Aktualności 1 marca 2024

Dziki szukają inspiracji w NBA. Marzą o współpracy z gigantem

Szef Dzików Warszawa udał się na wizytę do Chicago Bulls, by zaczerpnąć marketingowych inspiracji od jednego z najpopularniejszych klubów na świecie. – Może uda się nam nawiązać współpracę. Pracujemy w innej skali, ale wiemy, że ze względu na społeczność kibicowską, Polska jest dla nich bardzo ważna – powiedział nam Szolc.

Wyjazd do Chicago był wyjazdem służbowym, ale też spełnieniem marzeń. Na meczu NBA już kiedyś byłem, ale nigdy w Chicago. Jestem z pokolenia, które budziło się w latach 90-tych, aby posłuchać redaktora Szaranowicza i obejrzeć mecz z udziałem Michaela Jordana – przyznał założyciel ekstraklasowych Dzików.

Na miejscu Szolc został przyjęty przez Kamila Strycharza, który pracuje w dziale marketingu Chicago Bulls. Miał okazję poznać również Sarę Smith, szefową marketingu jednego z największych klubów NBA.

Fantastycznie się nami zaopiekowali. Mogliśmy zobaczyć dużo więcej, niż się spodziewałem. Zwiedziliśmy biura zlokalizowane przy United Center. W każdym miejscu „pachnie” legendą i emocjami. W centralnym miejscu znajduje się fragment parkietu ze starej hali. Doświadczenie było fantastyczne. Dla nas bardzo ważna była praca z ludźmi, którzy zajmują się organizacją eventów. Mecze Bulls, na których pojawiają się 23 tysiące widzów, to wielkie widowiska, ale też olbrzymie wyzwania organizacyjne. Mieliśmy okazję zobaczyć, jak przygotowuje się takie wydarzenia. Osobiście uważam, że w meczu NBA jest za dużo widowiska, za mało koszykówki, ale to tylko moja subiektywna opinia – powiedział nam Szolc.

Prezes Dzików Warszawa wspomniał, że ważne było spotkanie z przedstawicielami działu marketingu. Wcześniej wymieniony Strycharz zajmuje się pracą z influencerami. Wcześniej odpowiadał za kanały społecznościowe. Szolc przyznał, że jego klub nie może pod żadnym względem oczywiście równać się z Bulls, ale chętnie czerpie wiedzę od najlepszych.

Spodobało mi się, jak w Chicago traktują swoją maskotkę i używają jej do różnych celów. Budują wokół niej społeczność, pokazują jej interakcje z kibicami, bierze ona udział w działaniach ze sponsorami. Będziemy chcieli to u nas mocno rozwinąć w najbliższym czasie. Kolejnym wyzwaniem, zarówno u nich, jak i u nas, jest budowanie tożsamości wśród najmłodszych. Ludzi z mojego pokolenia nie trzeba przekonywać do Bulls, ale młodzi niekoniecznie znają dawne legendy. Bulls mocno inwestują w pracę z dziećmi i młodzieżą. W naszym przypadku ma to dwa kierunki: budowanie tożsamości, ale też wykształcenie młodych koszykarzy. U nich jest inaczej, bo zgodnie z obowiązującymi tam zasadami, klub NBA nie może kontaktować się z graczami na poziomie liceum czy college’u. Ich działania nakierowane są więc na to, aby jak najwcześniej zaszczepiać miłość do Bulls. Pierwsze zajęcia dla dzieciaków są prowadzone od piątego roku życia. Campy, zajęcia w hali, letnie półkolonie. Jest tego bardzo dużo – dodał Szolc.

Kolejnym z kierunków, o jakich usłyszeli przedstawiciele beniaminka Orlen Basket Ligi, była otwartość na społeczność międzynarodową. Ekipa Bulls zrobiła pierwszy krok od meczu w Paryżu. Uruchomiła konta w mediach społecznościowych w języku francuskim. Następne będą hiszpański i mandaryński. Zamierza pozyskiwać nowych fanów poza granicami Stanów Zjednoczonych.

Szolc zwiedził też centrum treningowe Chicago Bulls. Wspomniał nam, że mógł obejrzeć boiska, na których na co dzień trenują zawodnicy Bulls, biura managementu, a nawet kuchnię, pralnię i magazyny ze sprzętem. Centrum jest wyposażone w najnowsze technologie, które pozwalają na przykład mierzyć i poprawiać technikę rzutu. Każdy z zawodników nawet w środku nocy może wejść do hali i popracować nad swoimi rzutami.

Było to fantastyczne doświadczenie. Poznaliśmy otwartych i przyjaznych ludzi. Niestety nie przynieśliśmy im szczęścia, bo przegrali z Celtics. Ale może uda się nam nawiązać współpracę. Pracujemy w innej skali, ale wiemy, że ze względu na społeczność kibicowską, Polska jest dla nich bardzo ważna – zakończył Szolc.