen Cup widzimy panią w nowej roli, ekspertki w studio telewizyjnym.

– Jest to dla mnie nowa rola, nie wiem, czy się sprawdzę. Jest to mój pierwszy halowy mityng lekkoatletyczny, więc jest to dla mnie ciekawe miejsce. Pierwszy raz jestem w hali Atlas Arena Łódź i organizacja jest rewelacyjna, bardzo profesjonalnie wszystko jest przygotowane.

Rzutu oszczepem nie ma.

– A szkoda, bo mógłby być. Warunki do tego są, kobiety mogłyby tutaj spokojnie rzucać.

Jak mogą wyglądać kolejne tygodnie i miesiące na drodze do złota olimpijskiego, bo z każdym występem coraz wyżej się pani wspina?

– Przede wszystkim skupiamy się na ciężkiej pracy, bo 180 dni to jeszcze jest kawał czasu, więc czeka nas sporo godzin na szlifowanie formy. Główne starty są znane, ale przetarcie się jest planowane na początek marca podczas Zimowego Pucharu w Leirze. Konkurs wypadnie zapewne w moje urodziny i tam też chcielibyśmy może nie inaugurować sezon wspólnie z moim nowym trenerem Cezarym Wojną, ale zobaczyć, gdzie jesteśmy z naszą pracą, ile jeszcze mamy do poprawy. To będzie taki treningowy start, ale bardzo potrzebny.

Miło by było sprawić sobie prezent. Mówi pani jak Adam Małysz, który zawsze deklarował, że najważniejszy jest kolejny skok, a pani podkreśla, że najważniejsza jest praca. Chyba jest pani kibicem skoków narciarskich?

– Taka jest prawda, ale zdradzę też pewien sekret: mamy tego samego psychologa.

Czyli psycholog się sprawdza. Wszystkiego najlepszego na najbliższe tygodnie. Czy oprócz zdrowia jeszcze czegoś trzeba życzyć?

– Zdrowia i ciut szczęścia, bo tego każdy z nas potrzebuje.