Czy Polska zorganizuje kobiece EURO? „Infrastrukturalnie jesteśmy już gotowi”
Już 3 grudnia poznamy gospodarza kobiecych mistrzostw Europy w piłce nożnej. Kto zorganizuje turniej za cztery lata? W grze są Polska, Niemcy i Szwecja oraz Dania (kandydatura skandynawska).
PZPN wskazał osiem aren w siedmiu miastach: w Białymstoku, Gdańsku, Krakowie (stadion Wisły), Szczecinie, Warszawie (PGE Narodowy oraz stadion Legii), Wrocławiu i Zabrzu.
– Patrząc na nasze rywalki, widzimy, że Niemki nie mają stadionów na gorszym poziomie, a wręcz przeciwnie. Tym bardziej że zgłosiły Monachium, Dortmund, a Wolfsburg jest najmniejszym stadionem przez nie zaproponowanym. A więc choć polskie stadiony na pewno są plusem, nie prześcigniemy jednak pod tym względem Niemek. To zatem plus, który nie daje nam przewagi – komentuje Dawid Brilowski, dziennikarz TVP Sport, specjalizujący się w kobiecej piłce.
Rozmach naszych zachodnich sąsiadów
Na niemiecką kandydaturę podobnie patrzy Krzysztof Sędzicki z serwisu WP Sportowe Fakty:
– Przede wszystkim Niemcy podeszli do tego turnieju bardzo poważnie, zgłaszając wszystkie największe stadiony. Oni będą chcieli pokazać, że chcą ściągnąć bardzo dużą publikę te mecze. W odróżnieniu od Szwajcarów, którzy jednak zrobili całkiem ciekawe EURO. 30-tysięczniki były w Zurychu i Bernie i to były największe obiekty, a miałem okazję być na Arena Thun, gdzie było niecałe 10 tysięcy pojemności.
Nie bez znaczenia pozostaje kwestia zwykłych zakupów, które kibice będą robić w trakcie imprezy.
– Pewnie najprościej byłoby uznać, że wystarczy, że wygrywamy cenami. Tylko w sumie jeśli ktoś już jedzie na turniej, to potrafi na jakiś czas przestać się przejmować tym, co ile kosztuje. Ale trudno się przestać przejmować tym, jak za rzeczy zapłacić i gdzie je w ogóle dostać. I tu Polska wygrywa i to uważam jednogłośną decyzją.
Właściwie w każdym sklepie z gatunku sieciówkowych da się zapłacić kartą, bilety da się kupić i w kasie, i w automacie, i na stronie, i jeszcze w 7 różnych aplikacjach (i to takich, które działają w całej Polsce a nie w danym mieście). I mamy też całkiem sporo darmowych publicznych toalet, które są czyste i mogą uratować człowieka w różnych kryzysach. A poza perspektywą kibica? Piękne cudowne i kapitalne stadiony, do tego pod względem miejsc do treningu też uważam, że wypadamy rozsądnie – to dla reprezentacji. UEFA z kolei dostaje miejsce, w którym da się zrobić jeszcze dużo dla kobiecej piłki – mówi Jan Sławiński, komentator meczów kobiecej piłki.
Upadek żelaznej kurtyny?
Co istotne, żaden kraj z Europy Środkowo-Wschodniej nie organizował jeszcze tego turnieju.
– Za nasz atut uznaję przeniesienie środka ciężkości tego EURO na wschód kontynentu, bo gdy nasze piłkarki wywalczyły awans, Joanna Tokarska powiedziała w transmisji, że opadła żelazna kurtyna nad Europą. W TVP Sport zrobiliśmy wtedy mapę, która pokazywała, ile razy poszczególne kraje awansowały na EURO. Wymowne, że tam była tylko zachodnia część Europy plus Rosja i Ukraina kilka razy. Pod tym względem nasz awans jest historyczny i może być dobrym argumentem. Mistrzostwa Europy bowiem nigdy nie były rozgrywane w tym regionie Europy – podkreśla Brilowski.
Skandynawski boom na kobiecy futbol
Dunki i Szwedki także mają mocne argumenty
– Kandydatura skandynawska jest o tyle mocna, że tam piłka nożna kobieca też stoi wyżej pod kątem popularności. Nie oszukujmy się, tam już jest wypracowana pewna marka. Dunki i Szwedki nawet w rankingu przed EURO były wyżej, ale z Dunkami potrafiliśmy wygrać. Mamy same kandydatury krajów, z których reprezentacjami graliśmy na EURO, więc to też jest ciekawy pojedynek – mówi Sędzicki.
Jan Sławiński uważa, że wciąż jest nad czym pracować pod względem promowania żeńskiego futbolu w Polsce.
– Trudny jest ten wątek rozwoju kobiecej piłki. Z jednej strony elegancko dzieje się pod względem treści dookoła reprezentacji – vlogi i inne materiały po pierwsze są, a po drugie są coraz ciekawsze (widać, że dorwali się do tego ludzie, którzy potrafią robić rzeczy). Z drugiej strony człowiek patrzy na Ekstraligę, czy na 1. Ligę i widzi pustkę tam, gdzie powinny być profile na socialach, Skarby Piłkarskie (które przecież jeszcze niedawno istniały), czy po prostu skróty meczów z bramkami.
W tym samym czasie pojawiają się projekty z kamerami zamontowanymi na sędziach, czy wspólne oglądanie meczów z czatem i gośćmi. To nie są złe rzeczy, żeby nie było, ale to trochę tak, jakby przygotować pyszny sos i wlać go do nieugotowanego makaronu. Gotujmy, ale w odpowiedniej kolejności. Ale do swojego medialnego ogródka też muszę wrzucić garść kamieni, bo my też moglibyśmy często pisać i nagrywać więcej, lepiej, bardziej. I też może nie tylko dookoła samej reprezentacji.
Polska ma już doświadczenie
Nasz kraj zorganizował mistrzostwa Europy kobiet do lat 19 w czerwcu br. na Podkarpaciu (w Rzeszowie, Mielcu, Tarnobrzegu i Stalowej Woli).
– Euro do lat 19 pierwotnie miało być rozgrywane na Białorusi. Po jej wykluczeniu, przejęliśmy ten turniej. Czy można uznawać go za „próbę generalną”? Myślę, że nie, chociażby z tego względu, że nie był rozgrywany w całym kraju, a jedynie na Podkarpaciu. Znacznie poważniejszym sprawdzianem będą mistrzostwa świata do lat 20. Wystąpią w nich 24 najlepsze drużyny globu, więc prestiż imprezy będzie spory. I choć mecze będą rozgrywane w innych miastach niż tych proponowanych do Euro 2029, jest to solidne przetarcie. Pytanie tylko, czy z kolei to, że dostaliśmy prawo do organizacji tych mistrzostw, nie zadziała tu nie niekorzyść w kontekście przyznania nam kolejnej dużej imprezy, jaką jest Euro – zastanawia się Brilowski.
A co przemawia na korzyść Polski?
– Przede wszystkim to, że takiego turnieju seniorskiego nie mieliśmy. Oczywiście mamy młodzieżówki, mieliśmy EURO U-19 w tym roku. Chrztem bojowym pod kątem piłki kobiecej będą przyszłoroczne MŚ do lat 20. Co prawda nie na największych stadionach, ale za Polską przemawiałoby to, że to jest bardzo ważny turniej także dla UEFA, bo oczywiście mistrzostwa Europy męskie plus być może młodzieżowe czasami są wysoko w hierarchii, natomiast te kobiece teraz, biorąc pod uwagę to, jak piłka kobieca się rozwija, również są istotne. Ponadto Polska ma okazję pochwalić się też stadionami: Białystok, Zabrze, być może obiekt przy Reymonta w Krakowie, gdzie zagości w końcu wielka impreza, bo pamiętam, że na ostatniej prostej coś się nie udało przy okazji EURO 2012 – zaznacza Sędzicki.
Ciągły rozwój
Nasz rozmówca dodaje, że Polska nie ma się czego wstydzić i spokojnie może konkurować z Zachodem
– Infrastrukturalnie jesteśmy już gotowi, bo mamy piękne obiekty. Prawie wszystkie największe stadiony poza Poznaniem zostały zgłoszone. Chociaż czasami narzekamy, że Stadion Narodowy jest za mały, by można było tam zorganizować np. finał Ligi Mistrzów, to taki duży turniej jesteśmy w stanie robić na wysokim poziomie. Chociaż miejmy też na uwadze, że Szwecja i Dania, zgłaszając po cztery stadiony z każdego kraju, też mają się czym pochwalić. Pytanie, jak UEFA podejdzie do tego, że męskie EURO było rozgrywane w 2024 roku w Niemczech. Nie zapominajmy, że w 2027 roku w Polsce zostanie rozegrany finał Ligi Mistrzyń, więc polska piłka kobieca stopniowo się rozwija.
Mecze w Trójmieście – strzał w dziesiątkę
Zastanawiając się nad marketingiem w piłce kobiecej, musimy zauważyć, że w ostatnim czasie został podjęty szereg istotnych działań.
– Odważnym krokiem było przeniesienie meczów reprezentacji Polski do Gdańska na 40-tysięczny obiekt, gdzie powoli te rekordy padają. Na razie doprowadzamy do sytuacji, że jest wow, kiedy przychodzi 10-11 tysięcy ludzi. I to jest taki punkt ambicji, który, postawił sobie PZPN, żeby zacząć wypełniać taki obiekt. Pamiętam jak graliśmy w Lidze Narodów z Niemkami na 18-tysięczniku i on był pełen. Uważam, że jest lepiej niż było, ale to jest cały czas coś, co można rozwijać. Tylko trzeba to robić mądrze. Jeżeli każdy mecz Polek na EURO oglądało między 1,5-2 milionami widzów, jest potencjał, by w to inwestować, by to rozwijać. Być może niektórzy widzowie po raz pierwszy zobaczyli kadrę w telewizji i mogli zobaczyć, że siostra, córka mówi: o, ja też mogę grać w piłkę. Chyba o to w tym wszystkim chodzi, żeby najpierw jeszcze przełamać barierę stereotypu, że piłkarz to musi być mężczyzna – uważa Sędzicki.
Jednak można mieć też pewne uwagi, co akcentuje Brilowski.
– Moim zarzutem wobec naszej kandydatury jest to, że cały marketing z nią związany ruszył bardzo późno. Natomiast o wyborze gospodarza Euro nie decydują wybory powszechne, więc być może ten marketing, kierowany w końcu do ludzi, którzy nie głosują, nie jest wcale aż tak ważnym czynnikiem. Kluczowe jest przekonanie tych, którzy ostatecznie będą podejmować tę decyzję.
Kluby zostały objęte ciekawym trendem
Warto zauważyć, że coraz więcej znanych klubów chce mieć także kobiecą sekcję piłkarską, co należy ocenić na plus.
– A jeśli jesteśmy już w temacie marketingu, można zwrócić uwagę, że ten w polskiej piłce kobiecej mocno się rozwija. Zobaczmy, jak teraz wyglądają social media, a jak wyglądały pięć lat temu. To kolosalna różnica. Na ten marketing dobry wpływ mają zasłużone kluby z męskiej piłki, które tworzą kobiece sekcje. Od dawna w Ekstralidze są Górnik Łęczna i GKS Katowice, pojawiły się już kilka lat temu Śląsk Wrocław i Pogoń Szczecin. Teraz awansował Lech Poznań, a Legia Warszawa jest liderem pierwszej ligi. W tym kontekście polska piłka poszła do przodu marketingowo – podsumowuje Brilowski.
Stanowisko PZPN
Poprosiliśmy rodzimą federację piłkarską o wyjaśnienie, dlaczego Polska zasługuje na organizację kobiecego EURO.
„Naszym największym atutem jest duże doświadczenie w organizacji najważniejszych wydarzeń piłkarskich UEFA. W ostatnich latach gościliśmy EURO 2012, Superpuchar Europy oraz finały Ligi Europy i Ligi Konferencji, a każda z tych imprez okazała się znaczącym sukcesem organizacyjnym i komercyjnym.
EURO 2029 jest dla nas elementem długofalowej strategii rozwoju piłki kobiet w Polsce. W tym roku zorganizowaliśmy EURO U19 kobiet, w przyszłym będziemy gospodarzami MŚ U20, a w sezonie 2026/2027 odbędzie się u nas finał Ligi Mistrzyń UEFA. Każde z tych wydarzeń stanowi katalizator promocji futbolu kobiecego, a ich sekwencja tworzy spójny, strategiczny ekosystem działań PZPN.
Istotne jest również to, że nigdy w historii żaden duży turniej kobiecy UEFA nie odbył się w Europie Środkowo-Wschodniej. W naszej prezentacji szczegółowo przedstawiliśmy, że dysponujemy jedną z najnowocześniejszych infrastruktur stadionowych w Europie oraz świetnie rozwiniętą bazą hotelową, siecią lotnisk i połączeń komunikacyjnych. Wszystko to oparliśmy na konkretnych liczbach, mapach i obiektywnych danych, jednoznacznie przemawiających na korzyść naszej kandydatury.
Zgłoszone przez nas obiekty zapewniają blisko 1 100 000 biletów do sprzedaży, czyli niemal dwukrotnie więcej niż sprzedano podczas WEURO25 w Szwajcarii (600 000). Łączna pojemność naszych stadionów wynosi 270 000 miejsc, podczas gdy w Szwajcarii było to około 190 000. Kolejnym ważnym aspektem jest łączna liczba mieszkańców miast–gospodarzy, która w naszym przypadku wynosi prawie 5 mln, w kraju liczącym 37 mln. To ogromny rynek do zagospodarowania przez UEFA i szansa na popularyzację piłki nożnej kobiet w tej części Europy.
W promocję naszej kandydatury zaangażowały się największe autorytety polskiego futbolu i życia publicznego – m.in. Ewa Pajor, Robert Lewandowski oraz Pierwsza Dama RP. To pokazuje, jak ważny jest dla nas rozwój piłki nożnej kobiet i jak szerokiego wsparcia oraz zasięgu może spodziewać się UEFA, jeśli turniej odbędzie się w Polsce.
Mijający rok był przełomowy dla futbolu kobiecego w Polsce. Nasze młodzieżowe reprezentacje wystąpiły w najważniejszych europejskich turniejach, a wszystko zostało zwieńczone historycznym debiutem seniorskiej kadry na mistrzostwach Europy w Szwajcarii. Występy naszych piłkarek śledziło przed telewizorami ponad 5 mln widzów, co przełożyło się na dalszy wzrost zainteresowania futbolem kobiet. W październiku, podczas meczu towarzyskiego z Holandią w Gdańsku, na trybunach zasiadło 11 022 kibiców. Nie można również pominąć debiutu naszych futsalistek, które awansowały na mundial na Filipinach, znajdując się w gronie czterech zespołów reprezentujących Europę (obok Hiszpanii, Portugalii i Włoch). Ten rok okazał się przełomowy dla piłki nożnej kobiet w Polsce i głęboko wierzymy, że w rocznicę tego historycznego awansu usłyszymy, iż kolejny turniej tej rangi odbędzie się nad Wisłą.
Jesteśmy przekonani, że nasza kandydatura idealnie łączy najlepsze warunki dla piłkarek i kibiców, którzy wezmą udział w EURO 2029, z największym potencjałem promocji dyscypliny w Polsce oraz całym regionie Europy Centralnej”.